Ochrona państwa przed agentami, którzy mogą się zatrudnić w urzędach i działać na rzecz obcych służb, praktycznie nie istnieje. Nawet kancelaria premiera niewiele wie na temat obcokrajowców pracujących w administracji.
W administracji rządowej mogą pracować osoby z obywatelstwem polskim. Jednak za zgodą szefa służby cywilnej pracę na niektórych stanowiskach mogą rozpocząć także obywatele Unii Europejskiej oraz innych państw, którym na podstawie umów międzynarodowych lub przepisów prawa wspólnotowego przysługuje prawo podjęcia zatrudnienia na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Muszą spełnić kilka warunków. Jeden z nich dotyczy rodzaju pracy. Nie może ona polegać na bezpośrednim lub pośrednim udziale w wykonywaniu władzy publicznej i funkcji mających na celu ochronę generalnych interesów państwa.
Na razie zainteresowanie obcokrajowców pracą w administracji rządowej nie jest znaczne. W latach 2009‒2023 w odpowiedzi na 6237 ogłoszeń zgłosiło się zaledwie 260 cudzoziemców. W efekcie w całej administracji na prawie 120 tys. członków korpusu pracuje zaledwie 2,9 proc. obcokrajowców. Ta sytuacja może się zmienić po ogłoszeniu przez premiera elektronicznej platformy dotyczącej konkursów na wolne stanowisko. Wówczas automatycznie dojdzie do zniesienia obowiązku występowania o zgodę do szefa służby cywilnej na zatrudnienie obcokrajowców (patrz: infografika). Z uwagi jednak na cyberataki i próby szpiegowania w instytucjach państwowych pod znakiem zapytania staje zasadność rozluźniania procedur związanych z otwarciem się na cudzoziemców. Jednocześnie administracja wciąż boryka się z brakami kadrowymi, m.in. na stanowiskach wspomagających i pomocniczych, które mogą być przeznaczone dla osób niemających polskiego obywatelstwa.
Podwójne obywatelstwo
Grzegorz Braun, poseł Konfederacji, na ostatnim posiedzeniu Sejmu poinformował, że szefowa służby cywilnej nie jest w stanie mu odpowiedzieć, ile osób w administracji rządowej ma podwójne obywatelstwo. DGP postanowił więc przyjrzeć się sprawie ochrony państwa przed zatrudnieniem osób, które mogłyby podjąć pracę w korpusie i działać na rzecz obcych służb.
– Pan poseł Grzegorz Braun zapytał, jak wiele osób, które pracują w administracji rządowej, ma – oprócz polskiego – również obywatelstwo innego kraju. Kancelaria premiera nie ma takich informacji, ponieważ nie ma prawa ich zbierać i gromadzić. Nie ma do tego podstawy prawnej – wyjaśnia Mateusz Pawelec z departamentu służby cywilnej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. – Natomiast zgodnie z obowiązującymi przepisami obywatel polski, który posiada równocześnie obywatelstwo innego państwa, ma wobec Rzeczypospolitej Polskiej takie same prawa i obowiązki jak osoba posiadająca wyłącznie obywatelstwo polskie. Co za tym idzie, ma również prawo – poza wyjątkami – pracować w administracji rządowej – podkreśla.
Co ciekawe, Anita Noskowska-Piątkowska, szefowa służby cywilnej, nie potrafiła nam odpowiedzieć, jakiej narodowości cudzoziemców najwięcej pracuje w administracji rządowej, a także czy któryś z nich ma dostęp do informacji niejawnych (co do zasady takie sytuacje nie powinny występować). Nie otrzymaliśmy też od niej informacji, czy w przygotowywanej nowelizacji ustawy z 21 listopada 2024 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 409) będą dokonywane zmiany, które np. wycofają wprowadzone przez poprzednią władzę ułatwienia związane z dostaniem się obcokrajowców do pracy w administracji. Szefowa służby cywilnej uznała, że w tej sprawie powinna się wypowiedzieć kancelaria premiera, która jednak (mimo ponawianych próśb) nie odpowiedziała na te pytania.
