Spółka zajmująca się budową infrastruktury internetu szerokopasmowego nie zamierza ogłaszać upadłości. Powołano nową radę nadzorczą.
/>
We wrześniu wszyscy członkowie rady nadzorczej Hawe zrezygnowali z funkcji. Najpierw jej przewodniczący Wojciech Łaszkiewicz. Po kilku dniach reszta członków. Odejście argumentowali kłopotami finansowymi firmy i wnioskiem o upadłość likwidacyjną, jaką złożył jeden z wierzycieli.
Po wczorajszym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy wyłoniono nową radę nadzorczą. Wrócił Wojciech Łaszkiewicz, oprócz niego znaleźli się w niej Andrzej Podsiadło, Maciej Szwejda, Grzegorz Leszczyk i Piotr Matuszczyk. Dodatkowo na listopadowym zebraniu zapadnie decyzja, czy nie rozszerzyć składu rady do ośmiu osób.
Hawe jeszcze w maju rywalizował z Netią w sprawie przejęcia TK Telekom. Według nieoficjalnych informacji oferta przekraczała 200 mln zł. Jednak dziś spółka znajduje się w rozpaczliwej sytuacji finansowej.
Długi światłowodowej firmy przekraczają 140 mln zł. Po przekroczeniu terminów wykupu obligacji wierzyciele stracili cierpliwość i postawili spółkę pod ścianą. Agencja Rozwoju Przemysłu, której Hawe jest dłużna 80 mln zł, zażądała natychmiastowego zwrotu. Powodem miała być „pogarszająca się sytuacja finansowa spółki” i „niedopełnienie obowiązków informacyjnych”. Na zwrot pieniędzy (15 mln zł) naciskał też Alior Bank.
„Zarząd kwestionuje zaistnienie przesłanek do rozwiązania umowy pożyczki przez ARP” – napisał we wrześniowym oświadczeniu Mediatel, do którego należy Hawe Telekom.
Problemów było więcej. Biznesmen Marek Falenta, który od lat był głównym rozgrywającym w Hawe, został oskarżony o zlecenie założenia podsłuchu w aferze taśmowej, co wizerunkowo tylko pogrążyło wiarygodność spółki. Falenta w lipcu sprzedał wszystkie swoje udziały. Jakby tego było mało, na aktywach Hawe zabezpieczono prywatne kredyty jego i szwagra – Krzysztofa Rybki. To wszystko sprawiło, że kurs akcji spadł. Za pojedynczy papier płaci się nieco ponad złotówkę, choć w najgorszych momentach cena oscylowała wokół ok. 40 gr. W ciągu ostatniego roku akcje straciły na wartości ponad 50 proc.
Spółka próbowała się ratować ogromną emisją nowych akcji. Mowa była o dodruku od 961 mln do 1,5 mld papierów. Jednak wniosek przepadł, bo na walnym zawiodła frekwencja i zabrakło kworum.
ARP i Alior Bank poszły Hawe na rękę i w zeszłym tygodniu przystały na porozumienie. Umowa restrukturyzacyjna ma zostać podpisana do 20 października. Jeśli tak się stanie, Hawe dostanie kolejny rok na spłatę. Porozumienie reguluje terminy spłat i kolejność zaspokajania wierzycieli, emisję dodatkowych obligacji, dodatkowe zabezpieczenia. Wreszcie umowa zakłada, że zarząd będzie składał się z dwóch osób, w tym jedną oddelegują wierzyciele.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, w cierpliwość uzbroił się kolejny wierzyciel – DM Vestor, który złożył w sądzie wniosek o wszczęcie egzekucji dochodów grupy i wstrzymał jego rozpatrywanie do 7 listopada.
Mimo że Hawe osiągnął wstępne porozumienie z wierzycielami, spłata długów nie musi zostać odroczona. Jeśli do 20 października któryś z wierzycieli złoży np. wniosek o ogłoszenie upadłości czy wszczęcie postępowania naprawczego, porozumienie ulegnie rozwiązaniu.
Sama spółka przekonuje inwestorów, że nie jest tragicznie. „W naszym przekonaniu sytuacja jest absolutnie opanowana, ale potrzebujemy na to czasu. Apelujemy o spokój” – napisał w oświadczeniu pod koniec września zarząd.
Dlaczego Hawe spóźniała się z wykupem obligacji? Przyczyn jest kilka. Jedną z nich były problemy ze znalezieniem inwestorów, którzy przejęliby akcje Marka Falenty. Kolejną – przeszacowanie jej aktywów. Mediatel, do którego należy Hawe Telekom, w raporcie finansowym zredukował wartość spółki z ponad 530 mln zł do ponad 160 mln zł. Wreszcie firma tłumaczyła kłopoty opóźnieniami z rozliczeniami kontraktów (na sieci internetu szerokopasmowego) w województwach.