Prawo jest martwe, a urzędnicy bierni – mówią niewidomi o ulgach, których nie dostają.
Prawo jest martwe, a urzędnicy bierni – mówią niewidomi o ulgach, których nie dostają.
Zgodnie z ustawą o uprawnieniach do ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego (t.j. Dz.U. z 2002 r. nr 175, poz. 1440) ociemniałym, niezdolnym do samodzielnego funkcjonowania przysługuje zniżka wysokości 93 proc.
Natomiast przewoźnicy albo nie oferują zniżek wcale, albo w nieodpowiedniej wysokości.
– Mamy tylko zniżki dla studentów – słyszymy u przewoźnika kursującego pomiędzy Warszawą, Lublinem a Przemyślem.
– Żadnych ulg. Wszystkie bilety w jednej cenie – pada odpowiedź z firmy reklamującej się jako „profesjonaliści w przewozie osób”, której autobusy jeżdżą z Krakowa do Wieliczki.
Spośród pięciu przypadkowo wybranych przewoźników autobusowych dwaj nie oferują pasażerom biletów z ustawowymi ulgami. Problem jest powszechny.
– Interweniowaliśmy w tej sprawie u ministra infrastruktury, pisaliśmy też do wszystkich marszałków województw – informuje Anna Woźniak-Szymańska, prezes Polskiego Związku Niewidomych.
– Żaden marszałek się nie przyznał, że znane mu są takie przypadki, choć część z nich zapowiedziała, że będą przewoźników upominać. Szczególnie narażeni są niewidomi, którzy nie są zrzeszeni w naszym stowarzyszeniu, a przecież takich osób jest bardzo wiele.
Oni często nie wiedzą nawet, gdzie mają się odwołać, do kogo poskarżyć – dodaje przedstawicielka PZN.
Kazimierz Bajur, prezes zarządu olkuskiego koła PZN, od kilku miesięcy próbuje wymusić na firmach przewozowych stosowanie prawa, a na urzędnikach jego egzekwowanie.
– Jeszcze pół roku temu w zasadzie nikt nie stosował zniżek ustawowych, teraz przynajmniej w Małopolsce część firm zaczyna to robić, ale w Polsce jest z tym różnie – przyznaje Kazimierz Bajur.
– Prawo jest martwe, urzędnicy bierni, w związku z tym w ubiegłym tygodniu zwróciłem się w tej sprawie do rzecznika praw obywatelskich – dodaje.
W odpowiedzi na interpelacje poselskie w sprawie nierespektowania ustawowych zniżek Tadeusz Jarmuziewicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej przypomina, że zgodnie z ustawą o transporcie drogowym (Dz.U. z 2007 r. nr 125, poz. 874 z późn. zm.) zezwolenia na wykonywanie regularnych przejazdów w krajowym transporcie drogowym uzależnione są od stosowania ustawowych zniżek.
„Tym samym przepisy nie przewidują możliwości wykonywania regularnych przewozów bez uwzględnienia uprawnień pasażerów do korzystania z ulg. Za odmowę sprzedaży biletu ulgowego osobie uprawnionej zgodnie z art. 24 ust. 4 pkt 2 ww. ustawy można cofnąć przewoźnikowi zezwolenie” – pisze w odpowiedzi na interpelację Jarmuziewicz.
– Za sprzedanie pasażerowi biletu niezgodnie z ustalonym cennikiem możemy ukarać kierowcę mandatem do 1000 zł, lub nałożyć karę na przedsiębiorcę w wysokości 2000 zł. Ale robimy to tylko podczas kontroli drogowych. Skargi w zakresie stosowania ulg ustawowych rozpatrują jednostki samorządu terytorialnego – mówi Alvin Gajadhur, rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego.
Cofnąć zezwolenie na wykonywanie przewozów może właściwy urząd marszałkowski.
– W zeszłym roku mieliśmy jedną skargę, ale skończyło się na groźbie odebrania uprawnień – mówi Tomasz Żak z biura prasowego śląskiego urzędu marszałkowskiego.
Za stosowanie zniżek przysługuje przewoźnikom rekompensata. W tym celu firmy transportowe muszą zawrzeć z urzędami marszałkowskimi stosowne porozumienie. Jednak nie wszyscy to robią.
– Mamy zdecydowanie mniej podpisanych porozumień o wypłatę rekompensat niż wydanych zezwoleń na realizowanie przejazdów – przyznaje Tomasz Żak.
Część przewoźników, którzy oferują ulgi twierdzi, że wolą do przejazdów dopłacać z własnej kieszeni, niż kupować specjalne kasy fiskalne. Muszą to być urządzenia wyposażone w specjalne oprogramowanie, pozwalające na drukowanie szczegółowych raportów. Jedno takie urządzenie to koszt kilku tysięcy złotych.
– Owszem, koszty są duże, ale trzeba też pamiętać, że nie tylko cena może zniechęcać przedsiębiorców do podpisywania umów o zwrot za wypłacone zniżki. Niektórzy boją się po prostu częstszych kontroli, jakim podlegają firmy ubiegające się o zwrot – ocenia Tomasz Żak.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama