Potwierdziły się informacje DGP sprzed miesiąca – nowe samoloty, które wzmocnią flotę Eurolotu, dostarczy kanadyjski Bombardier. Kierownictwo państwowej firmy, która oficjalnie ogłosiła wczoraj, po siedmiu latach negocjacji, zawarcie kontraktu na zakup maszyn, nie kryje, że chce w ten sposób wzmocnić swoje siły przed kwietniowym startem prywatnego przewoźnika OLT Express. Ma on latać na trasach łączących dziewięć krajowych portów.
Pierwsze trzy kanadyjskie bombardiery Dash Q400 w barwach Eurolotu pojawią się w Polsce już w kwietniu. Kolejnych pięć do końca lata. Nie koniec na tym. Linia ma opcję dodatkową na zakup kolejnych 12 samolotów, którą chce wykorzystać w całości lub częściowo w 2013 r.
Mariusz Dąbrowski, prezes Eurolotu, kolejne zakupy maszyn uzależnia od rozwoju sytuacji na rynku. Podobnie jest z obecnie eksploatowaną flotą ATR-ów. Jeżeli będzie duży popyt na latanie, to zostaną, jeżeli nie – bombardiery je zastąpią. Na razie sprzedaż idzie dobrze. – W zeszłym roku przewieźliśmy 50 tys. osób. W tym roku chcemy podwoić wynik – mówi Dąbrowski. Zastrzega, że mówi tylko o pasażerach, którzy podróżują na trasach omijających Warszawę. Trasy obsługiwane dla LOT podkręcają ten wynik do około miliona osób.
Krajowe połączenia lotnicze / DGP
– Będą nowe trasy, nie tylko krajowe, lecz także zagraniczne – zapowiada Dąbrowski. – W tym roku chcemy zwiększyć liczbę połączeń na trasach z Krakowa do Gdańska, Poznania i Szczecina i uruchomić dodatkowe loty na czas Euro 2012. Jeszcze przed mistrzostwami ruszą regularne rejsy z Wrocławia do Lwowa. Planujemy od sezonu letniego otworzyć zagraniczne połączenia z portów regionalnych, np. Kraków – Lwów – powiedział prezes.
– To my byliśmy pierwsi na trasach krajowych i pierwsi na te trasy wprowadzamy nowoczesną flotę – mówi Dąbrowski. Teraz czeka na ruch konkurencji.
OLT Express odpowiada, że samoloty, które posiada, może są używane, ale mało wyeksploatowane, a do tego mają podwyższony standard wyposażenia, m.in. nowe, wygodne skórzane siedzenia. – Loty na nowych trasach odbywać się będą siedmioma airbusami A320/319 oraz siedmioma ATR-ami – mówi Magdalena Grzybowska z OLT Express. Jednak docelowo firma chce mieć 12 airbusów oraz dziewięć ATR-ów. W firmie uważają, że odpowiednie maszyny mogą zagwarantować możliwość utrzymania cen na poziomie pozwalającym konkurować z przejazdami samochodem, autokarem albo koleją. Ceny w OLT na trasach krajowych zaczynają się od 99 zł w jedną stronę i są o 60 zł niższe niż w promocyjnych taryfach Eurolotu. Średnia cena biletu bez promocji ma wynieść 150 zł.
– Nie będziemy walczyć o klientów tylko ceną, a już na pewno nie przewiduję scenariusza, w którym będziemy się wykrwawiać, odpowiadając na ofertę cenową konkurencji – mówi tymczasem Dąbrowski. – Szykujemy niespodzianki – zapowiada tajemniczo szef Eurolotu.
5 minut za odrzutowcem, ale znacznie taniej
Turbośmigłowiec Bombardier Dash Q400 ma dużą prędkość wznoszenia oraz wysoką prędkość przelotową (ok. 670 km/h), co sprawia, że czas lotu na połączeniach regionalnych nie odbiega od czasu przelotu samolotem odrzutowym. Jak mówią piloci, jest 5 minut za odrzutowcem, ale przy tym zużywa o ok. 30 – 40 proc. mniej paliwa i emituje mniej spalin. Zabierając na pokład 78 pasażerów, może dolecieć nawet z Warszawy do Stambułu czy Moskwy.
Na świecie lata obecnie 338 tych maszyn. Najwięcej w Europie (135) oraz w Ameryce Południowej (118). Najpotężniejsze floty Q400 mają Flybe, Air Berlin, Air Baltic oraz All Nippon.