PKP żąda od wykonawcy dworców w Warszawie i Szczecinie 52 mln zł. W drugą stronę roszczenie wynosi 107 mln zł.
INFRASTRUKTURA
Spółka budowlana Winnicki w latach 2014–2016 była generalnym wykonawcą modernizacji stacji PKP Szczecin Główny wartej prawie 100 mln zł i przebudowy hali głównej Warszawy Centralnej za 34 mln zł. Kiedy ruszały inwestycje, zatrudniała ponad 200 osób na umowach o pracę. Dworce otwarto w 2016 r., ale kontrakt wciąż nie jest rozliczony. Kilkudziesięciu podwykonawców czeka na pieniądze, konta firmy są zablokowane, a na etatach zostało 10 osób. – Wygląda to tak, jakby kolejowa grupa kapitałowa kontrolowana przez Skarb Państwa pchała nas ku upadłości – twierdzi Paweł Winnicki, właściciel i prezes firmy.
Tzw. estetyzacja Warszawy Centralnej polegała na ustawieniu konstrukcji stalowej antresoli o wadze 240 ton. Wykonawca wskazuje na liczne uchybienia inwestora, m.in. brak uzgodnień z PKP PLK zamknięć torów w celu wykonania stropu na międzytorzu.
Głównym punktem sporu jest to, że PKP nałożyły na wykonawcę 3,7 mln zł kar umownych za spóźnienia. Winnicki twierdzi, że kolej nie dostarczyła niezbędnej dokumentacji projektowej, czyli uniemożliwiła mu wykonanie zadania w terminie.
Zakończenie prac wyznaczono w aneksie na 29 lutego 2016 r. Jak twierdzą przedstawiciele firmy, rysunek zabezpieczeń przeciwpożarowych hali został im przekazany do realizacji 25 lutego, a tzw. matryca sterowań 22 marca 2016 r. – 23 marca w błysku fleszy przedstawiciele PKP otworzyli nową antresolę. Tego samego dnia przywieźli do naszej spółki notę obciążeniową – twierdzi prezes Winnicki.
– Wskazywanie braków w dokumentacji projektowej, mimo obecności nadzoru autorskiego w biurze budowy przez cały czas trwania inwestycji, miało na celu ukrycie problemów zaistniałych z winy wykonawcy – odpowiada Paulina Jankowska, rzecznik PKP. Spółka podkreśla, że stwierdzono liczne usterki, które do dziś nie zostały usunięte. Wykonawca odpiera, że niespłaceni podwykonawcy odmawiają ich naprawy.
Od kiedy do gry wkroczyli prawnicy, balon wzajemnych roszczeń został nadmuchany. Na koniec marca br., jako że usterki nie zostały usunięte, spółka PKP naliczyła 31 mln zł kar umownych. Wychodzi w sumie 35 mln zł, czyli... więcej, niż wart był kontrakt. Winnicki wystąpił z kontrroszczeniem wartym 17 mln zł.
W przypadku stacji Szczecin Główny niespłaconych podwykonawców jest podobno 30. Wykonawca walczy o uznanie przez PKP prac dodatkowych, m.in. w budynku głównym, na peronach, w tunelu osobowym i na dworcu tymczasowym. Ich łączna wartość to 16,8 mln zł, z czego PKP zgodziły się na 3 mln.
Firma wskazuje na grę nie fair ze strony PKP. Jak usłyszeliśmy, zdecydowała się realizować wszystkie dodatkowe prace po to, by zamawiający nie utracił 70 mln zł dofinansowania z UE.
PKP nie zgadzają się z zarzutami. – Fakturowanie i rozliczanie kontraktu odbywało się w oparciu o faktycznie zrealizowane prace – odpowiada Paulina Jankowska z PKP. Spółka nie zapłaciła 10 proc. ostatniej transzy kontraktu podstawowego: ponad 10,6 mln zł. Wykonawca podkreśla jednak, że dworzec jest czynny od roku, a PKP czerpie z tego korzyści.
Nad firmą wiszą też kary umowne z tytułu usterek i opóźnień (obie strony obarczają się za nie winą): prawie 9 mln zł naliczonych w marcu br. i ponad 8 mln zł przed rokiem. Wzajemne roszczenia narastają w tempie śnieżnej kuli. Wykonawca wezwał PKP do zapłaty 90 mln zł odszkodowania.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Paweł Winnicki walczył o pieniądze jako podwykonawca poszkodowany przed Euro 2012, w czym pomagał mu wtedy poseł opozycji Andrzej Adamczyk. Dzisiaj ten ostatni jest ministrem infrastruktury, któremu podlega PKP odmawiające przedsiębiorcy rozliczenia kontraktu.
Dodatkowe tło jest takie, że poprzedni zarząd PKP z Mirosławem Pawłowskim był usztywniony podczas mediacji z firmą z powodu toczących się przeciw niemu postępowań prokuratorskich, które zakończyły się dymisją (w związku z umową z Sensus Group). Z naszych ustaleń wynika, że urzędujący od początku marca prezes PKP Krzysztof Mamiński nie zapoznał się jeszcze ze sprawą Winnickiego. Z jego otoczenia wiemy, że nie jest wykluczone, że pojawi się klimat do kompromisu.