Bilety lotnicze mają zdrożeć w tym roku od kilkudziesięciu do nawet stu kilkudziesięciu euro. Przyczyną są m.in. koszty związane z ochroną klimatu, przerzucane przez linie na pasażerów. Przewoźnicy zapłacą też wyższe podatki - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Niemiecka Lufthansa jako pierwsza przyznała, że przerzuci na pasażerów koszty związane z koniecznością zakupu dodatkowych praw do emisji dwutlenku węgla. Obowiązek taki narzucają na przewoźników nowe unijne przepisy, które weszły w życie 1 stycznia. Stanowią one, że wszystkie linie korzystające z unijnych lotnisk, biorą udział w systemie w handlu emisjami.

Po Lufthansie plany obciążenia pasażerów kosztami emisji dwutlenku węgla ujawnili też przewoźnicy z Bliskiego Wschodu i Indii. Dopłata ma być tam podwójna w biznesie i potrójna w najwyższej klasie przelotu.

Ponadto na wzrost cen biletów wpłyną rosnące dopłaty paliwowe oraz nowe podatki lotnicze.

Bilety nie zdrożeją na razie z tego powodu w PLL LOT. To spowoduje, że bilety na trasy atlantyckie i inne długodystansowe z Warszawy mogą być tańsze, niż te kupowane na loty z przesiadkami w którymś z portów europejskich.