Rozpoczęta w lutym, a zakończona w październiku 2015 r. aukcja przyniosła ponad 9 mld zł wpływów do budżetu w tym roku.
Aukcja na częstotliwości LTE (800 MHz), dzięki której w Polsce ma powstać sieć szybkiego internetu mobilnego, była prowadzona w końcówce rządów PO przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, którego prezesem była wtedy Magdalena Gaj.
Przeprowadzenie aukcji wzbudzało duże kontrowersje. Operatorzy zarzucali jej wadliwe przygotowanie i przebieg, co - jak przekonywali - doprowadziło do wysokich cen pasma 800 MHz, stanowiących dla nich poważne obciążenie.
Protesty wzbudziła m.in. ingerencja poprzedniego ministra administracji i cyfryzacji Andrzeja Halickiego, który poprzez nowelizację rozporządzenia, na podstawie którego aukcja się odbyła, skrócił licytację. Miało to zapobiec zbytniemu przeciąganiu się aukcji.
Według niektórych operatorów stanowiło to bezprawną zmianę zasad w trakcie aukcji, ponieważ nowela de facto zmieniła ją w przetarg.
"Uważamy, że decyzje w sprawach kluczowych dla państwa polskiego i dotyczących polskich aktywów narodowych, jakimi są częstotliwości telekomunikacyjne, nie powinny być podejmowane w atmosferze niepewności i chaosu prawnego, a przede wszystkim nie powinny być podporządkowane kalendarzowi wyborczemu" - można było przeczytać we wspólnym oświadczeniu P4 (właściciela sieci Play) i Polkomtela.
Wprowadzenie takiego rozwiązania oprotestowało kilku uczestników aukcji - m.in. T-Mobile Polska, Polkomtel (operator sieci Plus) oraz P4 (operator sieci Play). Dodatkowo T-Mobile i Polkomtel chciały w ogóle unieważnienia aukcji.
Ostatecznie, po 116 dniach licytacji, aukcja została rozstrzygnięta w październiku 2015 r.
Już po zakończeniu aukcji obecna minister cyfryzacji Anna Streżyńska informowała, że aukcja został przeprowadzona nieprawidłowo. Z kolei Gaj w rozmowie z PAP przyznała, że aukcja to "sukces zrodzony w bólach".
T-Mobile jeszcze w 2013 r. wysłał skargę do Komisji Europejskiej w sprawie ugody, jaką Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zawarło z udziałowcami firmy telekomunikacyjnej Sferia.
Zgodnie z tą ugodą, zawartą jeszcze przez ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego (PO), powiązana z Zygmuntem Solorzem-Żakiem Sferia otrzymała w ramach rekompensaty, za wcześniejsze błędne decyzje urzędników, częstotliwości z pasma LTE 800 MHz. W wyniku tej decyzji firma ta nie musiała stawać do aukcji na częstotliwości LTE.
Do licytacji przystąpiła jednak firma NetNet, spółka Hieronima Ruty - współpracownika Solorza-Żaka. NetNet licytowała najwyżej, ale po wygranej aukcji zrezygnowała z rezerwacji. Za swój blok 5 MHz z zakresu 800 MHz (E) miała wpłacić do budżetu państwa 2,05 mld zł. Ostatecznie blok ten UKE przyznał T-Mobile, którego oferta - 2,02 mld zł - była druga na liście.
T-Mobile skarżył się do KE, że Polska przyznała Sferii cenne częstotliwości w trybie innym niż przewiduje prawo, czyli aukcji czy przetargu.
Zdaniem rozmówców PAP z Komisji Europejskiej zastrzeżenia Brukseli dotyczą zarówno organizacji aukcji, jak i przyznania Sferii pasma częstotliwości 800 MHz wcześniej niż innym uczestnikom rynku.
W czwartek Komisja ma wystosować do polskich władz wezwanie do usunięcia uchybienia, które jest pierwszym etapem w sporze o naruszenie prawa UE między państwem członkowskim a KE. Polska dostanie kilka tygodni na to, by odpowiedzieć na zastrzeżenia. Jeśli KE nie będzie z nich zadowolona, przejdzie do kolejnego etapu procedury. Na końcu może skierować sprawę do sądu UE z wnioskiem o finansowe ukaranie państwa członkowskiego.
Biuro prasowe Urzędu Komunikacji Elektronicznej o odpowiedzi na przesłane przez PAP pytania dot. postępowania KE poinformowało, że "Urząd odniesie się do informacji w tej sprawie" w czwartek. Z kolei Ministerstwo Cyfryzacji podało: "Nie znamy stanowiska KE (...). Trudno się więc do niego w jakikolwiek sposób odnosić. Ustosunkujemy się, gdy zostanie konkretnie i oficjalnie sformułowane, i będziemy się z nim mogli zapoznać".