Nie jesteśmy górnikami, nie przyjedziemy pod kancelarię premiera palić opon w ramach protestów. Jedyne, co możemy robić, to pisać skargi, wskazując, że jesteśmy obarczani rosnącymi wydatkami urzędników, i to pomimo spadków przychodów branży – rozkłada ręce Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
PIIT przed kilkoma dniami wysłała do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji odpowiedź na projekt rozporządzenia przedstawiony przez ten resort. Według niego operatorzy będą musieli znów wnieść opłatę telekomunikacyjną w wysokości 0,05 proc. rocznych przychodów. To maksymalna stawka, jaką dopuszcza ustawa telekomunikacyjna, i zgodnie z prawem powinna być co roku dopasowywana do potrzeb urzędów, ale też do możliwości przedsiębiorców. PIIT wylicza, że inne branże mają do płacenia dużo mniej, np. firmy paliwowe i energetyczne mają widełki na poziomie 0,0006–0,0004 proc. przychodów. „Wskaźniki te są zatem od 83 do 125 razy niższe aniżeli maksymalny wskaźnik przyjęty dla branży telekomunikacyjnej” – podkreślają w piśmie do resortu przedstawiciele izby.
Już od 2008 r. opłata dla telekomów sięga ustawowej górnej granicy, choć wcześniej była niższa – w 2007 r. wynosiła 0,032 proc., a w 2006 r. – 0,033 proc. Różnica jest na pierwszy rzut oka niewielka, ale dla telekomów zaczęła się ona – ich zdaniem – robić znacząca. Tym bardziej że to jedna z wielu ponoszonych opłat (np. za częstotliwości, za przedłużenie częstotliwości, za numerację, za koncesje na świadczenie usług w standardzie UMTS).
W dodatku branża po latach sukcesów i wzrostów zaczęła mieć problemy. Firma Audytel prognozuje wręcz, że w 2014 r. wartość polskiego rynku telekomunikacyjnego spadnie drugi rok z rzędu i zatrzyma się na pułapie 45,21 mld zł. Spadek to efekt obniżki stawek MTR w telefonii komórkowej, zmniejszania się popytu na płatną telewizję (spowodowany cyfryzacją naziemnego sygnału telewizyjnego) oraz opóźnień w realizacji inwestycji związanych z budową regionalnych sieci szerokopasmowych.
– Choć o tych problemach wiedzą urzędnicy i choć w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej zmniejszają się obowiązki, to budżety urzędów, które my mamy sfinansować, rosną – narzeka Iszkowski.
Na wzrost tych wydatków w UKE wskazywał także tegoroczny raport Najwyższej Izby Kontroli. Zdumienie inspektorów wzbudziły szczególnie wydatki prezes urzędu Magdaleny Gaj na podróże zagraniczne. Łącznie za organizację wyjazdów m.in. do Chin, Burkina Faso i Meksyku urząd zapłacił ponad 206 tys. zł. Firmom telekomunikacyjnym nie podobają się również – według nich nazbyt rozbuchane – wydatki na raporty i książki w tym urzędzie. Tylko w 2014 r. w planach jest przeznaczenie na ten cel blisko 450 tys. zł.
Ministerstwo na zarzuty przedsiębiorców jeszcze nie odpowiedziało.