Przydacza spytano w TVP 1 o niedawną sytuację na granicy polsko-niemieckiej i blokadę kierowców litewskich i estońskich, którzy nie chcieli pogodzić się z tym, że nie zostaną przepuszczeni przez terytorium Polski - i których ostatecznie policja eskortowała w trakcie przejazdu przez nasz kraj, tworząc swoisty korytarz. Dopytywano go, czy tworzenie takich korytarzy będzie teraz stałą praktyką w Polsce.
Wiceszef MSZ podkreślał, że w obecnej sytuacji konieczne jest zrozumienie, że wprowadzone ograniczenia w przepływie ludzi mają na celu niedopuszczenie do "rozlania się zakażenia koronawirusem, tej epidemii, w Polsce". " I tutaj MSWiA twardo stoi na stanowisku, że nie możemy robić ciągle wyjątków, w każdej możliwej sytuacji, bowiem może to spowodować dodatkowe zagrożenie" - podkreślił.
Zaznaczył, że konwojowane transporty przez Polskę kierowców litewskich odbyły się decyzją MSWiA i w porozumieniu z resortem spraw zagranicznych. "Druga droga to był prom dla tych, którzy chcieli się dostać na Litwę z Niemiec. Polska tutaj ułatwiała ten przejazd, by odpowiedzieć na zapotrzebowanie sąsiadów, ale jednocześnie nie narażać naszych rodaków" - podkreślił.
"Są i inne możliwości, możemy zorganizować pociąg, jeśli takie osoby będą chciały tranzytem przejechać przez Polskę. Tutaj rozmowy na ten temat trwają. Jeśli chodzi o Bałtów, to skala była na tyle nieduża, choć głośna - że udało nam się to rozładować" - dodał wiceszef MSZ.
W poniedziałek po południu grupa obywateli litewskich zablokowała jeden z pasów na przejściu granicznym w Świecku w związku z trudnościami z wjazdem do Polski. Protestujący Litwini, a także obywatele Łotwy i Estonii, ostatecznie przekroczyli polską granicę i pojechali w konwoju ok. 20 pojazdów - busów i autobusów - eskortowani przez polską policję tranzytem do swojej ojczyzny. Protest został przejściowo zażegnany, ale wkrótce blokadę rozpoczęli kierowcy samochodów osobowych, którzy nie zgadzali się z tym, że nie pojechali w konwoju.
Na miejscu poza Strażą Graniczną była policja oraz konsul litewski, który negocjował z kierowcami. Rzeczniczka prasowa Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej poinformowała, że negocjacje zakończyły się w poniedziałek przed północą; ruch na przejściu granicznym ruszył, a korki się zmniejszyły.
Problem na niemiecko-polskim przejściu granicznym pojawił się po zamknięciu przez Polskę wjazdu dla cudzoziemców z powodu zagrożenia koronawirusem.
W niedzielę wprowadzono ograniczenia przy wjeździe cudzoziemców do Polski. Wjechać mogą wyłącznie cudzoziemcy, którzy są małżonkami albo dziećmi obywateli RP lub pozostają pod stałą opieką obywateli RP, cudzoziemcy posiadający Kartę Polaka, dyplomaci i ich rodziny, cudzoziemcy posiadający prawo stałego lub czasowego pobytu lub prawo do pracy w Polsce oraz inne osoby – po zgodzie komendanta głównego SG.
Wracający do kraju Polacy muszą poddać się kwarantannie. Wyjątkiem są osoby z obszarów przygranicznych, które mieszkają w Polsce, ale pracują na co dzień w kraju sąsiednim oraz kierowcy transportu kołowego – np. autobusów i busów. Te osoby nie są kierowane na kwarantannę.