Wyciągnięty z sejmowej zamrażarki projekt Lewicy budzi niepokój przedsiębiorców, choć koalicja rządząca nie zadeklarowała, że go poprze

Propozycja Lewicy, żeby od przychodów platform internetowych pobierać w Polsce 7-proc. daninę, została nagle skierowana do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu – po tym, jak przeleżała osiem miesięcy w zamrażarce. To zaniepokoiło organizacje branżowe.
Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska uważa, że projekt powinien zostać odrzucony w całości. O to samo apelują Konfederacja Lewiatan i Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Argumentacja jest podobna: sprzeciw wobec projektu Lewicy nie wynika z braku potrzeby sprawiedliwego opodatkowania działalności gospodarczej w środowisku internetowym, lecz z powodu zaawansowanych prac nad wprowadzeniem tego rodzaju podatku w skali globalnej. „Jedynie przyjęcie ponadnarodowej perspektywy pozwoli na wypracowanie skutecznych zasad działania w tej materii” – tłumaczy IAB Polska. Deklaruje, że „zdecydowanie popiera” reformę między narodowego systemu podatkowego, która ma „sprostać wyzwaniom wynikającym z cyfryzacji gospodarki oraz doprowadzić do sprawiedliwego i efektywnego opodatkowania przedsiębiorstw gospodarki cyfrowej w państwie, w którym rzeczywiście osiągają dochody”.
Nad takim rozwiązaniem pracuje Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Polska była w gronie 130 krajów, które 1 lipca br. wydały wspólne oświadczenie w sprawie nowych zasad opodatkowania m.in. gigantów cyfrowych. Udział w tym przedsięwzięciu Stanów Zjednoczonych – gdzie big techy mają główne kwatery – zwiększa szanse na wdrożenie danin. Lewiatan podkreśla, że te prace są bardzo zaawansowane, a szczegółowego planu reformy można się spodziewać w październiku br. Poselski projekt ustawy „o podatku od niektórych usług cyfrowych” wpłynął do Sejmu w listopadzie ub.r., gdy nic nie zapowiadało szybkiego finiszu prac w OECD.
Lewiatan ostrzega, że samodzielnie wprowadzając podatek cyfrowy, Polska „postawiłaby się na własne życzenie na marginesie światowej gospodarki, a przede wszystkim – zakłóciłaby warunki równego konkurowania”. Przywołuje przy tym doświadczenia Francji, która taki podatek wprowadziła i zawiesiła. Podkreśla, „że ryzyko działań odwetowych ze strony innych krajów istnieje i tylko rozwiązania angażujące dużą grupę państw mogą być skuteczne”.
Co ciekawe, chociaż proponowany przez Lewicę podatek cyfrowy wymierzony jest w największe firmy internetowe – z globalnymi obrotami ponad 750 mln euro rocznie, z czego 4 mln euro w Polsce – to organizacje branżowe wskazują, że przepisy zaszkodzą mniejszym polskim firmom. IAB podkreśla, że giganci „niejednokrotnie ściśle współpracują z lokalnymi małymi podmiotami i start-upami” i dlatego obawia się, „że wbrew wyjaśnieniom, jak również zapewne wbrew intencjom projektodawcy, ww. lokalne małe podmioty – a z takich przede wszystkim składa się polski rynek internetowy – również odczują skutki opodatkowania”.
PIIT zwraca też uwagę na „możliwość podwójnego opodatkowania polskich przedsiębiorców”, w tym firm telekomunikacyjnych, które w efekcie ustawy byliby obciążeni zarówno podatkiem dochodowym, jak i cyfrowym.
Te obawy wydają się jednak na wyrost, bo dotyczą pomysłu klubu opozycyjnego. Czy branża cyfrowa uważa, że ma on szanse w Sejmie? „Trudno ocenić realność uchwalenia ustawy, nie znając wszystkich okoliczności jej przedłożenia do Sejmu właśnie teraz” – odpowiada IAB.
Dlaczego projekt został teraz odkurzony, nie wiedzą nawet jego autorzy. W partii Razem – jej lider Adrian Zandberg reprezentuje wnioskodawców – usłyszeliśmy, że obóz władzy nie sygnalizował zamiaru poważnego potraktowania podatku cyfrowego. – Nie wiem, czy ten projekt ma realne szanse, skoro angażujemy się w prace OECD, a podatek cyfrowy planuje też Unia – uważa z kolei polityk PiS.
Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski deklaruje, że pomysł opodatkowania cyfrowych gigantów jest mu bliski. – Silni i wypasieni powinni w wyższym stopniu partycypować w kosztach i dokładać się do bud żetu. Różnice zdań w tematach obyczajowych nie przeszkadzałyby mi poprzeć Lewicy w sprawach gospodarczych – mówi. – Nie wiem, jakie będzie stanowisko klubu. Chciałbym też poznać opinię rządu – zastrzega.
Spytaliśmy Ministerstwo Finansów, czy uważa poselski projekt za dobre rozwiązanie, które powinno zostać przyjęte – nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Autorzy projektu ustawy przewidują, że gdyby proponowany przez nich podatek obowiązywał w 2018 r., przyniósłby polskiemu budżetowi 562 mln zł, a w 2024 r. wpływy przekroczyłyby 1,25 mld zł (obliczenia oparto na danych sprzed pandemii). Około dwóch trzecich daniny pochodziłoby od platform cyfrowych, a reszta od sprzedawców i reklamodawców internetowych. ©℗