Kary nakładane na firmy za uchybienia przy przewozie towarów wrażliwych są nieproporcjonalne do popełnionych naruszeń. Branża prosi o pomoc RPO.
Kary nakładane na firmy za uchybienia przy przewozie towarów wrażliwych są nieproporcjonalne do popełnionych naruszeń. Branża prosi o pomoc RPO.
Przepisy o administracyjnych karach pieniężnych za naruszenie ustawy o systemie monitorowania drogowego i kolejowego przewozu towarów (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 2332 ze zm.) pozwalają na nakładanie surowych grzywien za drobne uchybienia. Dlatego Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce zwróciło się do rzecznika praw obywatelskich o zakwestionowanie ustawy w Trybunale Konstytucyjnym.
/>
Zdaniem ZMPD sztywne kary przewidziane w ustawie, bez widełek, są nie do pogodzenia z zasadą proporcjonalności (art. 31 ust. 3 konstytucji) oraz zasadą demokratycznego państwa prawnego. Zwłaszcza że cechują się dużą represyjnością.
– Kary za niedostarczenie towaru lub niezgłoszenie przewozu towarów wrażliwych w przypadku produktów akcyzowych mogą sięgnąć nawet kilku milionów złotych (46 proc. wartości brutto przewożonego towaru – przyp. red.) – mówi Jan Buczek, prezes ZMPD. – Ale bardzo rygorystycznie sankcjonowane są też uchybienia niemające wpływu na rezultat końcowy procesu dostarczenia towaru wrażliwego, czyli prawidłowe opłacenie należności podatkowych – dodaje prezes ZMPD.
Przykładowo czeski błąd (przestawienie dwóch cyfr) w numerze rejestracyjnym naczepy w zgłoszeniu może kosztować 10 tys. zł.
– Rozumiemy i w pełni popieramy cele, jakie przyświecały twórcom ustawy o systemie monitorowania przewozów. Przepisy miały służyć walce z szarą strefą i zwiększyć efektywność gromadzenia podatków. Tymczasem z równą surowością traktowane są wszelkie błahe naruszenia, które nie skutkują uszczupleniem należności publicznoprawnych – dodaje Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu ZMPD.
Wobec jednej z dużych firm transportowych (ok. 600 pojazdów) toczy się 15 postępowań za złamanie przepisów pakietu drogowego. Żadne naruszenie nie było związane z uszczupleniem wpływów do budżetu państwa.
– Głównie chodzi o błąd w numerze rejestracyjnym cysterny, błędy literowe w liście przewozowym czy opóźnioną godzinę wjazdu na terytorium RP. W jednym przypadku ze względu na wypadek w Czechach i kończący się czas pracy kierowcy, pojechał on objazdem i wjechał przez inne niż zadeklarowane przejście graniczne. Także w tym przypadku została nałożona kara. W sumie mamy ponad 140 tys. zł nałożonych kar na firmę i kierowcę – mówi jeden z przedsiębiorców.
Wysokie sankcje administracyjne nakładane są także na szoferów. W rezultacie dochodzi do zachwiania równowagi i gradacji pomiędzy uchybieniami. Przykładowo za naruszenie przepisów drogowych, skutkujące wywołaniem realnego zagrożenia dla czyjegoś zdrowia lub życia, można dostać kilkusetzłotowy mandat i punkty karne. Jednak omyłka pisarska w dokumentacji jest bezwzględnie karana grzywną w wysokości 5 tys. zł.
– Wysokość kary ustawiona sztywno nie pozwala uwzględnić stopnia i ciężaru naruszenia ani sytuacji majątkowej sprawcy deliktu. Przy tej konstrukcji przepisów organ kontrolny nie ma możliwości ocenić okoliczności sprawy, w tym stopnia szkodliwości, rodzaju, zakresu i okresu trwania naruszenia przepisów, a podmiot nie ma możliwości skorygowania błędu czy wykazania incydentalności czynu – czytamy w piśmie do RPO.
Także mec. Dawid Korczyński, adwokat, przyznaje, że najczęściej zgłaszają się do niego przewoźnicy, którzy popełnili drobne naruszenia, niestwarzające nawet potencjalnego zagrożenia uszczuplenia należności publicznoprawnych.
– Głównie spotykam się z nakładaniem kar za błędy, które były efektem drobnych pisarskich omyłek albo braków, które łatwo można zweryfikować. Przykładowo w pierwszych miesiącach działania przepisów system pozwalał na wysłanie zgłoszenia nawet w przypadku niewpisania numeru licencji przewoźnika. Mimo że organ kontrolny może to bez problemu i szybko sprawdzić, kara i tak była nakładana – wylicza prawnik.
Inna sprawa, że, jak przyznają eksperci, urzędnicy Krajowej Administracji Skarbowej mają bardzo wąskie możliwości odstąpienia od nałożenia kary. Nawet jeśli widzą, że jest niewspółmiernie wysoka, wolą ją wymierzyć, licząc, że to ewentualnie sąd administracyjny uchyli decyzję i da wytyczne, by od karania odstąpić.
– Zastanawiam się, czy ustawodawca, decydując o karach pieniężnych nakładanych z ustawy o systemie monitorowania przewozów, nie powinien oprzeć ich na ogólnych przepisach kodeksu postępowania administracyjnego. Zwłaszcza że kilka miesięcy po wejściu w życie ustawy znowelizowano też kodeks, wprowadzając zupełnie nowe zasady nakładania administracyjnych kar pieniężnych – zauważa mec. Korczyński. Dodaje, że wówczas możliwość miarkowania pozwalałaby urzędnikom wymierzyć sankcję w wysokości adekwatnej do naruszenia, a w przypadku drobnych błędów nawet zaniechać ukarania.
– Ustawodawca nie zdecydował się na ukształtowanie odpowiedzialności na zasadzie winy, tylko posłużył się odpowiedzialnością administracyjną, która ma charakter obiektywny. Jednak z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego administracyjnych kar pieniężnych wynika, że odpowiedzialność ta nie może być absolutna, a w konkretnych przypadkach nieproporcjonalna do wagi naruszenia. To właśnie orzecznictwo TK było jedną z dominujących przyczyn wprowadzenia do k.p.a. przepisów, które w zamyśle ustawodawcy miały być wspólne dla wszystkich kar pieniężnych – zaznacza mec. Korczyński.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama