Linia zamierza wypracować zysk operacyjny. Zapowiada połączenia do Pekinu, Tokio, Szanghaju i Nowego Delhi.
Takie są założenia budżetu na 2012 r., który zarząd przesłał właśnie do rady nadzorczej spółki. Rada firmy kontrolowanej przez Skarb Państwa zajmie się dokumentem jeszcze w styczniu.
Leszek Chorzewski, rzecznik prasowy PLL LOT, powiedział „DGP”, że plany spółki przewidują uruchomienie w czerwcu nowej trasy do Pekinu, a potem przygotowanie lotów do Tokio, Szanghaju i Nowego Delhi. Te dwa ostatnie kierunki wystartują, dopiero gdy firma otrzyma nowe boeingi 787 dreamlinery. Pierwsza z zamówionych ośmiu maszyn trafi do floty LOT w IV kwartale 2012 r.
Spółka w tym roku będzie uważnie obserwowała notowania paliw, które stanowią 30 proc. jej kosztów działalności. Pod różne scenariusze związane z ceną ropy ustalono wariantowo prognozę wyniku operacyjnego na koniec roku. Chorzewski zapewnia, że każda z nich przewiduje wynik dodatni.
Jeżeli tak się stanie, byłby to przełomowy rok dla firmy, która od czterech lat regularnie traci na działalności podstawowej. Już wiadomo, że w 2011 r. strata operacyjna spółki będzie większa, niż firma zakładała pierwotnie w budżecie, jednak mniejsza niż za 2010 r. Wynik na działalności podstawowej znajdzie się na minusie w przedziale od 50 do 163 mln zł. Tę pierwszą kwotę spółka zakładała w planie na ten rok, a tę drugą wypracowała w zeszłym roku. Powiększenie strat prezes PLL LOT Marcin Piróg tłumaczy m.in. zmniejszaniem ruchu pasażerskiego w Europie z powodu kryzysu strefy euro, wahaniami walutowymi oraz wysokimi cenami ropy na światowych rynkach.
Zagrożenia nie minęły, dlatego tegoroczne zapowiedzi zarządu LOT lepiej oceniać ostrożnie. Według Tony’ego Tylera, dyrektora generalnego Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych, jeśli kryzys w strefie euro będzie nadal się pogłębiał, linie lotnicze mogą ponieść duże straty. Uważa on, że w najgorszym scenariuszu kryzys strefy euro może się przekształcić w zapaść na rynku bankowym i recesję w Europie. Globalny przemysł lotniczy mógłby wówczas w 2012 r. ponieść straty przekraczające 8 mld dol. Najbardziej miałyby ucierpieć europejskie linie lotnicze.
Konkurencja nie nadąża
WizzAir, najgroźniejszy rywal narodowej linii, poprawił wprawdzie wyniki przewozowe w Polsce, ale nieznacznie. W 2011 r. na pokłady samolotów węgierskiej firmy latających do Polski wsiadło 4,2 mln pasażerów – o 2 proc. więcej niż rok temu. Wygląda na to, że to za słaby wynik, by zagrozić LOT-owi. Na podstawie jego wyników przewozowych po III kw. 2011 r. można sądzić, że LOT zakończył rok rezultatem nawet o 11 proc. lepszym niż w 2010 r., kiedy z jego samolotów skorzystało 4,5 mln osób.