Państwowe koleje chcą sprzedać za 2 mld zł spółkę, która ma prawo zażądać 2 mld zł odszkodowania.
Spółka PKP PLK, odpowiadająca za infrastrukturę kolejową, przygotowuje już nowy cennik dostępu do torów dla wszystkich przewoźników – informuje Mirosław Siemieniec z PKP PLK. To jednak musztarda po obiedzie. Przewoźnicy szykują już miliardowe pozwy wobec Skarbu Państwa (patrz ramka) za obowiązujące dotychczas zawyżone stawki.
Roszczenia mają objąć okres od 2009 r., kiedy weszło w życie rozporządzenie, które – jak uznał w maju Europejski Trybunał Sprawiedliwości – jest niezgodne z prawem wspólnotowym.
– Łączna kwota roszczeń ze strony przewoźników za ten okres może istotnie przekroczyć 5 mld zł – szacuje Rafał Milczarski, prezes Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych.
Najwięcej może się należeć... PKP Cargo, które co roku płaci za dostęp do infrastruktury PKP ok. 1 mld zł (dla porównania: łączne wpływy od wszystkich przewoźników to rocznie średnio 2,5 mld zł). To może okazać się problemem w przygotowywanej ofercie publicznej Cargo.
PKP PLK pilnie strzeże sposobu, w jaki szacuje stawki za tory. Wiceprezes firmy Freightliner Emil Dembiński wylicza dla DGP, że stawki za dostęp do torów w Polsce od lat są zawyżone o co najmniej 50 proc. Przy takim założeniu PKP Cargo mogłoby walczyć o 2 mld zł rekompensaty za cztery lata. Podobną kwotę chce uzyskać PKP ze sprzedaży Cargo na GPW.
– Z jednej strony, roszczenia przewoźnika z tytułu zawyżonych stawek PKP PLK byłyby wbrew interesowi spółki matki, ponieważ prowadziłyby do wzrostu zadłużenia Grupy PKP. Z drugiej strony, dochodzenie odszkodowania jest w interesie samej PKP Cargo – ocenia Rafał Milczarski. – Po debiucie giełdowym kwestia ta stanowić będzie poważny dylemat, bowiem zarząd jest zobowiązany przez kodeks spółek handlowych do działania w interesie przedsiębiorstwa, a nie na jego szkodę – podkreśla.
– Te pieniądze są patykiem na wodzie pisane. Na razie nikt nie wie, jak to wyliczyć. Dochodzenie roszczeń będzie trwało latami – usłyszeliśmy nieoficjalnie w PKP.
Czy PKP mogą jednak zabezpieczyć swoje interesy na przykład klauzulą o zrzeczeniu się przez spółkę w przyszłości roszczeń z tytułu stawek od Skarbu Państwa?
– Skoro prywatyzacja PKP Cargo odbywa się poprzez wejście tej spółki na Giełdę Papierów Wartościowych, ciężko mi to sobie wyobrazić. Takie działanie naraziłoby decydentów na odpowiedzialność z tytułu działania na szkodę spółki – twierdzi adwokat Piotr Brudnicki z kancelarii Cieślak, Ways i Wspólnicy.
Inaczej byłoby, gdyby doszła do skutku planowana wcześniej sprzedaż PKP Cargo inwestorowi strategicznemu. Wtedy w umowie prywatyzacyjnej dałoby się zawrzeć klauzulę o zrzeczeniu się roszczeń. Przy scenariuszu giełdowym PKP nie pomoże nawet to, że na razie zostawi sobie 51 proc. papierów spółki.
– Mniejszościowym akcjonariuszom przysługiwać będzie wiele uprawnień ograniczających możliwość podjęcia przez zarząd decyzji niekorzystnych dla samej spółki, choćby były one najkorzystniejsze dla większościowego akcjonariusza – mówi mecenas Brudnicki.
Jak podkreśla prawnik, w przypadku zablokowania przez PKP zabiegów o pieniądze od Skarbu Państwa akcjonariusze mogą zawiadomić organa ścigania o decyzjach noszących znamiona działania na szkodę spółki.
– Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby komentować tę sprawę. Będziemy informować o podejmowanych w tej sprawie działaniach, kiedy zapadną decyzje – ucina Mariusz Przybylski, rzecznik PKP Cargo.
Opłaty za dostęp do torów to 65 proc. przychodów PKP PLK, która zamknęła ubiegły rok ze stratą netto prawie 750 mln zł. Wejście PKP Cargo na GPW ma umożliwić spłatę połowy z 4 mld zł długu PKP.

Roszczenia przewoźników mogą przekroczyć 5 mld zł

Lawina wniosków o odszkodowanie

Wyrok ETS to gratka dla spółek przewozowych, które od lat skarżą się, że ceny dostępu do torów PKP są wyższe niż w większości krajów UE. Pierwszy pozew jest już tylko kwestią czasu. – Sprawdzamy, jakie mamy możliwości działania w kontekście wyroku ETS – powiedział wczoraj DGP Christian Schreyer, prezes DB Schenker Rail Polska.

Zlecenie analiz prawnych w tej sprawie potwierdzają też wiceprezes Freightlinera Emil Dembiński i Mariusz Mik, członek zarządu CTL. Według naszych ustaleń w walce o odszkodowania weźmie udział większość z 55 spółek przewozowych cargo.