Warszawa startuje z budową czterech tras tramwajowych, a na dniach podpisze rekordowy kontrakt na dostawę 213 niskopodłogowych pojazdów. Na ten środek transportu stawiają też inne miasta.
To koreański Hyundai dostarczy stolicy 213 tramwajów. Rekordowy w skali Polski kontrakt ma być podpisany w czerwcu. Wcześniej Urząd Zamówień Publicznych ma skończyć kontrolę uprzednią przetargu. O wartym ponad 1,8 mld zł zamówieniu było głośno z powodu protestów części polityków. Europoseł PiS Kosma Złotowski zarzucał stolicy, że zamiast rodzimej Pesy wybrała ofertę producenta z Azji. Jednak propozycja firmy z Bydgoszczy była o 500 mln zł droższa. Ostatecznie po kilkumiesięcznej batalii Krajowa Izba Odwoławcza odrzuciła wszystkie protesty Pesy.
Nowe pojazdy są stolicy potrzebne m.in. dlatego, że miasto na dużą skalę rozkręca budowę nowych torów tramwajowych. Łącznie do 2022 r. mają powstać cztery trasy o łącznej długości ponad 20 km. Ich budowa pochłonie blisko 500 mln zł. Według zapowiedzi Wojciecha Bartelskiego, prezesa Tramwajów Warszawskich, w wakacje zostaną ogłoszone kluczowe przetargi na realizację największej inwestycji tramwajowej w Polsce ostatnich lat – budowę 12-km trasy z Woli, przez Ochotę, Mokotów do rozbudowującego się Miasteczka Wilanów. Koszt: ok. 300 mln zł. – Główne prace budowlane będą prowadzone w latach 2021–2022. Otwarcie trasy nastąpi najpóźniej w 2023 r. – zapowiada Maciej Dutkiewicz, rzecznik Tramwajów Warszawskich.
W wakacje stolica ma też ogłosić pierwszy przetarg na realizację innej ważnej trasy – do osiedla Gocław. Ta inwestycja ma kilkuletnie opóźnienie. – Na przesunięcie terminów wpłynęły komplikacje związane ze statusem reprywatyzowanych działek, przez które pobiegnie trasa – twierdzi Maciej Dutkiewicz. Budowa linii skończy się w 2022 r. Jesienią ma być zaś wybrany wykonawca dokończenia trasy na warszawskiej Białołęce (do pętli Winnica).
Inwestycje w tramwaje są możliwe dzięki dotacjom unijnym z budżetu na lata 2014–2020. Według danych Centrum Unijnych Projektów Transportowych zatwierdzone dotacje na zakup taboru, budowę oraz modernizację tras tramwajowych wyniosły prawie 4 mld zł. Łączne wydatki na te cele mogą zaś sięgnąć 7 mld zł.
Poza stolicą duże projekty prowadzone są np. w Poznaniu, gdzie kosztem 270 mln zł realizowana jest trasa do dużego osiedla Naramowice. Finisz prac zaplanowano w 2022 r. Za blisko pół miliarda dwie nowe linie buduje Gdańsk. Ponad 500 mln zł na inwestycje tramwajowe w najbliższych latach przeznaczy Kraków. Do 2020 r. powstanie prawie dwukilometrowa linia wzdłuż powstającej Trasy Łagiewnickiej.
Nawet 766 mln zł warte są nakłady na transport torowy w aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej. Projekt zakłada dostawy 45 tramwajów, modernizację 24 odcinków tras i budowę dwóch nowych – linii o długości 3,5 km w dzielnicy Zagórze w Sosnowcu oraz 660-metrowej trasy w Katowicach wzdłuż ul. Grundmanna.
Wrocław w tym roku zaczyna zaś budowę prawie 7-km trasy tramwajowej na osiedle Nowy Dwór. Wartość inwestycji to ok. 250 mln. Planowany jest też zakup 56 nowych pojazdów. Szczecin na przebudowę kilku tras i wydłużenie jednej z nich wyda zaś 195 mln zł.
Obecny boom tramwajowy jest już drugim w ostatnich latach. Do pierwszego skoku w tej dziedzinie doszło w czasie poprzedniej perspektywy unijnej.
– Na spektakularny rozwój systemów tramwajowych w Polsce wpłynął właśnie dostęp do dużych funduszy unijnych – mówi Marcin Zawadka z Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej. – W latach 2007–2015 zrealizowano projekty o wartości ponad 12,7 mld zł, a dofinansowanie z UE osiągnęło 6,6 mld zł. Po raz pierwszy w dużej liczbie pojawiły się niskopodłogowe pojazdy, zaczęto również rozbudowywać trasy tramwajowe. Szczególnym wydarzeniem było przywrócenie w 2015 r. – po pół wieku nieobecności – zbudowanego od podstaw systemu tramwajowego w Olsztynie. W niektórych miastach budowane są trasy szybkiego tramwaju. Dzięki tym inwestycjom wizerunek transportu tramwajowego znacznie się zmienił – wylicza Zawadka. Dodaje, że w obecnej perspektywie widać kontynuację tamtych działań. Zaletą tramwajów ma być zaś bezemisyjny napęd i to, że w wielu miastach jeżdżą po wydzielonych torowiskach i przez to nie stoją w korkach.