Wczoraj niemiecka Lufthansa Cargo zdobyła kolejny przyczółek: w Rzeszowie ruszyła jej stacja lotnicza. To już dziewiąty port, który będzie obsługiwany przez niemieckiego przewoźnika. Stacje działają już w Warszawie, Katowicach i Krakowie – trzech największych portach w naszym kraju – a także w Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Szczecinie.
Lufthansa coraz śmielej rozpycha się na naszym rynku lotniczym. Jeszcze nie zdobyła przewagi w przewozach pasażerów, ale za to nie ma sobie równych w cargo.

16 tysięcy ton ładunków rocznie

Andrzej Megger, szef Lufthansa Cargo Oddział Polska, nie wyklucza otwarcia jeszcze jednej stacji w Polsce. Do współpracy namawia niemiecką linię Bydgoszcz. Jednak przedstawiciele Lufthansy zastrzegają, że jeżeli zapadnie decyzja w tej sprawie, to nie nastąpi to wcześniej niż za dwa lata.
Powód: obecnie firma koncentruje się na zwiększaniu przewozów z portów już objętych siecią.
– Chcemy przekonać centralę, aby do Polski regularnie latał samolot towarowy. Jeżeli kryzys nie pokrzyżuje naszych planów, może się tak stać już w przyszłym roku – twierdzi Megger. Już teraz firma posiada 40 proc. rynku lotniczego cargo. – Przewozimy 16 tys. ton ładunków rocznie – mówi „DGP” Megger.
Co ciekawe, w zdobyciu polskiego rynku firmie nie był potrzebny ani jeden samolot towarowy regularnie latający do naszego kraju.
Stacje na lotniskach, które ma linia, są w rzeczywistości magazynami, pod które podjeżdżają samochody ciężarowe. Odebrane w ten sposób ładunki przewożą one do portów przerzutowych w Wiedniu i Frankfurcie. Stamtąd 19 wielkich samolotów transportowych niemieckiej linii wozi ładunki dalej, do Ameryki Północnej, Południowej, Azji i Afryki.

To wciąż zbyt mały rynek

Eksperci nie są wcale zaskoczeni strategią Lufthansy. – Obecnie znaczna część polskiego lotniczego obrotu towarowego ma swój początek i koniec w hubach zlokalizowanych poza granicami naszego kraju – mówi Aleksander Domaradzki, partner zarządzający DGL Polska. Według niego przyczyna leży w prostym rachunku ekonomicznym. – Statek powietrzny jest najbardziej kosztownym środkiem transportu. Obecne wielkości tzw. air cargo nie są na takim poziomie, aby uruchamianie stałych połączeń było opłacalne – dodaje ekspert.
Czy i kiedy nadejdzie taki moment? Według Domaradzkiego zależy to od zwiększenia polskiej wymiany towarowej. Na razie, musimy uporać się z deficytem handlowym z wieloma kluczowymi krajami. Możemy tylko pomarzyć o wielkościach przewozów, jakie notowane są w rozwiniętych krajach zachodnich. Megger porównuje nasza rynek do Czech.
Analitycy Urzędu Lotnictwa Cywilnego zwracają jednak uwagę na silną dynamikę wzrostów przewozów cargo. W 2010 r. udało się w pełni odrobić straty poniesione w trakcie zawirowań gospodarczych związanych z kryzysem finansowym w 2009 r. W 2010 r. obsłużono w Polsce blisko 81 tys. ton przesyłek – prawie 14 proc. więcej niż rok wcześniej.
Tyle że połowa ładunków to przesyłki pocztowe, które stanowią co prawda dodatkowe źródło dochodu, ale nie o nie toczy się rywalizacja pomiędzy Lufthansą, Air France, British Airways czy LOT.

Liczą się koszty, ale najważniejszy jest czas

Walka tak naprawdę toczy się o co innego. W Łodzi przewoźnicy lotniczy rywalizują o komputery Della, na Śląsku o części samochodowe, a w Rzeszowie o lukratywne kontrakty z firmami z tzw. Doliny Lotniczej. Jak twierdzi Megger, części do samolotów na Podkarpaciu, podobnie jak samochodowe na Śląsku, to idealne produkty do transportu lotniczego. To nie pralki czy telewizory, które producenci ze względu na niższe koszty wolą transportować morzem lub lądem.
W przewozie części do aut czy samolotów dużą rolę odgrywa nie tyle koszt, lecz bardzo często także czas.
Lufthansa nie chce powiedzieć, ile zarabia na przewozach. Megger twierdzi, że dużo, choć spedytorzy dodają, że niemiecka spółka potrafi zachęcić ich do współpracy ceną. To właśnie dobre ceny pozwoliły Niemcom zepchnąć do defensywy Air France czy British Airways, a nawet LOT, który trzyma się jeszcze na rynku cargo tylko na trasach atlantyckich.
Lufthansa Cargo ma już 40 proc. udział w przewozach w naszym kraju
81 tys. ton przesyłek lotniczych przewieziono z i do Polski w 2010 r.
9 stacji cargo w Polsce posiada Lufthansa
68 proc. ładunków przeładowywanych jest w Warszawie
40 proc. udziału w polskim rynku lotniczego cargo ma Lufthansa
Latają boeingami i douglasami
W 1994 r. Lufthansa jako pierwsza linia na świecie podjęła decyzję rozdzieleniu usług pasażerskich i cargo. Tak powstała Lufthansa Cargo. Od tego czasu spółka działa też w Polsce. Firma oferuje międzynarodowe usługi logistyczne, również w lukach bagażowych w samolotach pasażerskich Lufthansy, Austrian Airlines i Jade Cargo International. W 2002 r. linia weszła w kooperację z niemieckim DHL Express. We wrześniu 2007 r. doprowadziło to do utworzenia wspólnych linii lotniczych AeroLogic, z bazą w Schkeuditz. Dla AeroLogic operują cztery Boeingi 777-200LRF, Lufthansa cargo ma 19 samolotów McDonnell Douglas MD-11F 18. Polski oddział firmy zatrudnia 19 osób.