Dziś rusza referendum strajkowe wśród pracowników Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze”.
Zatrudnieni chcą podwyżek, gwarancji pracy i odwołania dyrektora. – Związkowcy chcą przywrócenia przywilejów z PRL – mówią ostro władze PPL. Pod referendum podpisały się trzy spośród siedmiu związków zawodowych działające w PPL, m.in. NSZZ „Solidarność 80”. Związkowcy walczą o 8 proc. podwyżki od stycznia 2017 r. i utrzymania poziomu wynagrodzeń do 2022 r.
Protestujący twierdzą, że pensje w PPL od lat nie drgnęły, a przedsiębiorstwo będzie miało za 2016 r. pokaźny zysk. Jak dowiedział się DGP, firma niedługo pochwali się 197 mln zł zysku netto. To o 40 proc. więcej niż w 2015 r.
Znacznie gorzej było w latach 2013–2014, kiedy PPL wykazywało straty będące pochodną restrukturyzacji prowadzonej przez poprzedni zarząd. Z PPL odeszło wtedy 900 osób, a koszt restrukturyzacji wyniósł ponad 300 mln zł.
PPL stoi na stanowisku, że spełnienie żądań związków oznaczałoby powrót do sytuacji sprzed restrukturyzacji, kiedy udział kosztów świadczeń pracowniczych w działalności operacyjnej przekraczał 50 proc. Teraz to niespełna 36 proc.
Zarządca Lotniska Chopina i udziałowiec kilku innych portów zatrudnia dziś ok. 1,5 tys. osób. Jak podaje PPL, średnie wynagrodzenie zasadnicze wyniosło w 2016 r. ponad 5,3 tys. zł brutto, a z dodatkami o charakterze stałym – ponad 9,2 tys. zł. „Propozycje związków zwiększyłyby fundusz płac i ZUS o ponad 8,9 mln zł, czyli do 22,7 mln zł. To zgoda na trwałe zobowiązanie, które pogorszy w przyszłości wyniki finansowe przedsiębiorstwa” – wyliczyło PPL.
Związkowcy przyznają, że spór z pracodawcą to wotum nieufności wobec dyrektora PPL Mariusza Szpikowskiego.
– Niepokoi nas styl, w jakim jest zarządzane PPL. W marcu 2016 r. weszliśmy w spór zbiorowy z zarządem. Od tej pory nie posunęliśmy się ani o krok – podkreśla Marek Żuk, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Lotnictwa Cywilnego.
Szpikowski odpowiada ostro, że związkowcy walczą o utrzymanie wysokich apanaży. A zarząd zamierza zlikwidować część przywilejów związkowych i nierówności w wynagrodzeniach.
Referendum ma potrwać do 10 marca. Aby było ważne, musi wziąć w nim udział ponad 50 proc. pracowników. – Strajk to ostateczność, ale poważnie bierzemy taki scenariusz pod uwagę – zapowiada Żuk.
Z naszych ustaleń wynika, że w grę wchodzi strajk włoski, który spowodowałby wydłużenie kontroli bezpieczeństwa. Dla Lotniska Chopina oznaczałoby to paraliż. Port obsługuje prawie 40 proc. ruchu lotniczego w Polsce.