Amerykańscy operatorzy telekomunikacyjni AT&T i Verizon uruchomią jutro usługi 5G w tzw. paśmie C – głównym zakresie częstotliwości przeznaczonych na sieć najnowszej generacji.

Startują z opóźnieniem, pierwotnie zamierzali udostępnić 5G miesiąc wcześniej. Poślizg mógłby być jeszcze większy, gdyby telekomy uległy namowom sekretarza ds. transportu USA i szefa Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA). W piątek Pete Buttigieg i Steve Dickson zwrócili się bowiem do Verizon i AT&T o wstrzymanie akcji na dwa tygodnie. Chodzi o potencjalne zakłócenia działania wrażliwej elektroniki samolotów, w tym radiowysokościomierzy, jakie może powodować sieć 5G. Resort transportu i FAA obawiają się, że zagrozi to bezpieczeństwu lotów.
Jak relacjonował Reuters, w czwartek izba branżowa Airlines for America – reprezentująca American Airlines, FedEx i innych przewoźników – zwróciła się do Federalnej Komisji Łączności (Federal Communications Commission – FCC) o wstrzymanie wdrożenia 5G wokół dużej liczby lotnisk. Branża ostrzegła regulatora rynku telekomunikacyjnego, że w przeciwnym razie może dojść do zakłócenia „tysięcy lotów dziennie”.
Sara Nelson, prezes stowarzyszenia pracowników linii lotniczych (Association of Flight Attendants-CWA, reprezentująca 50 tys. osób pracujących dla 17 przewoźników), napisała na Twitterze, że piloci, zatrudniające ich linie lotnicze, producenci urządzeń oraz pozostali przedstawiciele branży nie mają „żadnego innego powodu do opóźniania startu 5G” niż bezpieczeństwo.
Przesunięcie wdrożenia nowej sieci miałoby wszystkim zainteresowanym dać czas na znalezienie rozwiązania problemu zakłóceń między 5G a radiowysokościomierzami. Poprzednia, miesięczna, zwłoka, na którą telekomy przystały na prośbę branży lotniczej, nie przyniosła rozwiązania. Co więcej organizacja reprezentująca operatorów komórkowych (CTIA) podkreśla, że sieć 5G jest już bezpiecznie używana w ok. 40 krajach.
Teraz telekomy stwierdziły, że nie będą już odraczać wprowadzenia nowych usług. Szef AT&T John Stankey i kierujący Verizonem Hans Vestberg we wspólnym liście wytknęli FAA i sekretarzowi ds. transportu i FAA, że ich propozycja w istocie jest oczekiwaniem, aby „na nieokreśloną liczbę miesięcy lub lat” telekomy zgodziły się „przekazać FAA nadzór nad wielomiliardowymi inwestycjami” w 50 nienazwanych metropolitalnych obszarach Stanów Zjednoczonych, reprezentujących „lwią część populacji USA”.
W dalszej części listu – cytowanego przez The Verge, portal poświęcony nowym technologiom – operatorzy podkreślają jednak swoją dobrą wolę, informując, że na sześć miesięcy dobrowolnie zmienią sposób wykorzystania pasma C. Zobowiązują się m.in., że do 5 lipca 2022 r. zachowają strefy ochronne wokół lotnisk, tzn. nie będą tam uruchamiać sieci 5G.
Podobny sposób na uniknięcie zakłóceń zastosowano we Francji. Amerykańskie telekomy zaznaczają, że wprowadzą go „z niewielką adaptacją”, która ma odzwierciedlić różnice techniczne w sposobie zagospodarowania pasma C w obu krajach. „Prawa fizyki są takie same w Stanach Zjednoczonych i we Francji” – stwierdzają prezesi Verizon i AT&T, dodając, że „jeśli amerykańskie linie lotnicze mogą codziennie wykonywać loty we Francji”, to „te same warunki operacyjne powinny im na to pozwolić” po drugiej stronie Atlantyku.
Jednak – wedle relacji Reutersa – ustępstwa operatorów telekomunikacyjnych nie zadowalają przedstawicieli rządu ani branży lotniczej. Chodzi m.in. o to, że FAA oczekiwałaby większych stref bez 5G wokół lotnisk niż zaproponowane przez Verizon i AT&T. Ponadto urzędnicy FAA zwrócili uwagę, że Francja używa niższych poziomów mocy dla 5G od tych, jakie są dozwolone w Stanach Zjednoczonych. Duże znaczenie dla bezpieczeństwa lotów ma również to, że odległość pomiędzy systemami 5G i systemami radionawigacji lotniczej we Francji (innych krajach europejskich) jest prawie dwa razy większa, niż ma to miejsce w przypadku USA.
Amerykańscy operatorzy nie chcą dłużej czekać z wdrożeniem nowej sieci, bo rezerwacje częstotliwości potrzebnych do uruchomienia 5G słono ich kosztowały. I to właśnie Verizon i AT&T najwięcej wydały w aukcji tzw. pasma C. Zakończyła się ona w Stanach Zjednoczonych na początku ub.r. i przyniosła budżetowi państwa rekordowe wpływy przekraczające 81 mld dol. Z informacji podanych przez prowadzącego postępowanie regulatora (FCC) wynika, że koncern AT&T wydał na częstotliwości 23,4 mld dol., a firmę Verizon kosztowały one niemal dwa razy więcej – 45,4 mld dol. Jak informował dziennik „The Wall Street Journal”, żeby sfinansować zakupy pasma C, telekomy już w 2020 r. emitowały obligacje, a w kolejnym negocjowały pożyczki bankowe. ©℗
Nad Wisłą sieć piątej generacji ma inne problemy
Sieć 5G w paśmie C jest opóźniona także w Polsce, i to znacznie bardziej niż za Oceanem. Wynika to jednak z innych przyczyn (braku nowelizacji przepisów dotyczących cyberbezpieczeństwa), bo w naszych warunkach sieć piątej generacji nie zagrozi lotnictwu.
Jak nas informuje rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej Witold Tomaszewski, wynika to z faktu, że między siecią 5G w paśmie C a systemami radionawigacji będzie u nas zachowany odstęp 400 MHz, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych wynosi on 220 MHz.
Różnice techniczne między amerykańskim a europejskim 5G w paśmie C w tym kontekście opisał szczegółowo serwis branżowy Telko.in. Spór między operatorami a branżą lotniczą w USA dotyczy mianowicie częstotliwości 3,7–3,98 GHz. To pasmo jest bowiem wykorzystywane na sieć piątej generacji w krajach zaliczanych przez Międzynarodową Unię Telekomunikacyjną do regionu 2 (m.in. właśnie USA). Natomiast Polska i inne kraje europejskie należą do regionu 1, gdzie na ten cel przeznaczono częstotliwości 3,4–3,8 GHz.
Nie znaczy to, że regulatorzy na Starym Kontynencie nie badają kwestii ewentualnych zakłóceń. Dotychczasowe analizy nie wskazują jednak, aby mogły one wystąpić. Dowodzą tego też doświadczenia państw europejskich, które wdrożyły już 5G w paśmie C. ©℗