O 10 proc. spadła w ubiegłym roku liczba dzieci, na które wypłacane było wsparcie z funduszu alimentacyjnego. Stało się tak mimo waloryzacji progu dochodowego.
170 tys. wynosiła w 2023 r. liczba dzieci, na które ich rodzice otrzymywali świadczenia z funduszu alimentacyjnego (FA). Tak wynika z danych przekazanych DGP przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To oznacza, że ich liczba zmniejszyła się o 19 tys. w porównaniu z 2022 r. Tego trendu spadkowego nie zahamowało podniesienie kryterium dochodowego, od którego zależy przyznanie świadczeń z funduszu. Co więcej, doszło nawet do jego pogłębienia, bo po 1 października 2023 r., gdy próg został zwaloryzowany, świadczenia przysługiwały na 154,5 tys. dzieci.
Fiasko weryfikacji
Świadczenia z FA są przyznawane rodzicom, którzy nie otrzymują należnych im alimentów na dzieci. Od samego początku obowiązywania funduszu, który został wprowadzony w 2008 r., podstawowym warunkiem ich pobierania jest nie tylko bezskuteczna egzekucja alimentów, ale też spełnianie kryterium dochodowego. Problem w tym, że od tamtego czasu próg, który pierwotnie wynosił 725 zł, był podnoszony tylko trzy razy. Natomiast rosnące z roku na rok wynagrodzenia, w tym kwota najniższej pensji, skutkowały tym, że kolejne dzieci wypadały z systemu wsparcia zapewnianego przez FA.
Tak było również w ubiegłym roku, gdy miała miejsce ostatnia zmiana kryterium dochodowego, przy ustalaniu prawa do pieniędzy na okres świadczeniowy, który zaczął się 1 października 2023 r. i potrwa do 30 września br. Co istotne, wówczas po raz pierwszy jego podwyżka została przeprowadzana zgodnie z nowym mechanizmem waloryzacji, jakim jest skumulowany, procentowy wzrost najniższego wynagrodzenia za trzy lata. W efekcie kryterium wzrosło z 900 zł do 1209 zł, a więc o 34 proc. Jednak jak się okazało, nie przełożyło się to na zwiększenie liczby dzieci uprawnionych do świadczeń z FA, a wręcz przeciwnie, bo po raz kolejny w statystykach odnotowany został ich spadek.
Wprawdzie w funduszu, wzorem zasiłków rodzinnych, obowiązuje zasada „złotówka za złotówkę”, która pozwala uzyskać świadczenia w wysokości obniżonej o kwotę, o jaką przekroczony został próg dochodowy, ale nie ma ona dużego wpływu na sytuację rodziców. W 2023 r. było tylko 12,4 tys. takich świadczeń, a biorąc pod uwagę sam IV kwartał, było ich zaledwie 5,5 tys.
– W zasadzie to jesteśmy już na tym etapie, gdy pieniądze z funduszu mogą uzyskać jedynie niepracujący rodzice, bo samodzielna matka, która zarabia minimalną pensję, przy takim pułapie kryterium dochodowego nie jest w stanie go spełnić – mówi Robert Damski, komornik, członek zespołu ds. alimentów, który w latach 2016–2020 działał przy rzeczniku praw obywatelskich i rzeczniku praw dziecka.
Dodaje też, że powodem spadającej liczby dzieci na pewno nie jest to, że nie potrzebują pomocy finansowej, bo zobligowani do płacenia alimentów rodzice wywiązują się z tego obowiązku. Jest wręcz przeciwnie – ściągalność alimentów od lat utrzymuje się na niskim poziomie, a dłużnicy na wszelkie możliwe sposoby próbują uchylać się od łożenia na utrzymanie dzieci.
– Dowiedzieliśmy się ostatnio, że rząd planuje podniesienie wysokości świadczenia z FA od 1 października br. z 500 zł do 1000 zł. Powstaje natomiast pytanie, ile osób skorzysta z tej zmiany, skoro obecne kryterium będzie obowiązywać jeszcze przez dwa lata – podkreśla Robert Damski.
Ważne
Więcej na ten temat w artykule:1 tys. zł już po 30 września. Duża podwyżka świadczenia na dzieci [KRYTERIA]
Wygasające zasiłki
2023 r. przyniósł kolejne zmniejszenie liczby osób uprawnionych nie tylko w przypadku FA, ale też zasiłków rodzinnych. Dane MRPiPS wskazują, że w ubiegłym roku były one wypłacane na 1,01 mln dzieci i było ich o 212 tys. (17 proc.) mniej niż w 2022 r. Zaś w ostatnim kwartale 2023 r., kiedy startował nowy okres zasiłkowy, te statystyki jeszcze się pogorszyły, bowiem rodzice otrzymywali zasiłki na 841 tys. dzieci. Jest to spowodowane tym, że dostęp do zasiłków rodzinnych również jest uzależniony od kryterium dochodowego. Tymczasem próg był po raz ostatni waloryzowany w 2015 r. i od tamtego momentu wynosi 674 zł na osobę w rodzinie lub 764 zł, gdy wychowuje się w niej niepełnosprawne dziecko. Konsekwencją zamrożenia kryterium jest więc stopniowe z roku na rok ubywanie liczby dzieci objętych zasiłkami.
Co ważne, w tym roku przypada ustawowy termin weryfikacji progów dochodowych oraz kwot świadczeń rodzinnych, która jest przeprowadzana co trzy lata (poza świadczeniem pielęgnacyjnym, które jest waloryzowane na odrębnych zasadach). Rząd swoje propozycje ich zmiany powinien przekazać Radzie Dialogu Społecznego do 15 maja. Przy czym przepisy nie przewidują obowiązkowego podnoszenia kryterium, dlatego w przeszłości rządzący często opierając się na tej fakultatywności, podejmowali decyzję o jego zamrożeniu. Tak stało się chociażby w 2018 r. i 2021 r.
– Od 1 stycznia świadczenie wychowawcze wzrosło o 300 zł, co może stanowić wymówkę i uzasadnienie do utrzymania progów i zasiłków w dotychczasowej wysokości. Trzeba jednak pamiętać, że na zmianie świadczenia z 500+ na 800+, a także na wcześniejszym rozszerzeniu uprawnienia do niego na każde dziecko, skorzystały przede wszystkim rodziny zamożne – uważa prof. Ryszard Szarfenberg z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem zmiana polityki ku świadczeniom powszechnym, która nastąpiła po 2015 r., prowadzi do marginalizacji zasiłków rodzinnych.
– Unia Europejska domaga się lepszego adresowania pomocy do rodzin ubogich. Najlepiej do tego celu nadają się właśnie zasiłki rodzinne, tyle że aby dobrze spełniały swoją rolę, muszą zostać podniesione zarówno ich kwoty, jak i kryteria dochodowe warunkujące ich przyznawanie – dodaje. ©℗