Od 1 stycznia sześciokrotnie wzrosły kary za kierowanie nadmiernie załadowanym pojazdem, a od maja Inspekcja Transportu Drogowego będzie mogła ukarać za to też firmy. Jednak tylko w przewozach międzynarodowych
Od 1 stycznia sześciokrotnie wzrosły kary za kierowanie nadmiernie załadowanym pojazdem, a od maja Inspekcja Transportu Drogowego będzie mogła ukarać za to też firmy. Jednak tylko w przewozach międzynarodowych
Nie ma tygodnia, by Inspekcja Transportu Drogowego nie nakładała kar za przeładowane pojazdy. O ile w przypadku pojazdów ciężarowych kary w skrajnych przypadkach sięgają 20 tys. zł, a do odpowiedzialności można pociągnąć nie tylko kierującego, ale przede wszystkim przedsiębiorcę czy osobę zarządzającą transportem, o tyle za przeciążanie busów przez lata karano symboliczne. Nawet jeśli auto dostawcze o dopuszczalnej masie całkowitej 3,5 t ważyło dwa i pół raza więcej, w praktyce ITD mogła co najwyżej wystawić kierowcy mandat w wysokości 500 zł. Ewentualnie skierować do sądu wniosek o ukaranie za wykroczenie z art. 97 k.w. (naruszenie innych przepisów kodeksu drogowego), a wówczas sąd mógł nałożyć grzywnę w wysokości do 3 tys. zł. Gdy kontrolerzy poprzestawali na wystawieniu mandatu, w praktyce dotkliwszą sankcją była konieczność rozładowania pojazdu do dopuszczalnych limitów.
Kierowca karany surowiej niż jego szef
Od stycznia na skutek nowelizacji prawa o ruchu drogowym (Dz.U. z 2021 r. poz. 2328) zmieniającej również kodeks wykroczeń, podniesiono m.in. wysokość maksymalnej grzywny, jaką można nałożyć w postępowaniu mandatowym - z 500 zł do 5 tys. zł. A skoro zarówno stary, jak i nowy taryfikator mandatów nie przewidują odrębnej pozycji dla przekroczenia dopuszczalnej całkowitej masy pojazdu, to za czyn ów grozi dziś mandat w granicach określonych przez art. 97 k.w., czyli od 20 zł do 3 tys. zł.
Tymczasem parlament kończy prace nad nowelizacją ustawy o transporcie drogowym, która wprowadza kary za przeładowane pojazdy (o dmc od 2,5 do 3,5 t) również dla przedsiębiorców czy osób zarządzających transportem w firmie. Jednak sankcje w postaci administracyjnej kary pieniężnej mają być niższe niż te grożące już dziś kierowcom, przewidziano też ich gradację w zależności od stopnia przeciążenia pojazdu (patrz grafika). A przecież nie jest tajemnicą, że często odpowiedzialny za naruszenie nie jest kierowca, lecz jego szef. To on, przyjmując zlecenia, doskonale zdaje sobie sprawę z wagi towaru (wskazanej choćby w liście przewozowym) i liczby kursów potrzebnych do jego przewiezienia.
Zapytaliśmy więc decydentów, czy również wysokość mandatów nakładanych na kierowców aut dostawczych nie powinna być stopniowana w sposób zbliżony do tego przewidzianego w noweli.
- Inspektorzy ITD, mając wiedzę oraz upoważnienie do prowadzenia m.in. postępowań mandatowych będących następstwem czynności kontrolnych na drodze, biorąc pod uwagę stan faktyczny oraz obowiązujące w danej chwili przepisy, samodzielnie podejmują decyzję o wysokości nałożonej kary - poinformowali nas przedstawiciele Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Dbamy o bezpieczeństwo, ale nie u siebie
Kary dla przewoźników za kursy nadmiernie załadowanymi pojazdami o dmc od 2,5 do 3,5 t mają zacząć obowiązywać od maja 2022 r., ale obejmą tylko międzynarodowy transport rzeczy. W przewozach krajowych w przypadku stwierdzenia przeciążenia nadal będzie możliwe ukaranie jedynie kierującego.
Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury, przypomina, że procedowana nowelizacja jest pokłosiem unijnego rozporządzenia (UE) nr 2020/1055. - Przepisy te nie wymagają od państw członkowskich uregulowania działalności w zakresie przewozów krajowych realizowanych wskazanymi pojazdami, pozostawiając tę sprawę do rozstrzygnięcia na poziomie krajowym państw członkowskich - tłumaczy Huptyś.
Podobnie będzie z obowiązkiem stosowania przez przewoźników tachografów rejestrujących czas pracy kierowców, które będą wymagane od 1 lipca 2026 r. Ten wymóg również nie będzie dotyczył przewozów krajowych, mimo iż kurs z jednego końca Polski na drugi może być o wiele dłuższy niż przewóz pomiędzy dwoma krajami na terenie przygranicznym.
Choć przeciążone dostawczaki nie dewastują w takim stopniu jak ciężarówki infrastruktury drogowej, to również zagrażają bezpieczeństwu ruchu. Jak przyznaje ITD, zbyt duży ładunek może wpłynąć na stabilność pojazdu, a przede wszystkim jego drogę hamowania. Podobnie z czasem pracy kierowców. Naukowcy już dawno udowodnili, że przemęczony kierowca może być tak samo niebezpieczny na drodze jak pijany czy odurzony. Z braku snu może nie być w stanie utrzymać się na nogach, ale dopóki jest trzeźwy i poza rygorami z ustawy o czasie pracy kierowców, służby są bezradne.
O ile więc często polski ustawodawca bywa bardziej gorliwy niż unijny i wprowadza rozwiązania, które UE co najwyżej zaleca, o tyle - jeśli chodzi o bezpieczeństwo ruchu drogowego - poprzestaniemy na absolutnym minimum.
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie o to, jaka była motywacja rządzących, ale w mojej ocenie rząd sam z siebie nigdy nie wprowadziłby obowiązku montażu urządzeń rejestrujących w pojazdach od 2,5 do 3,5 t, a obecnie robi to tylko w takim zakresie, w jakim jest to konieczne i wynika z przepisów unijnych. Kwestia bezpieczeństwa nie była więc raczej brana pod uwagę - mówi mec. Paweł Judek, radca prawny specjalizujący się w prawie transportowym. - Widać, jak wielkim problemem były jakiekolwiek działania związane z bezpieczeństwem ruchu drogowego i z jakim oporem się to spotykało przy okazji poprzedniej ustawy. Dlatego rząd zapewne nie chciał dodatkowo antagonizować tych przewoźników, co do których nie musiał wprowadzać takiego obowiązku - dodaje ekspert.
Samo Ministerstwo Infrastruktury, które odpowiada za obydwie nowelizacje, tłumaczy się obawami o wzrost kosztów prowadzenia działalności transportowej.
- Polska nie zastosowała takiego rozwiązania, mając na względzie ryzyko wzrostu cen krajowych usług transportowych - wyjaśnia resort.
Jak zauważa prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego, zarówno z punku widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, jak i dla odpowiedzialności za dopuszczenie poruszania się po drogach przeciążonego pojazdu, nie powinien mieć żadnego znaczenia rodzaj wykonywanego transportu (krajowy czy międzynarodowy). - W tej sytuacji będziemy mieli do czynienia z nierównością wobec prawa - uważa prof. Stefański.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama