Jedna z największych firm budowlanych w Polsce zakończyła restrukturyzację. Zapowiada dokończenie kontraktów drogowych i kolejowych oraz walkę o nowe zlecenia. Także za granicą.
– Jako pierwsza firma budowlana w Polsce przeszliśmy tak znaczącą restrukturyzację. To był niezwykle skomplikowany proces. Wartość restrukturyzacji, która objęła stare i nowe instrumenty finansowe, to aż 1,2 mld zł – mówi Marcin Lewandowski, prezes Trakcji Przedsiębiorstwa Robót Kolejowych i Inżynieryjnych. Zapowiada, że po miesiącach kłopotów finansowych firma wyjdzie na prostą. Będzie mogła m.in. kontynuować wielkie przedsięwzięcia infrastrukturalne – modernizację tras kolejowych czy budowę dróg.
Jeszcze kilka miesięcy temu dokończenie wielu inwestycji nie było pewne. Firma m.in. zalegała z płatnościami wobec podwykonawców. Trakcja, tak jak wiele innych przedsiębiorstw budowlanych, wpadła w problemy, które w dużej mierze spowodowane były gwałtownym wzrostem cen materiałów. Kontrakty publiczne zawarte w latach 2015–2017 zaczęły przynosić duże straty, a Ministerstwo Infrastruktury nie zgodziło się na waloryzację umów. Do tych problemów dołożył się brak specjalistów.
Według przedstawicieli Trakcji w restrukturyzację firmy zaangażowanych było blisko 100 podmiotów – nie tylko banki czy firmy ubezpieczeniowe, lecz także kancelarie prawne i doradcy.
Kluczowe było utrzymanie dotychczasowych kredytów czy gwarancji i zapewnienie całkiem nowego finansowania. Firma zdobyła niedawno m.in. gwarancje ubezpieczeniowe o wartości 200 mln zł. Wartość nowych kredytów i pożyczek to ponad 163 mln zł. Wśród tych ostatnich znalazło się 27 mln zł, które Trakcji pożyczyła państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu. Wcześniej 20 mln zł pożyczył firmie jej główny udziałowiec – hiszpańska grupa Comsa (ma 31 proc. udziałów w spółce). Prawie 60 mln zł ma zaś przynieść emisja akcji. Zainteresowanie nimi okazało się bardzo duże i dzięki temu spółka pozyska o połowę więcej pieniędzy, niż zakładała.
Szefowie Trakcji zapewniają, że nie odpuszczą walki o pieniądze, które są firmie winni zleceniodawcy. W sądzie na rozpatrzenie czekają już złożone przez firmę pozwy o wartości 150 mln zł. To głównie roszczenia wobec spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Dotyczą one przede wszystkim znacznie wydłużonych kontraktów. Menedżerowie tłumaczą, że wiele inwestycji miało opóźnienia nie z winy ich firmy, Trakcja musiała natomiast ponosić znacznie wyższe koszty. Spółka liczy jeszcze, że w przypadku części sporów uda się zawrzeć ugody z zamawiającymi. Marcin Lewandowski ubolewa jednak, że większości spornych spraw nie udaje się szybko rozstrzygnąć. Według niego tym powinien zajmować się inżynier kontraktu, czyli firma, która na zlecenie inwestora nadzoruje inwestycję.
Trakcja oddzielnie szacuje swoje roszczenia spowodowane gwałtownym wzrostem cen materiałów. Wstępnie spółka wyliczyła je na 300 mln zł. W tym przypadku firma nie złożyła jeszcze pozwów, ale według Marcina Lewandowskiego najpewniej do tego dojdzie. W Trakcji wciąż jednak liczą, że rząd wprowadzi jeszcze jakiś mechanizm, który umożliwi waloryzację kontraktów. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk mówił jednak niedawno, że prawo nie pozwala na zmianę warunków starych umów. Niezadowolonym firmom polecał drogę sądową. Problem w tym, że w takich przypadkach na rozstrzygnięcie sporu trzeba czekać kilka lat.
Zrestrukturyzowana Trakcja zamierza kontynuować dotychczasowe kontrakty i walczyć o nowe. Zlecenia chce zdobywać nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Przede wszystkim na Litwie, gdzie obecna jest już jej spółka zależna Kauno Tiltai. Niedawno zawarła ona dwie duże umowy – na przebudowę autostrady Wilno – Kowno i na budowę kolejnego odcinka obwodnicy stolicy Litwy.
Trakcja chce także zdobywać rynek niemiecki. Wkrótce ma otrzymać niezbędne certyfikaty, które pozwolą jej wykonać prace na torach dla Deutsche Bahn. Według Marcina Lewandowskiego firma będzie mogła tam zacząć realizować zlecenia za rok.
W Polsce firma zawarła niedawno dwa duże kontrakty kolejowe. Pierwszy, na 398 mln zł, dotyczy przebudowy magistrali z Poznania do Szczecina na odcinku z Choszczna do Stargardu. Trakcja wykona te roboty w konsorcjum z niemiecką firmą Schwerbau. Drugi kontrakt dotyczy przebudowy zaniedbanej linii kolejowej do Wisły, gdzie pociągi muszą zwalniać do prędkości 15–20 km/h. Inwestycja, która warta jest 349 mln zł, musi być skończona z upływem 2021 r.
W najbliższych miesiącach firma musi także się skupić na skończeniu spóźnionych przedsięwzięć. Duży poślizg jest zwłaszcza na budowie trasy S5 pod Bydgoszczą – z Szubina do Jaroszewa. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zakładała niedawno, że inwestycja skończy się 14 października. Nic z tego nie wyszło. Trakcja twierdzi, że prace realnie będą mogły finiszować w połowie przyszłego roku.
Firma zmaga się także z przebudową fragmentu linii kolejowej z Warszawy do Poznania. Chodzi o roboty w rejonie Łowicza. Tu też prace prowadzone są z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Według kierownictwa Trakcji powód to błędy w dokumentacji. Przebudowa torów z Warszawy do Poznania ma się skończyć z upływem 2020 r.