Po dymisji szefa PPL samorządy liczą, że uda się porozumieć w sprawie przyszłości lotnisk w Modlinie i w Szczecinie
Mariusz Szpikowski, który w zeszłym tygodniu został odwołany z funkcji prezesa przedsiębiorstwa Porty Lotnicze, w ostatnim czasie był skonfliktowany z niektórymi regionami w sprawie funkcjonowania lotnisk. Spory między właścicielami portów w sytuacji drastycznego spadku przychodów w czasie pandemii COVID-19 mogły je prowadzić nawet do bankructwa. Władze Mazowsza liczą teraz na przełom w sprawie Modlina.
– Chcemy spotkać się z nowym szefem PPL, Stanisławem Wojterą. Liczymy na współpracę i całkowitą zmianę podejścia do Modlina – mówi DGP Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza i przewodniczący rady nadzorczej podwarszawskiego lotniska. W ostatnim czasie spór dotyczył przede wszystkim podwyższenia przez Mazowsze kapitału spółki. Nie chciało się na to zgodzić PPL, które posiada w niej blisko jedną trzecią udziałów. Uznało, że zyska na tym głównie irlandzki Ryanair, który w Modlinie jest praktycznie monopolistą.
Jak się dowiedzieliśmy, we wrześniu marszałek Mazowsza Adam Struzik w sprawie Modlina spotkał się z wiceministrem infrastruktury Marcinem Horałą. – Proponowaliśmy przecięcie impasu. Niech administracja rządowa weźmie pełną odpowiedzialność za port albo niech ona spadnie na barki województwa i wtedy my byśmy odkupili udziały od PPL – mówi Marek Miesztalski.
Nie było wiążącej odpowiedzi ze strony rządu, który wtedy był bardziej zajęty swoją rekonstrukcją.
Jednocześnie władze lotniska w Modlinie zarzucają PPL, że skupiło się na tworzeniu konkurencyjnego portu w Radomiu. Według założeń miał on przejąć część ruchu z zapychającego się do niedawna Lotniska Chopina. Tyle że pandemia diametralnie zmieniła sytuację. Według prognoz do poziomu ruchu lotniczego sprzed koronowirusa wrócimy dopiero za cztery ‒ pięć lat. Zatem perspektywa przepełnienia Okęcia oddala się.
Modlin na razie ratuje się pożyczką w wysokości 15 mln zł z Mazowieckiego Funduszu Pożyczkowego. Złożył też wniosek do Ministerstwa Infrastruktury o 11 mln zł wsparcia w ramach uruchomionej przez rząd pomocy, która ma wyrównać straty wywołane zakazem lotów od 15 marca do 30 czerwca. Tę pomoc resort obiecał już w maju, ale ze względu na wątpliwości Komisji Europejskiej dopiero niedawno udało się wdrożyć odpowiedni mechanizm. Dla wszystkich lotnisk do podziału są 142 mln zł. Marcin Danił, wiceprezes portu w Modlinie, ocenia, że pożyczka i pomoc pozwolą utrzymać płynność finansową do marca lub kwietnia 2021 r. Marek Miesztalski nie wyklucza, że potem zajdzie konieczność zaciągnięcia kredytu komercyjnego lub dokapitalizowania spółki przez województwo.
Na zakończenie sporów z PPL ma też nadzieję marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz. Napisał właśnie list do nowego prezesa rządowej spółki: liczy na współpracę przy ratowaniu lotniska Szczecin-Goleniów. Konflikt między regionem a PPL wybuchł latem. 31 sierpnia marszałek Geblewicz zagroził wstrzymaniem planowego dofinansowania portu, bo nie mógł się doczekać obiecywanej przez rząd od wiosny pomocy, która miała zrekompensować straty po wprowadzeniu zakazu lotów. To zaś wywołało oburzenie PPL, które zarzuciło zarządowi regionu łamanie umów zawartych między wspólnikami. Po kilku tygodniach przepychanek i oskarżeń w październiku wspólnicy podpisali aneks do porozumienia w sprawie dalszego finansowania portu. W myśl dokumentu województwo do 2028 r. przekaże lotnisku 40 mln zł, miasto Szczecin 34 mln, a PPL 108 mln zł.