Bezpieczeństwo powoli się poprawia, ale odpowiedzialne za to instytucje działają źle lub nieefektywni - wynika z raportu NIK w sprawie bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

- To nowe spojrzenie na bezpieczeństwo w ruchu drogowym - tak Janusz Popiel ze stowarzyszenia pomocy ofiarom wypadków drogowych komentuje ogłoszony dziś raport NIK w tej sprawie.

NIK skrytykowała między innymi straże miejskie i gminne oraz policję. Zdaniem Janusza Popiela potrzebne są nowe rozwiązania, by ograniczyć liczbę wypadków. Zarzucił on rządowi i parlamentowi, że skupia się jedynie na wymyślaniu nowych wykroczeń i kar. Jako przykład podaje obowiązek noszenia tak zwanych odblasków po zmroku poza terenem zabudowanym. Zdaniem prezesa stowarzyszenia, ludzie powinni dbać o swoje bezpieczeństwo nie z powodu obawy przed mandatem lub aresztem, lecz w trosce o bezpieczeństwo swoje i innych. Jego zdaniem najważniejsze są działania profilaktyczne i kompleksowa edukacja. Popiel ubolewa, że od wielu lat więcej się mówi niż robi w tym zakresie.

NIK uważa, że strażom miejskim powinny zostać odebrane mobilne fotoradary. Inspekcja Transportu Drogowego powinna z kolei zostać przejęta przez policję. Ekspert uważa, że byłby to ruch w dobrym kierunku i przypomina początki działalności ITD. Była to służba, która miała kontrolować samochody ciężarowe. Z czasem miała coraz więcej kompetencji, które dotychczas były przypisane wyłącznie policji. Jego zdaniem, powinna być jedna służba, która prowadzi kontrole na drodze. Powinien też powstać jeden urząd, który koordynowałby działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa.

W zeszłym roku w naszym kraju doszło do ponad 35 tysięcy wypadków, w których zginęło 3 tysiące trzysta osób, a ponad 43 tysiące zostało rannych.