Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma na pieńku zwłaszcza z dwoma wykonawcami z Włoch – firmami Impresa Pizzarotti i Salini. Nie dość, że realizowane przez nie kontrakty mają spore opóźnienie, to nie ma co liczyć na rychłe nadgonienie zaległości, bo w ostatnich tygodniach na budowach prawie nic się nie dzieje.
Kilka dni temu minister infrastruktury Andrzej Adamczyk spotkał się w tej sprawie z wiceszefem resortu infrastruktury Włoch Michelem Dell`Orco. Liczył, że ten wpłynie na wykonawców ze swojego kraju, by wrócili na place budowy. Według Adamczyka zagrożonych jest zwłaszcza pięć kontraktów. Jak precyzuje GDDKiA, chodzi o trzy odcinki trasy S5 z Poznania przez Bydgoszcz do okolic Grudziądza (realizuje je firma Pizzarotti), 20-km fragment A1 koło Częstochowy i ostatni odcinek trasy S3 ze Szczecina do Legnicy (te dwa ostatnie buduje Salini). W przypadku odcinków trasy S5 zaawansowanie prac jest wyjątkowo słabe. Sięga od 21 do 37 proc., a powinna być już wykonana większość robót, bo terminy zakończenia prac przypadają w drugiej połowie roku.
W czerwcu 2018 r. firma Salini miała skończyć 14-km odcinek S3 koło Lubina. Jest bardzo potrzebny, bo po jego oddaniu prowadząca wzdłuż zachodniej granicy trasa S3 będzie się ciągnąć od Szczecina do Bolkowa na Dolnym Śląsku. Nie wiadomo, kiedy inwestycja zostanie domknięta. Niemrawo toczy się też budowa przez firmę Salini autostrady A1 koło Częstochowy. Ten fragment miał być ukończony w tym roku, ale szanse na to są nikłe.
‒ Zarówno Impresa Pizzarotti, jak i Salini nie mobilizują się odpowiednio na realizowanych kontraktach – ocenia Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. Podaje przykład trasy S5, gdzie, jak ustalili niedawno inspektorzy, na jednym odcinku realizowanym przez firmę Intercor pracowało więcej pracowników niż na trzech fragmentach Pizzarotti. Autostradowa dyrekcja zapowiada teraz, że jeśli na kontraktach realizowanych przez dwie włoskie firmy do 15 kwietnia nie dojdzie do wyraźnej poprawy, to inwestor będzie mógł zerwać kontrakt i winą obarczyć wykonawcę. Jan Krynicki zapowiada, że GDDKiA szykuje scenariusze na wypadek zrywania kontraktów. Drogowcy analizują możliwość wybierania nowego wykonawcy w przyspieszonym, konkurencyjnym trybie.
Firmy tłumaczą spowolnienie prac wzrostem cen materiałów
Włosi tłumaczą spowolnienie prac gwałtownym wzrostem cen materiałów i robocizny, do którego doszło w ostatnich miesiącach. Z tego tytułu domagają się dodatkowej zapłaty od GDDKiA. Firma Pizzarotti zażądała aż 766 mln zł, a Salini 449 mln zł. – Żądania są bardzo ogólnikowe – mówi Jan Krynicki. GDDKiA nie zamierza płacić. O konieczności waloryzacji obecnych kontraktów mówią ostatnio też inni wykonawcy, ale dotąd nikt nie wystąpił z tak dużymi roszczeniami wobec GDDKiA. Resort infrastruktury twierdzi, że nie ma możliwości prawnych, by waloryzować kontrakty, które podpisywano w poprzednich latach.
Według Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR zapowiedzi GDDKiA są realne. Spodziewa się, że faktycznie w kilku przypadkach dojdzie do zerwania kontraktów. – Wydaje się, że nie ma innego wyjścia. Wprawdzie rosnące ceny materiałów dotykają wszystkich, ale w przypadku tych dwóch włoskich firm więcej grzechów jest po ich stronie. W przeciwieństwie do innych firm praktycznie nie prowadzą prac. Nie potrafią też porozumieć się z podwykonawcami – zaznacza Furgalski.
Nie wiadomo jednak, jak szybko uda się znaleźć nowych wykonawców. GDDKiA już w maju zeszłego roku wyrzuciła firmę Salini z budowy obwodnicy podwarszawskich Marek, na trasie S8. Wprawdzie doszło do tego już po uzyskaniu tzw. przejezdności na głównym ciągu arterii, ale do dziś, ku wściekłości wielu mieszkańców, nie skończono niektórych części – węzła w Kobyłce i zjazdu w Markach. W mazowieckim oddziale GDDKiA słyszymy, że po wykonaniu wyceny robót urzędnicy czekają na przyznanie pieniędzy na ten cel.
Na razie GDDKiA stara się doraźnie ratować sytuację podwykonawców obu włoskich przedsiębiorstw. Najwięcej roszczeń firmy zgłaszały z przypadku budowy autostrady A1. W tym przypadku ma zostać wdrożony mechanizm bezpośrednich płatności. Wkrótce na rzecz firm pracujących dla Włochów zostanie przekazane łącznie 30 mln zł. GDDKiA w ogóle zamierza płacić bezpośrednio także podwykonawcom Salini na innych kontraktach – na budowie S3 koło Lubina i S7 z Chęcin do Jędrzejowa (ten odcinek od końca zeszłego roku jest przejezdny, ale do wykonania zostały prace poza jezdniami).
Według Krynickiego w przypadku firmy Salini lepiej wygląda współpraca na budowie zakopianki koło Rabki. Tam jednak odpowiada za niego centrala firmy z Włoch, a nie jej polski oddział, jak w przypadku A1, S3 i S7 koło Chęcin.