Operator systemu poboru opłat próbuje zmusić zarządcę drogi do uregulowania zaległych płatności. Zatorami
„W wyniku działań Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad operator systemu viaTOLL zmuszony został do ograniczenia liczby pracowników wykonujących prace związane z zarządzaniem ruchem na placach poboru opłat. Wszelkie uwagi i reklamacje kierować do właściciela autostrady” – taki komunikat od 1 grudnia słyszą na infolinii operatora e-myta poirytowani kierowcy, którzy utknęli w korkach przed bramkami na autostradzie A4 między Wrocławiem i Sośnicą.
Zarządcą tego odcinka jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Za pobór opłat od aut osobowych odpowiada w imieniu Dyrekcji austriacka spółka Kapsch, która jest też operatorem ogólnopolskiego systemu viaTOLL służącego do poboru opłat od ciężarówek.
Między obydwoma podmiotami znów iskrzy. – Z przykrością potwierdzamy informacje, że od 1 grudnia byliśmy zmuszeni do ograniczenia liczby pracowników wykonujących ponadstandardowe prace na A4. Jest to wynik braku zapłaty przez GDDKiA wynagrodzenia na rzecz firmy Kapsch za dodatkowe usługi wspierające rozładowanie korków od kwietnia – wyjaśnia Krzysztof Gorzkowski z Kapscha.
Kapsch twierdzi, że od mniej więcej roku na prośbę GDDKiA wykonuje dodatkowe prace mające na celu zniwelowanie korków na oblężonej A4. Poprzez dodatkowych pracowników, którzy w godzinach szczytu ręcznie wydają kierowcom bilety na wjazdach, a na placach poboru opłat kierują ruchem, by równomiernie ustawić samochody na pasach. Kosztuje to ok. 50 tys. zł miesięcznie. GDDKiA miała zgodzić się od kwietnia br. za to płacić, ale gdy operator systemu wystawił fakturę, płatności nie otrzymał. Wycofał więc pracowników, przestrzegając GDDKiA przed skutkami, które odczują kierowcy.
Co na to GDDKiA? – Sprawa niektórych elementów systemu poboru opłat, w tym warunki świadczenia usług mających na celu upłynnianie ruchu, jest przedmiotem rozmów. Wystąpiliśmy do wykonawcy z inicjatywą spotkania w tej sprawie po określeniu jego ostatecznego stanowiska – odpowiada Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Według naszych ustaleń do rozmowy dojdzie w poniedziałek, ale jest obawa, że spór się przeciągnie. – Jeśli nie uda się sprowadzić z powrotem dodatkowych pracowników na A4 w okresie świątecznym i noworocznym, kiedy na drogach notowany jest zwiększony ruch, korek nie będzie miał końca – usłyszeliśmy nieoficjalnie. Średni dzienny ruch na A4 wynosi 60–70 tys. aut. To dwukrotnie więcej niż na A2. W szczytowych momentach przekracza nawet 90 tys. Średni przyrost ruchu na A4 rok do roku wynosi 8 proc.
Sprawa jest trudna. Kapsch stoi na stanowisku, że nie będzie dalej finansował dodatkowych pracowników. Taka decyzja miała zapaść w centrali austriackiego giganta. GDDKiA wyraża nadzieję, że w wyniku zaplanowanego spotkania zostanie wypracowane rozwiązanie. Jak usłyszeliśmy, Dyrekcja nie wyklucza pokrycia opłat, ale „nie pod wpływem szantażu”.
Dodatkowa obsada bramek na A4 z Wrocławia do Sośnicy sprawdziła się po tym, jak latem korki sparaliżowały ten odcinek po wprowadzeniu osobnych pasów dla posiadaczy urządzeń pokładowych viaAUTO. To wtedy tysiące kierowców utknęły na drodze. Zatory sięgały 10 km, a kierowcy byli zmuszeni oczekiwać przed bramkami nawet do dwóch godzin.
Płatne autostrady zarządzane przez GDDKiA, a obsługiwane przez Kapscha, to dwa odcinki A2 i A4 o łącznej długości prawie 260 km. Obowiązują tam najniższa stawka dla aut osobowych – 10 gr za kilometr. W Polsce mamy też ponad 730 km autostrad, na których opłaty pobierają prywatni koncesjonariusze, czyli GTC, Autostrada Wielkopolska i Stalexport Autostrada Małopolska. Tam opłaty są nawet trzy razy wyższe.