Gdyby nie bankowozy, Niemcy mogliby w pełni święcić powrót na pierwsze miejsce w segmencie aut luksusowych w naszym kraju.
ikona lupy />
DGP
Samochody wyposażone w sejf, które dają prawo do pełnego odpisu VAT, decydują o kolejności w rankingu sprzedawców samochodów luksusowych. Ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii zależy bowiem od interpretacji, czy takie samochody są osobowe, czy dostawcze.
Jeżeli nie są osobowe, to zgodnie z danymi Centralnej Ewidencji Pojazdów w pierwszych trzech miesiącach tego roku najwięcej samochodów luksusowych w naszym kraju sprzedało BMW. W Polsce zarejestrowano 1327 samochodów osobowych bawarskiej marki – aż o 56 proc. więcej niż rok temu. W tym czasie wyniki Volvo lekko się pogorszyły, zarejestrowano bowiem 1311 aut tego producenta.
– Jednak jeżeli do tego zestawienia doliczymy zarejestrowane w naszym kraju bankowozy, Volvo wciąż jest na pierwszym miejscu i wyprzedza BMW – przekonuje Mariusz Nycz, dyrektor marketingu i PR Volvo Auto Polska. Według niego takie podsumowanie jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ bankowozy to nic innego jak samochody osobowe, tyle że wyposażone w sejf do przewożenia gotówki.
Jednak BMW Group Polska, która też sprzedaje takie auta, patrzy na to inaczej.
– W kategorii samochody nowe osobowe to my jesteśmy liderem – zastrzega Diana Poteralska-Łyżnik, szefowa PR w BMW Group Polska. Jak zaznacza, Centralna Ewidencja Pojazdów nie wlicza bankowozów do kategorii samochodów osobowych, lecz rejestruje je w odrębnej kategorii samochodów specjalnych. Zatem faktycznie są to samochody dostawcze, które trudno uznać za luksusowe.
Andrzej Halarewicz, szef polskiego oddziału JATO Dynamics, światowej firmy analizującej rynek motoryzacyjny, zwraca uwagę, że problem z ustaleniem, kto i ile sprzedaje samochodów luksusowych w naszym kraju, istnieje od dawna. Przypomina, że konkurenci od dawna zarzucają BMW, że do statystyk sprzedaży nowych aut wlicza również sprzedawane u nas auta demonstracyjne i pojazdy po leasingu pracowniczym. Jednak przykład bankowozów pokazuje jeszcze jedną rzecz, która niekorzystnie odróżnia nasz rynek od Europy.
– O kształcie segmentu premium decydują bowiem nie klienci indywidualni, lecz przedsiębiorcy – zauważa Halarewicz.
Między innymi dlatego sprzedawcy samochodów luksusowych spoglądają na następne miesiące roku z niewielkim optymizmem. Nie spodziewają się, że uda się utrzymać 36-proc. wzrost sprzedaży odnotowany w pierwszym kwartale.
Jak mówi Mariusz Nycz, był on efektem niskiej bazy, ponieważ na początku ubiegłego roku popyt gwałtownie się skurczył, co było wynikiem bardzo szybkiego odreagowania nagłego wzrost koniunktury z końcówki 2010 r., co z kolei wiązało się z zawieszeniem od stycznia 2011 r. pełnego odpisu VAT na samochody z kratką. W dodatku sprzedawcy obawiają się, że kryzys w strefie euro będzie ograniczał zainteresowanie przedsiębiorców samochodami z wyższej półki.