Miał być eldorado. Ze wstępnych rozmów polskich dilerów Seata z firmą Volkswagen Group Polska wynikało, że planowana współpraca będzie dla sprzedawców aut bardzo korzystna. Ceny aut hiszpańskiej marki miały spaść od maja nawet do poziomu skody, co oznaczałoby wielki skok sprzedaży. Teraz przedsiębiorcy muszą obejść się smakiem.
Szanse na wejście na polski rynek VW Group Polska z dystrybucją Seata są coraz mniejsze. – Nie wiem, kiedy wystartujemy – mówi DGP Jerzy Krężlewski z Volkswagen Group Polska.
Według niego to efekt sporu sądowego, jaki obecny importer seatów, czyli Iberia Motor Company, prowadzi z hiszpańskim producentem. To zastopowało ekspansję VW Group Polska. – Współczuję dilerom. Ale importer robi wszystko, co w jego mocy, by nas nie wpuścić na rynek – dodaje Krężlewski.
Efekt jest taki, że aut hiszpańskiej marki nie ma też Iberia Motor Company, bo Seat wprowadził całkowity zakaz dostaw do Polski. To bezpośredni skutek ostatniej odsłony sądowej batalii, która rozpoczęła się 7 stycznia 2013 r. Sąd wydał wtedy postanowienie zabezpieczające interesy Iberii Motor Company, zakazując Seatowi współpracy z VW Group Polska jako drugim dystrybutorem na terenie naszego kraju.
– Spotykamy się z działaniem z pozycji siły, a nie chęcią rozliczenia się i przejęcia zbudowanego przez dwadzieścia lat systemu sprzedaży – mówi Jan Krynicki, rzecznik prasowy Iberia Motor Company. – IMC ma być wypchnięte z rynku nawet za cenę upadku sieci dilerskiej w Polsce – twierdzi Krynicki. Jego spółka ma umowę z Seatem do końca listopada 2014 r. Zarząd i właściciel IMC Krystian Poloczek twierdzą, że chcą porozumienia z niemieckim koncernem.
Generalnym importerem samochodów Seata Iberia Motor Company jest od 1993 r. Firma sprzedaje seaty nie tylko w Polsce, ale też na Ukrainie. Do lipca zeszłego roku była także dystrybutorem hiszpańskiej marki w Rosji. Nieoficjalnie wiadomo, że oddanie 11 punktów sprzedaży w tym kraju, m.in. w Moskwie i Petersburgu, nie odbyło się bez zgrzytów. Do tej pory Iberia czeka na uregulowanie wszystkich zaległości. Chodzi o prawie 8 mln euro. To tylko podgrzewa temperaturę rozmów w Polsce.