Okazuje się, że zarówno dla poprzedniej, jak i dla obecnej władzy jest to bardzo drażliwa sprawa. Dokładnie rok temu zapytaliśmy Stanisława Żaryna, ówczesnego rzecznika koordynatora służb specjalnych, czy wskutek oczekujących na wejście w życie zmian dotyczących uelastycznienia zatrudniania cudzoziemców istnieje obawa, że do pracy w administracji rządowej trafią osoby niepożądane, które działają na rzecz obcych państw. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Urzędy umywają ręce
DGP z podobnymi pytaniami wystąpił do Tomasza Siemoniaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora służb specjalnych. Jacek Dobrzyński, rzecznik koordynatora służb specjalnych, uznał jednak, że w celu uzyskania takich informacji najlepiej zwrócić się do Urzędu ds. Cudzoziemców (UdSC) i innych organów zajmujących się kwestią obcokrajowców.
Z kolei Jakub Dudziak z UdSC przekonywał nas, że w zakresie kompetencji urzędu nie znajdują się kwestie dotyczące zatrudniania cudzoziemców w administracji rządowej. Zapewniał, że dane te powinien posiadać szef służby cywilnej. Podkreślił również, że w kompetencjach urzędu nie znajdują się także zadania związane z wydawaniem poświadczeń bezpieczeństwa upoważniających do dostępu do informacji niejawnych.
– Niestety, taka sytuacja pokazuje, że administracja rządowa, czy ta obecna, czy też poprzednia, nie dysponuje nawet podstawowymi informacjami związanymi m.in. z liczbą pracowników z określoną narodowością – mówi prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Kwestia cudzoziemców jest bardzo wrażliwa, ale jednocześnie bardzo ważna ze względu na pojawiające się zagrożenia. Nie chodzi tu przecież, aby każdego cudzoziemca traktować jak potencjalnego szpiega. Warto jednak być czujnym i dysponować określonymi danymi, a także rozwiązaniami prawnymi utrudniającymi osobom działającym na rzecz obcych służb podejmowanie pracy w ministerstwach, urzędach wojewódzkich czy też w innych instytucjach państwowych – dodaje.
Wojewodowie otwarci
Nieco więcej informacji udało nam się zebrać w poszczególnych ministerstwach i urzędach wojewódzkich. Część z nich wprost deklaruje, że nie zatrudnia cudzoziemców. Tak jest w resortach: spraw wewnętrznych i administracji, zdrowia oraz finansów. W Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej zatrudnionych jest dwóch cudzoziemców, obaj posiadają obywatelstwo ukraińskie. Nie mają oni dostępu do informacji niejawnych. U wojewodów mazowieckiego, pomorskiego, wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego oraz łódzkiego zatrudnionych jest po czterech cudzoziemców.
– W naszym przypadku są to wyłącznie obywatele Ukrainy zatrudnieni poza korpusem służby cywilnej. Cudzoziemcom, w tym praktykantom, stażystom i wolontariuszom, nie wydaje się uprawnień do dostępu do informacji niejawnych – mówi Aleksandra Żegota z Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
Podobnie jak KPRM urzędy również potwierdzają, że nie mają wiedzy ani obowiązku gromadzenia informacji, którzy z urzędników mają podwójne obywatelstwo. – Nie przetwarzamy danych dotyczących innych obywatelstw pracowników. Kodeks pracy ogranicza zakres danych osobowych, które pracodawca może gromadzić, jeśli ich przetwarzanie nie wynika z przepisów szczególnych. Nie przetwarzamy więc danych o podwójnej narodowości pracownika – wskazuje Joanna Bogiel-Jażdżyk z Ministerstwa Sprawiedliwości. Podobnie w innych instytucjach.
Zdaniem ekspertów z uwagi na pojawiające się zagrożenia należy się przyjrzeć przepisom i ludziom zatrudnianym w administracji. Nie tylko obcokrajowcom. Tym bardziej że w poszczególnych urzędach jedynie niewielki odsetek urzędników jest poddawany procedurze dostępu do informacji niejawnych. A wówczas (w zależności od przyznawanej klauzuli do dokumentów niejawnych) dopiero jest możliwe szczegółowe prześwietlenie kandydata, np. przez zebranie informacji o nim od znajomych czy sąsiadów.©℗