Rozkręcają się budowy szybkich tras wokół Gdańska, Łodzi i Krakowa. Po kolejnym uchyleniu decyzji środowiskowej jeszcze przez wiele lat nie będzie domknięcia ekspresowego ringu w Warszawie.

W piątek Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wybierze wykonawcę Metropolitalnej Obwodnicy Trójmiasta – dowiedział się DGP. Budowana jako trasa ekspresowa S6 arteria będzie kluczowa dla nadmorskiej aglomeracji, bo odciąży często korkującą się obecną obwodnicę, która prowadzi bliżej Gdańska, Sopotu i Gdyni. Nowa, warta ok. 1,5 mld zł 32-kilometrowa trasa połączy biegnącą z południa Polski autostradę A1 z już realizowaną z Gdyni w stronę Lęborka drogą S6.
Rozkręcanie domykania
Jeszcze niedawno mało kto wierzył, że tzw. duża obwodnica wokół Trójmiasta jest realna, bo rząd przymierzał się do jej budowy w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. A te przygotowania ślimaczyły się. W połowie 2020 r. zapadła decyzja, że nowa trasa będzie finansowana z budżetu państwa, podobnie ma być z innymi brakującymi odcinkami drogi S6 na Pomorzu. – Obwodnica metropolitalna oraz ostatnie odcinki drogi S6 na Pomorzu zostaną skończone w 2025 r. – zapowiada Szymon Piechowiak, rzecznik GDDKiA.
Rozkręcają się prace przy obwodnicach innych dużych miast. Do 2023 r. powinien zostać domknięty ring wokół Łodzi. Chodzi o zachodnią obwodnicę, którą utworzy trasa S14. Pozwoli ona m.in. wyprowadzić wielotysięczny ruch samochodów z miast sąsiadujących z Łodzią – Zgierza, Konstantynowa i Aleksandrowa. Południowy odcinek S14 od węzła Lublinek, niedaleko łódzkiego lotniska, do Teofilowa ma być skończony w listopadzie tego roku. Po zawirowaniach przetargowych dłużej, bo do kwietnia 2023 r. poczekamy na północny fragment, do połączenia z autostradą A2. Buduje go chińska firma Stecol. Choć pod względem czasowym kontrakt zbliża się do półmetka, to „zawansowanie rzeczowe” inwestycji na razie sięgnęło 16 proc. Rzecznik Piechowiak zaznacza jednak, że pierwszy kamień milowy, czyli złożenie wniosku o zezwolenie na realizację inwestycji drogowej, udało się osiągnąć w terminie. ‒ Oczekujemy, że na wiosnę rozkręcą się prace budowlane – mówi rzecznik GDDKiA.
Drogowcy są też blisko domknięcia obwodnicy Krakowa. Kilka dni temu wydano ostatnie pozwolenia na budowę północnej części ringu. Wybrane ponad dwa lata temu turecko-polskie konsorcjum Gulermak – Mosty Łódź będzie mogło teraz zaczynać roboty w terenie. Budowa 12-kilometrowej trasy wartej 1,4 mld zł ma się skończyć w 2023 r. Do pełnego obwarzanka będzie brakować jeszcze kilkukilometrowego odcinka od węzła Kraków Mistrzejowice do węzła Kraków Grębałów. Ma on powstać w ramach trasy wylotowej S7 w kierunku Warszawy. W zeszłym roku z powodu zastoju na placu robót GDDKiA wyrzuciła z budowy tego fragmentu włoską firmę Salini. Jak się dowiedzieliśmy, 8 marca zostaną otwarte oferty na dokończenie tej inwestycji. Według GDDKiA w 2023 r. zakończy się budowa wylotówki z Krakowa do miejscowości Widoma, a rok później gotowa ma być część miejska trasy, które dopełni obwodnicę.
Warszawskie absurdy
Na tym tle znacznie gorzej wygląda sytuacja z drogami ekspresowymi wokół Warszawy. Wprawdzie w drugiej połowie roku, z blisko rocznym opóźnieniem, powinien być oddany ostatni odcinek południowej obwodnicy stolicy z tunelem na Ursynowie, to jeszcze długo nie będzie domknięcia ringu od wschodu. Do tej inwestycji drogowcy szykują się już ok. 20 lat. Właśnie okazało się, że prace nad wschodnią obwodnicą Warszawy trzeba zaczynać praktycznie od zera. Generalny dyrektor ochrony środowiska uchylił wyznaczającą przebieg trasy decyzję środowiskową.
Eksperci podkreślają, że doszło do kuriozalnej sytuacji, bo dokument nie został unieważniony z powodów merytorycznych, tylko formalnych. Trudno zaś doszukać się logiki w powodach uchylenia decyzji. GDOŚ stwierdził, że wydał ją nie ten organ, co trzeba. W 2017 r. szef mazowieckiej regionalnej dyrekcji ochrony środowiska Arkadiusz Siembida wyłączył się z postępowania, bo uznał, że jako mieszkaniec dzielnicy Wesoła, przez którą ma przebiegać obwodnica, może być oskarżany o stronniczość. Wtedy GDOŚ uznał, że decyzję środowiskową powinien wydać oddział w Białymstoku. Szefowa podlaskiego urzędu Beata Bezubik podpisała ją w grudniu 2018 r. Teraz GDOŚ stwierdza zaś, że nie powinno dojść do przekazania sprawy do Białegostoku, bo jak tłumaczy nam rzecznik tej instytucji Piotr Otrębski, „wskazane przez Arkadiusza Siembidę miejsce jego zamieszkania znajduje się poza zasięgiem oddziaływania przedsięwzięcia”.
– To absurd. Dlaczego GDOŚ teraz uchyla decyzję, skoro w 2017 r. ten sam urząd skierował sprawę do Białegostoku? – dziwi się Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Otrębski twierdzi, że w 2017 r., po decyzji Siembidy, doszło do wyłączenia organu z mocy prawa, a jej zasadność GDOŚ mógł stwierdzić dopiero niedawno, kiedy protestujący przeciwko przebiegowi arterii mieszkańcy złożyli odwołanie.
Furgalski przypomina, że to już drugie takie kuriozalne uchylenie decyzji środowiskowej dla wschodniej obwodnicy. W 2007 r., w czasie pierwszych rządów PiS, też doszło do przesuwania odpowiedzialności za wskazanie przebiegu. Premier Jarosław Kaczyński odebrał sprawę ówczesnemu ministrowi środowiska Janowi Szyszce, mieszkańcowi Wesołej, i przekazał ją minister rozwoju regionalnego Grażynie Gęsickiej. Wydaną przez nią decyzję środowiskową uchylił sąd administracyjny. Wytknął jej m.in., że nie podpisała się na dokumencie czytelnie i nie przystawiła imiennej pieczątki.
GDDKiA nie wie jeszcze, co będzie dalej ze wschodnią obwodnicą. Drogowcy czekają na pisemne uzasadnienie uchylenia decyzji. Podkreślają tylko, że nie zakwestionowano samej lokalizacji trasy. Ostatnio wskazywany termin domknięcia obwodnicy – 2027 r. ‒ przestał być realny.