Po decyzji prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej telekom będzie mógł podnieść ceny za hurtową odsprzedaż abonamentu telefonii stacjonarnej
Formalnie z uwolnieniem rynku WLR Urząd Komunikacji Elektronicznej czeka jeszcze na stanowisko Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale w branży już mówi się o podwyżkach stawek. Nazwa WLR pochodzi od hurtowego abonamentu (Whole sale Line Rental), jaki inni operatorzy płacą Orange za dostęp do stacjonarnej sieci telefonicznej, zbudowanej na bazie zasobów dawnej Telekomunikacji Polskiej. Dzięki temu oni z kolei mogą oferować swoim abonentom usługi telefonii stacjonarnej. Ponieważ Orange jest tu jedynym dostawcą, pozostałe telekomy uważają, że rynek WLR nie jest konkurencyjny – i wcześniej UKE podzielał tę opinię. Stąd nałożone na Orange w 2011 r. obowiązki regulacyjne zagwarantowania konkurentom dostępu do łącz i utrzymywania ceny ustalonej w porozumieniu z regulatorem.
Czy teraz będzie podwyżka? Rzecznik Orange Wojciech Jabczyński nie chce dywagować. Przekonuje tylko, że uwolnienie rynku jest korzystne dla użytkowników. – Dzięki temu klienci mają większy wybór usług i cen – stwierdza.
Innego zdania są konkurenci. Obecna opłata dla Orange za usługę WLR wynosi 20,05 zł od abonenta. Telekom chciał ją ostatnio podnieść do 26,79 zł, ale pod naciskiem regulatora zaproponował stawkę 18,82 zł. Zanim jednak UKE wydał odpowiednią decyzję o cenie, postanowił uwolnić rynek.
Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT) ostrzega, że nie mając pewności co do stawki Orange, inni operatorzy „będą zmuszeni dokonać podwyżek cen abonamentu”, przez co ich oferty staną się mniej konkurencyjne.
– Cena usługi WLR jest w obecnych czasach absurdalnie wysoka i trudno sobie wyobrazić, aby mogła być droższa. Już jej obecna wysokość zachęca operatorów do szukania alternatywnych rozwiązań i deregulacja te procesy może tylko zintensyfikować – uważa Karol Wieczorek z Netii.
Alternatywą są np. usługi głosowe przez internet. – Prezes UOKiK w trakcie konsultacji projektowanej deregulacji dość jasno wyraził swoje obiekcje, de facto stwierdzając, iż nie widzi podstaw do zniesienia obowiązku świadczenia przez Orange usługi WLR w całym kraju – podkreśla Karol Wieczorek. UOKiK zastrzegał m.in., że UKE nie wykazał w dostateczny sposób, że na rynku WLR istnieje skuteczna konkurencja.
– Opinia prezesa UOKiK nie jest wiążąca dla prezesa UKE – przyznaje rzecznik UKE Martin Stysiak.
Regulator notyfikował już decyzję Komisji Europejskiej. Ta zasadniczo sprzyja deregulacji, więc zaakceptowała projekt bez uwag – mimo interwencji Netii, która w piśmie do KE próbowała zwrócić uwagę, że uwolnienie WLR źle wpłynie na konkurencyjność polskiego rynku telekomunikacyjnego. Jednak według Orange należy to analizować w szerszej perspektywie.
– Telefonia stacjonarna, w ramach której świadczona jest usługa WLR, poddana jest bardzo silnej presji konkurencyjnej ze strony telefonii mobilnej oraz usług transmisji danych. Dlatego Orange doświadcza silnej konkurencji nie tylko na rynku detalicznym, ale i hurtowym – twierdzi Wojciech Jabczyński.
Z danych UKE wynika, że o ile wszystkich abonentów stacjonarnych było w 2017 r. 4,8 mln, o tyle w ramach WLR z telefonu stacjonarnego korzystało 570 tys. – 5 proc. mniej niż rok wcześniej. Mimo spadku rynek telefonii stacjonarnej wart był w ub.r. 2,3 mld zł.