Lider rynku oferuje przewóz czarnego złota nawet o 40 proc. taniej niż kilka miesięcy wcześniej.
Prezesi innych kolejowych spółek przewozowych przecierają oczy ze zdumienia, obserwując politykę PKP Cargo. – Jeśli ta tendencja się utrzyma, za kilka miesięcy będziemy mówić o problemach branży – ostrzegają.
W najnowszym przetargu na przewozy węgla z lubelskiej Bogdanki do należącej do Enei Elektrowni Kozienice giełdowa spółka PKP Cargo dała cenę 7,28 zł za tonę. To aż o 40 proc. mniej niż w poprzedniej umowie dla Enei, która skończy się 30 czerwca – tam było to 12,11 zł za tonę. Konkurencyjny Freightliner nie tylko nie zszedł z ceny, ale podniósł ją o 8 proc.
Takich przykładów jest więcej. W majowym przetargu na transport miliona ton węgla dla Enei z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego, Kompanii Węglowej i JSW przewoźnik PKP Cargo zagrał ceną 21,15 zł – o jedną trzecią niższą niż oferował jeszcze pół roku wcześniej. W tym czasie konkurencja ze stawkami wcale nie zjechała.
Odpytani przez DGP przedstawiciele konkurencji nie kryją zaniepokojenia. – Trudno sobie wyobrazić, że PKP Cargo w ciągu roku zredukowało koszty o 45 proc. Z podobną skalą redukcji cen mieliśmy do czynienia przy budowie autostrad. Tam wyniszczająca wojna doprowadziła do serii bankructw – wyjaśnia Konstantin Skorik, prezes Freightlinera.
– Ta polityka może odbić się czkawką – wieszczy Wojciech Jurkiewicz, prezes Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych. – Kolej i tak jest biznesem niskomarżowym. Obniżki mogą doprowadzić do wyniszczenia niektórych przewoźników, co w perspektywie może być niekorzystne również dla odbiorców usług transportowych – przekonuje.
PKP Cargo zaprzecza, by proponowało stawki poniżej kosztów. – Atrakcyjne ceny to nasza świadoma polityka handlowa, która jednocześnie zapewnia nam odpowiednią rentowność – mówi Mirosław Kuk, rzecznik lidera rynku.
Spółka twierdzi, że znalazła potencjał do zmniejszania marż dzięki cięciu kosztów. Jak wylicza, w I kw. tego roku spadły one o 6 proc. – czyli o 65 mln zł – w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej.
– Korzystamy też z efektu skali i możemy zadowolić się niższą rentownością jednostkową. Przy tak dużej wartości kontraktów to i tak daje satysfakcjonujący dochód – twierdzi Mirosław Kuk.
– Zaciskać pasa może każdy. Tylko że gruby po tym schudnie, a chudy umrze – ocenia anonimowo menedżer konkurencyjnej spółki.
Osłabienie konkurencji jest po myśli giganta z Grupy PKP, który jest drugą spółką towarową w UE. Podczas EKG w Katowicach prezes PKP Cargo Adam Purwin wprost zapowiedział, że chce odegrać kluczową rolę w konsolidacji rynku, przejmując mniejszych przewoźników.
Przełom maja i czerwca to czas wielkiego kontraktowania transportów węgla z polskich kopalń do węglowych elektrowni największych grup energetycznych. Następna tura przetargów rozegra się jesienią, gdy przewoźników na trasach Śląska będą szukały między innymi katowicki Tauron i PGNiG Termika.
Przewozy towarowe koleją realizuje w Polsce 59 przewoźników. PKP Cargo ma tu prawie 47 proc. w masie i ponad 57 proc. w pracy przewozowej. Transport węgla kamiennego stanowi 40 proc. przewozów PKP Cargo.