Choć w czasie pandemii wiele krajów znacznie obniża lub zawiesza opłaty za dostęp do torów, spółka PKP Polskie Linie Kolejowe szykuje się do podwyżki stawek. Już przed epidemią COVID-19 uchodziły one za jedne z najwyższych w Europie – za przejazd 1 km przez pociąg przewoźnicy płacili średnio więcej niż np. w Holandii, Danii czy Norwegii.

Pandemia uderzyła mocno w przewozy kolejowe, dlatego przyjęte na jesieni dokumenty Parlamentu Europejskiego i Rady UE umożliwiają krajom członkowskim i sugerują obniżenie lub tymczasowe wstrzymanie pobierania opłat. To ma być jeden z mechanizmów wsparcia sektora w tym trudnym okresie. Przez pandemię spadła zwłaszcza liczba przewiezionych podróżnych. W Polsce z usług kolei w 2020 r. skorzystało o prawie 40 proc. mniej pasażerów niż przed rokiem. Część krajów już zdecydowała się ulżyć przewoźnikom. Austria i Luksemburg całkowicie zawiesiły opłaty, a Niemcy i Holandia obniżyły je o połowę.
Tymczasem PKP PLK chce od grudnia wyraźnie podnieść stawki. Najwięcej – aż 8,7 proc. (z 6,10 zł do 6,63 zł za przejazd 1 km przez pociąg) wzrośnie średnia opłata w przewozach pasażerskich. Dla przewoźników towarowych średnio wzrośnie o 2,3 proc. (z 12,8 zł do 13,09 za pociągokilometr).
Szykowaną podwyżkę mocno krytykują organizacje branżowe. Fundacja Pro Kolej w opinii przesłanej Urzędowi Transportu Kolejowego pisze m.in., że „proponowany cennik pozostaje w daleko idącej sprzeczności nie tylko z długofalową strategią poprawy konkurencyjności kolei, ale również z rekomendacjami unijnymi wskazującymi jednoznacznie na konieczność wspierania przewoźników w bezprecedensowym kryzysie na rynku transportowym”. Według fundacji podwyższając opłaty, które i tak już są wysokie, spółka PKP PLK ignoruje rzeczywistość, bo jeszcze przez długie miesiące przewoźnicy kolejowi będą musieli odbudować popyt na przewozy pasażerskie i towarowe.
– Zamiast podwyższać stawki, trzeba je wyraźnie obniżyć, np. o 50 proc. Oczywiście w takiej sytuacji trzeba by rozważyć rekompensatę z budżetu państwa dla spółki PKP PLK, bo niższe wpływy mogłyby się odbić na jakości utrzymania infrastruktury – mówi Jakub Majewski, prezes fundacji Pro Kolej. Uważa on, że w ramach wychodzenia z kryzysu po pandemii potrzebna jest aktywna polityka państwa w tym względzie. Wyraźne obniżenie stawek przede wszystkim pozwoliłoby rozruszać przewozy towarów koleją. Stałyby się one konkurencyjne wobec transportu ciężarówkami. – Po obniżkach istotna część towarów trafiłaby z dróg na tory. Skoro modernizujemy infrastrukturę kolejową, trzeba ją wreszcie lepiej wykorzystać. Zwłaszcza że wiele odcinków autostrad jest już mocno przeciążone. Tymczasem stawki dla ciężarówek za przejazd szybkimi drogami w ramach systemu ViaToll są jednymi z najniższych w Europie – dodaje Majewski.
Michał Litwin, dyrektor Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych przypomina, że obniżkę stawek za korzystanie z torów obiecał na ostatnim Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Mówił m.in., że zmniejszenie opłat to „nieuchronna przyszłość”. Przyznał, że „jeżeli mówimy o polityce Zielonego Ładu, to nie uzyskamy m.in. efektu środowiskowego, jeśli nie przeniesiemy dużej części transportu na szlaki kolejowe”.
Litwin przyznaje, że warto obniżać stawki nie tylko z powodu pandemii, ale także w dobie nacisku na ograniczanie emisji szkodliwych substancji. ZNPK uważa, że poziom stawek powinien być co najmniej o 30–50 proc. niższy.
O znaczne obniżenie opłat we wszystkich krajach UE zaapelowała również ostatnio europejska Koalicja Rail Freight Forward, do której należą m.in. PKP Cargo czy DB Cargo.
PKP PLK twierdzi, że podwyżka opłat to w dużej mierze rezultat wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2019 r., który stwierdził, że w zakres minimalnego pakietu dostępu do infrastruktury kolejowej musi też wejść opłata za dostęp do peronów. – W przypadku, gdyby w stawce dla pociągów pasażerskich nie uwzględniono peronów, to średnia stawka opłaty podstawowej wzrosłaby nie o 8,7 proc. tylko o 3 proc. – mówi rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec. Dodaje, że spółka w okresie od marca do grudnia 2020 r. w ramach działań antykryzysowych w czasie pandemii zwolniła przewoźników z niektórych opłat, np. z opłaty rezerwacyjnej. Michał Litwin mówi jednak, że była to symboliczna obniżka.
Organizacje branżowe nie przyjmują argumentacji PKP PLK i apelują do Urzędu Transportu Kolejowego, by w świetle ostatnich unijnych regulacji nie zatwierdzał szykowanej podwyżki opłat. UTK ma czas do marca na podjęcie decyzji.