Wyhamowanie tempa spadku popularności prepaidów cieszy operatorów. Tym bardziej, że towarzyszy temu wzrost przychodów.
/>
W drugim kwartale br. po raz pierwszy od wejścia w życie ustawy antyterrorystycznej jeden z głównych operatorów telekomunikacyjnych – T-Mobile – zanotował wzrost liczby telefonicznych kart przedpłaconych w porównaniu z tym okresem roku poprzedniego. Wyniki pozostałych telekomów nadal mają tendencję spadkową, ale wyraźnie wskazują na wyhamowanie jej tempa.
Play najlepiej
Z gwałtownym zmniejszaniem się liczby prepaidów na polskim rynku telekomunikacyjnym mieliśmy do czynienia, odkąd w połowie 2016 r. wprowadzono obowiązek rejestracji tych kart, a w lutym ub.r. wyłączono prepaidy niezarejestrowane. Największy spadek zanotował Orange – ponad 28 proc. O połowę mniejsza dynamika kurczenia się tego segmentu wystąpiła w Plusie (13 proc.) i T-Mobile (12 proc.). Najstabilniejszą bazę klientów korzystających z takich usług miał Play. Spadek liczby prepaidów w tej sieci wyniósł w ub.r. tylko trochę powyżej 4 proc.
Rynek kart przedpłaconych zaczął się kurczyć w połowie 2016 r.
Także teraz ten ostatni operator notuje najmniejsze wahania liczby kart przedpłaconych. Pierwsze półrocze br. Play zamknął z jeszcze łagodniejszym od ubiegłorocznego spadkiem (poniżej 4 proc.), a jego baza kart prepaid wyniosła na koniec tego okresu 5,3 mln. Większe zmiany widać natomiast u pozostałych operatorów. Przede wszystkim w T-Mobile. W drugim kwartale temu operatorowi przybyło 31 tys. kart prepaid w porównaniu z analogicznym okresem 2017 r. i obsługuje ich obecnie 3,5 mln. Niespełna 1-proc. wzrost nie wyglądałby imponująco, gdyby nie to, że od czasu ustawy antyterrorystycznej wszyscy operatorzy notowali w tej kategorii wyłącznie spadki.
– Nasza baza klientów korzystających z usług przedpłaconych silnie odczuła regulacje prawne wprowadzające obowiązek rejestracji. To bardzo ważne, że ta tendencja się odwróciła i możemy odnotować wzrost nie tylko w usługach kontraktowych, lecz także w kartach prepaid – stwierdził Andreas Maier hofer, prezes T-Mobile Polska, prezentując wyniki II kwartału.
Czas stabilizacji
W sieci Orange, w której jeszcze w pierwszym kwartale br. liczba prepaidów skurczyła się o prawie 21 proc. wobec poprzedniego roku, w drugim kwartale br. spadek wyhamował do niespełna 6 proc. (4,7 mln kart). Z kolei Cyfrowy Polsat (2,5 mln aktywnych kart prepaid) w raporcie podsumowującym pierwsze półrocze odnotował, że „po kilku kwartałach wyraźnej presji wynikającej z wprowadzenia regulacji prawnych obligujących klientów wszystkich sieci do rejestracji przedpłaconych kart SIM” obserwuje „stabilizację liczby świadczonych usług”. Rzeczywiście, w należącej do tej spółki sieci Plus kart SIM w modelu przedpłaconym ubyło w II kwartale br. tylko 2,7 proc.
Erozja nieunikniona
Po tym, jak negatywna dynamika liczby prepaidów znacznie zmniejszyła tempo, Tobias Solorz, prezes Cyfrowego Polsatu, nie spodziewa się radykalnego odwrócenia tendencji na plus. – Odchodzeniu od prepaidów sprzyja dziś wyrównywanie się cen usług przedpłaconych i kontraktowych, dlatego myślę, że prepaidy nadal będą podlegać erozji – mówi. – Dla nas nie liczą się jednak statystyki, lecz przychody, więc istotniejszy od wahań liczby prepaidów jest wzrost ARPU, czyli średniego przychodu na użytkownika z tych usług – podkreśla Tobias Solorz.
W pierwszym półroczu br. wskaźnik ARPU na usługę przedpłaconą wzrósł w Cyfrowym Polsacie o 3 proc. (do 20,2 zł). W samym drugim kwartale nastąpił nieznaczny spadek (o 0,5 proc. – do 20,4 zł). Oprócz pre paidów telefonicznych spółka uwzględnia w tym wskaźniku także przedpłacony dostęp do telewizji i internetu, ale stanowią one niewielką część ogólnej liczby usług.