Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz innych państwowych inwestorów czeka w najbliższym latach rekordowa liczba przedsięwzięć. Drogowcy przygotowują teraz budowę prawie 3 tys. km dróg, w tym ponad 2 tys. km tras szybkiego ruchu. Na wczorajszym spotkaniu z projektantami zapowiedzieli, że w tym roku spodziewają się wydania największej w historii liczby decyzji ZRID (o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej). Urzędy wojewódzkie powinny zatwierdzić 27 takich dokumentów dla budowy tras o łącznej długości 305 km. Do połowy roku spodziewane są decyzje m.in. dla trasy S7 na północ od Warszawy – między Czosnowem i Załuskami, dla trasy S1 z Oświęcimia w stronę Bielska-Białej czy dwóch odcinków A2 między Mińskiem Mazowieckim i Siedlcami. Już w 2022 r. liczba wydanych decyzji ZRID ma wzrosnąć do 47 (na budowę ok. 600 km dróg). Szef GDDKiA Tomasz Żuchowski apelował wczoraj do firm projektowych o przygotowywanie dokumentacji bez błędów. W przeciwnym razie urzędy wojewódzkie proszą o poprawianie wniosków, a to często skutkuje kilkumiesięcznymi opóźnieniami. Z drugiej strony drogowcy przyznają, że poślizg z wydawaniem pozwoleń zdarza się także służbom wojewody, co widoczne jest zwłaszcza w czasie pandemii.
W tym roku GDDKiA oczekuje też na wydanie decyzji środowiskowych na budowę ok. 600 km tras. Te dokumenty też są wydawane ze sporym, czasem nawet kilkuletnim opóźnieniem.
Drogowcy przyznają, że nagromadzenie szykowanych inwestycji publicznych w najbliższych latach rodzi ryzyko wielu innych problemów – głównie na etapie przygotowań. Skala przedsięwzięć i dotychczasowe doświadczenia skłoniły szefa GDDKiA do przedstawienia radykalnej propozycji, która mogłaby znacznie usprawnić inwestycje publiczne. O szczegółach tej koncepcji będzie mówić dzisiaj, podczas konferencji EEC Trends, organizowanej w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Pierwsze założenia swojej autorskiej koncepcji przedstawił w poniedziałek w portalu branżowym Wnp.pl. W skrócie zakłada ona diametralne uproszczenie procedur inwestycyjnych. Według Żuchowskiego do tego konieczne jest stworzenie jednej ustawy regulującej zasady realizacji przedsięwzięć publicznych. Zastąpiłaby ona kilkanaście różnych specustaw. Teraz mamy m.in. specjalne regulacje dla budowy dróg, lotnisk, kolei, sieci telekomunikacyjnych czy Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Według Żuchowskiego takie rozdrobnienie nie sprzyja inwestycjom. Jedna, szyta na miarę ustawa pozwoliłaby je przyspieszyć, a także obniżyć ich koszty. Dzięki niej możliwe byłoby np. zaprojektowanie wspólnego korytarza infrastrukturalnego, gdzie oprócz szybkiej drogi mogłyby się znaleźć odcinki torów czy gazociągów. To przełożyłoby się m.in. na konieczność pozyskiwania mniejszej liczby działek i niższe koszty. Takie korytarze, gdzie oprócz ekspresówki powstały odcinki tras kolejowych, można spotkać np. w Szwajcarii.
Jedna ustawa pozwoliłaby także ogłaszać przetargi dla wspólnych obszarów inwestycji. Znacznie szybciej trwałyby też uzgodnienia między poszczególnymi inwestorami. A te często przeciągają się w nieskończoność. „Niestety, obecnie jest tak, że 2, 3 czy 4 podmioty – nadzorowane przez tego samego ministra – nie mogą sprawnie i efektywnie planować i uzgadniać swoich inwestycji” – przyznaje Żuchowski.
Zaznacza, że to jest na razie pomysł, którym dalej powinien zająć się międzyresortowy zespół. Jak się dowiedzieliśmy, szef drogowców szuka już sojuszników dla tych rozwiązań. Rozmawiał o nich z przedstawicielami CPK. Spółka ta jest zainteresowana pomysłem, bo sama łączy rozbudowę różnej infrastruktury – lotniczej, kolejowej i drogowej. – Całkowicie zgadzam się z propozycją Tomasza Żuchowskiego. Mam nadzieję, że przyczyni się do otwarcia debaty na temat koniecznych usprawnień inwestycji publicznych w Polsce. Skoro jako kraj mamy stać się niebawem wielkim placem budowy, powinniśmy zadbać o to, żeby publiczne projekty infrastrukturalne były realizowane w sposób maksymalnie efektywny – mówi DGP szef CPK Mikołaj Wild.
Jan Styliński, szef Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, zgadza się, że przydałaby się jedna ustawa, która porządkowałaby inwestycje publiczne. – To trzeba uprościć. Jednak patrząc od strony praktycznej, tego nie da się zrobić w rok czy dwa lata. Jeśli w najbliższym czasie byłaby w tej sprawie zgoda polityczna, to te kwestie można by uporządkować najwcześniej na kolejną perspektywę unijną, po 2027 r. – zaznacza.