Według UKE na rynku hurtowej odsprzedaży abonamentu telefonii stacjonarnej jest konkurencja, choć większość telekomów uważa inaczej.
Według UKE na rynku hurtowej odsprzedaży abonamentu telefonii stacjonarnej jest konkurencja, choć większość telekomów uważa inaczej.
Działania Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) mogą mieć znacząco szkodliwy wpływ na konkurencyjność rynku – alarmuje Netia w adresowanym do Komisji Europejskiej (KE) piśmie, do którego dotarł DGP. To reakcja na fakt, że polski urząd postanowił uwolnić spod swojej regulacji jeden z rynków telekomunikacyjnych. Działa zatem zgodnie z duchem zaleceń KE, tyle że – według większości operatorów – regulacje są konieczne, bo na wybranym przez UKE do deregulacji rynku jest tylko jeden dostawca Orange Polska ‒ więc nie ma konkurencji.
Chodzi o usługi telefonii stacjonarnej świadczone przez innych operatorów w oparciu o sieć Orange, zbudowaną na bazie zasobów Telekomunikacji Polskiej. To rynek WLR ‒ od hurtowego abonamentu płaconego Orange przez inne telekomy za dostęp do sieci telefonicznej (Wholesale Line Rental) ‒ oficjalnie funkcjonujący jako 8/2003. Obecnie jest on regulowany, co oznacza m.in., że wysokość opłaty na rzecz Orange ustala prezes UKE. Dlaczego UKE zdecydował o deregulacji? Pierwszym argumentem jest występująca od 2005 r. tendencja spadkowa dotycząca usług telefonii stacjonarnej. Nadal jest jednak o co walczyć, bo z najnowszego „Raportu o stanie rynku telekomunikacyjnego” przygotowanego przez UKE wynika, że mimo spadku ten segment był w ub.r. wart 2,3 mld zł. Z 4,8 mln abonentów stacjonarnych ponad połowa miała telefony w Orange.
Za deregulacją przemawia też według UKE m.in. to, że „na przestrzeni ostatnich lat nie stwierdzono nadużywania pozycji ze strony Orange”. Stacjonarne usługi głosowe można też świadczyć inaczej – np. przez internet – zgodnie z zaleceniem KE z 2014 r. rynek ten nie jest uznany co do zasady za wymagający regulacji, co potwierdziły badania UKE.
Odmiennego zdania jest m.in. Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT), niemająca wątpliwości, że rynek WLR nadal powinien podlegać regulacji. W jej ocenie struktura rynku, otoczenie rynkowe, bariery wejścia i dotychczasowe doświadczenia z zachowania Orange na rynkach zderegulowanych nie dają podstaw do przyjęcia, że realizacja planu UKE pozwoli na prawidłowy rozwój rynku ‒ stwierdza KIGEiT. Według raportu BEREC w latach 2006‒2016 liczba krajów, w których prowadzono regulacje usług WLR, wzrosła z 12 do 253.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów chwali intencje UKE, zastrzega jednak, że „deregulacja powinna być oparta na niebudzących wątpliwości zasadach”. Tymczasem dane uzasadniające projekt UKE „nie wykazują w dostateczny sposób”, że istnieje skuteczna konkurencja.
T-Mobile, sprzeciwiając się projektowi UKE, zwrócił uwagę na „nieuzasadnione wzmocnienie pozycji rynkowej Orange, która będzie wykorzystywana w różnych segmentach rynków telekomunikacyjnych, w których odbywa się skuteczna konkurencja”.
‒ Nie dziwią nas głosy konkurencji. Dużo wygodniejsza jest dla niej sytuacja, w której największy gracz nie może swobodnie konkurować z innymi operatorami ze względu na „gorset regulacyjny” – odpowiada rzecznik Orange Wojciech Jabczyński. ‒ Uwolnienie jest zawsze korzystne przede wszystkim dla samego rynku i użytkowników końcowych. Dzięki temu klienci mają większy wybór usług i cen – zaznacza.
Finalnej decyzji polskiego regulatora w tej sprawie można się spodziewać jesienią br. Czy zmieni zdanie? ‒ Mimo krytycznych stanowisk konsultacyjnych prezes UKE podtrzymuje swoją opinię co do występowania skutecznej konkurencji – stwierdza rzecznik UKE Martin Stysiak.
4,8 mln było wszystkich abonentów stacjonarnych w 2017 r.
570 tys. osób korzystało w 2017 r. z telefonu stacjonarnego w ramach WLR. W 2016 r. użytkowników było 600 tys.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama