W Europie jest coraz więcej wsparcia elektromobilności i restrykcji dla aut spalinowych.
Niemcy ogłosiły pakiet stymulujący bezemisyjny transport. Kanclerz Angela Merkel chce przeznaczyć na wsparcie rodzimego przemysłu motoryzacyjnego dodatkowe 3 mld euro. Po miliardzie pójdzie na trzy główne obszary: przedłużenie do 2025 r. programu dopłat do aut elektrycznych, wsparcie w zakresie wymiany ciężarówek dla firm transportowych i dofinansowanie innowacyjnych projektów dla producentów.
Programy stymulacyjne to marchewka dla branży motoryzacyjnej. Kijem są normy emisji spalin. Przedstawiciele branży od dawna podkreślają, że te wymagania połączone z COVID-19 znacznie pogarszają ich sytuację finansową.
‒ Z punktu widzenia firm motoryzacyjnych będzie wiązało się to z obcięciem kosztów, zmniejszonymi przychodami przy konieczności zintensyfikowania wydatków. Potrzebujemy wsparcia adekwatnego do ambicji regulatora – apelował podczas niedawnego Europejskiego Forum Nowych Idei Paweł Wideł, dyrektor ds. publicznych i relacji rządowych w Grupie PSA odpowiedzialny za państwa Grupy Wyszehradzkiej.
Niemcy są drugim dużym krajem, który w tym miesiącu ogłasza inicjatywę propagującą elektromobilność. Wcześniej Wielka Brytania zapowiedziała zakaz produkcji aut spalinowych po 2030 r.
Oprócz kar za przekraczanie norm emisji przez nowe auta (pod uwagę brana jest średnia dla aut wypuszczonych na rynek w ciągu roku przez daną firmę) Komisja Europejska planuje wymusić na koncernach niższą „emisyjność” poprzez wyrugowanie z programów inwestycyjnych napędów hybrydowych. Według opublikowanej w piątek propozycji przepisów status zrównoważonej inwestycji, a co za tym idzie ‒ szansę na dofinansowanie, od końca 2021 r. miałyby jedynie pojazdy emitujące mniej niż 50g CO2/km. Nabywcy większości aut, w których silnik elektryczny jest jedynie napędem uzupełniającym, straciliby możliwość otrzymania pieniędzy.
Z publikowanego dziś raportu organizacji Transport & Environment wynika, że auta hybrydowe plug-in w rzeczywistości nie redukują znacząco emisji CO2 w stosunku do aut spalinowych i przekraczają te normy. ‒ Można było przypuszczać, że samochody w rzeczywistości palą więcej niż według danych producentów. Z perspektywy polityki klimatycznej wsparcie publiczne powinno być kierowane tylko do samochodów bateryjnych – mówi Rafał Bajczuk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.
Wcześniejsze badania Instytutu Fraunhofera oraz Międzynarodowej Rady Czystego Transportu (ICCT), które dotyczyły ponad 100 tys. samochodów hybrydowych plug-in 66 modeli, wykazały, że takie auta emitowały od dwóch do czterech razy więcej CO2, niż podawali producenci, i zużywały więcej paliwa. Niemieckie stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego VDA odpierało te zarzuty, argumentując, że rozwiązanie to przekłada na ogólne zwiększenie akceptacji dla mobilności elektrycznej.
Z autami elektrycznymi wiążą się również problemy. W ubiegłym tygodniu amerykański General Motors wycofał ok. 70 tys. aut elektrycznych w związku z potencjalnym zagrożeniem pożarowym modelu Chevrolet Bolt. Prawie wszystkie miały być dostarczone do firmy przewozowej Bolt. Przeciwko koreańskiemu Hyundaiowi złożono w listopadzie pozew związany z serią pożarów akumulatorów. Wcześniej pojawiały się podobne doniesienia na temat Tesli.