Zysk netto wyniósł 1,6 mld dolarów, lub 40 centów na akcję. Pomijając jednorazową pozycję zysk na akcję wyniósł 31 centów, czyli wyprzedził prognozę analityków ankietowanych przez Bloomberga, którzy zakładali 25 centów. Jednak w zeszłym rok zysk netto wyniósł 13,6 mld dolarów, czyli 3,40 dolarów na akcję, dzięki korzyściom wynikającym z opodatkowania. Ford stwierdził, że straty w Europie były większe niż zakładano, a deficyt za 2013 rok będzie jeszcze gorszy.
Szef koncernu Alan Mulally chce wykorzystać umocnienie Forda w USA dla utorowania drogi do odrodzenia w Europie znacznie szybciej niż konkurencja, w tym General Motors. Rosnący popyt na pojazdy F-Series na rodzimym rynku pozwoliły osiągnąć rekordowe zyski przed opodatkowaniem w Ameryce Północnej rzędu 8,34 mld dolarów, co mogło zrekompensować straty za granicą.
„Obstawiam Forda, zamierzam trzymać jego akcje i mam nadzieję, że wrócą one do ceny 18 dolarów za jeden papier” – mówi Gary Bradshaw, menedżer funduszu Hodges Capital Management z Dallas. Na poniedziałkowym zamknięciu notowań cena za akcję Forda wyniosła 13,78 dolarów.
Za cały rok Ford zanotował 5,67 mld dolarów zysku netto. W ciągu minionych czterech lat wzrosły one łącznie do kwoty 35,2 mld dolarów, ale straty w latach 2006-2008 wystrzeliły do sumy 30,1 mld dolarów.
Analitycy uważają, że Ford wyprzedza mniej więcej o rok General Motors pod względem uzdrawiania operacji w Europie. Szef finansowy koncernu Bob Shanks powiedział podczas salonu motoryzacyjnego w Detroit, że straty firmy zaczną znikać w okresie dwóch lat.
Dostawy pickupów F-Series, głównego przeboju rynkowego Forda, wzrosły w zeszłym roku o 10 proc. do 645,3 tys. pojazdów, natomiast sprzedaż wszystkich aut Forda w USA zwiększyła się o 4,7 proc.