Kuratorzy oświaty złagodnieli i starają się nie blokować samorządom decyzji o likwidacji placówek, w których uczy się garstka uczniów. Realizują w tej sposób politykę rządu, który chce zdecentralizować tworzenie sieci szkół.

Obecna ekipa rządowa już w pierwszych tygodniach po wygranych wyborach zapowiedziała, że kuratorzy oświaty nie będą dłużej organami represyjnymi wobec placówek oświatowych i ich organów prowadzących. Ich zadaniem ma być wspieranie dyrektorów szkół i przedszkoli, a także gmin i powiatów, które prowadzą te placówki. Koalicja zapowiada również, że rząd nie będzie się sprzeciwiał, żeby w małych miejscowościach pozostały klasy I–III szkół podstawowych, a starsze dzieci uczyły się w dużych gminach.

Wygląda na to, że te zapowiedzi są realizowane. Inaczej niż w poprzednich latach prawie wszystkie wnioski o likwidację szkół i przedszkoli, złożone w tym roku przez samorządy do kuratorów oświaty, zostały rozpatrzone pozytywnie.

Zrozumienie dla niżu

Zgodnie z art. 89 ustawy z 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 900 ze zm.) szkoła publiczna, co do zasady, może być zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez organ ją prowadzący, po zapewnieniu przez ten organ uczniom możliwości kontynuowania nauki w innej szkole publicznej tego samego typu, a także kształcącej w tym samym lub zbliżonym zawodzie. Organ prowadzący jest obowiązany, co najmniej na sześć miesięcy przed terminem likwidacji, zawiadomić o takim zamiarze rodziców uczniów, kuratora oświaty oraz organ wykonawczy jednostki samorządu terytorialnego właściwej do prowadzenia szkół danego typu.

W związku z tym samorządowcy, którzy w tym roku zamierzają zlikwidować szkołę lub przedszkole, musieli najpóźniej do końca lutego powiadomić o tym m.in. kuratorów oświaty. Część podjęła decyzje, które są mniej radykalne, tzn. uznała, że placówki zostaną przekształcone, a nie zlikwidowane. Takie decyzje zostały ograniczone do minimum, zapewne dlatego, że 7 kwietnia 2024 r. zaplanowane są wybory samorządowe, a likwidacja szkół zawsze wzbudza ogromne emocje. W efekcie w poszczególnych województwach jest tylko od kilku do kilkunastu tego rodzaju przypadków. Dla porównania – jeszcze przed dekadą wnioski liczone były w dziesiątkach, i to każdego roku. W rezultacie w ciągu ostatnich 10 lat zlikwidowano kilka tysięcy placówek oświatowych.

Procedury na finiszu

Z sondy DGP wynika, że w miejscach, gdzie kuratorzy podjęli już decyzję w sprawie zamknięcia lub przekształcenia szkoły bądź przedszkola, większość ich opinii jest pozytywnych. W województwie podlaskim złożono 12 wniosków, wszystkie rozstrzygnięte do tej pory otrzymały pozytywną opinię.

– Nasza placówka od przyszłego roku przestanie funkcjonować, a jeszcze pięć lat temu był u nas przeprowadzany kapitalny remont – mówi Wiesława Okrągła, dyrektor Szkoły Podstawowej im. majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” w Kolnicy (woj. podlaskie).

– Urzędnicy z gminy żałują, że nie zamknęli tej szkoły już w ubiegłym roku, ale wtedy była jeszcze inna polityka w kuratorium i likwidacja mogłaby być zablokowana. Główne powody to niż demograficzny i rosnące koszty utrzymania takiej placówki – dodaje.

Na Dolnym Śląsku wydano jedną pozytywną opinię w sprawie zamiaru likwidacji szkoły podstawowej w Giebułtowie i jedną negatywną w sprawie zamiaru likwidacji przez wygaszanie Liceum Ogólnokształcącego w Starej Kamienicy.

– Negatywna opinia została wydana z uwagi na brak regulacji prawnych umożliwiających likwidację szkoły poprzez tzw. wygaszanie, czyli w taki sposób, że nie byłoby to jednorazowe działanie, lecz trwający kilka lat proces – wyjaśnia Jolanta Kowalewska, dyrektor Wydziału Nadzoru Kształcenia Podstawowego i Specjalnego Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty.

W Łodzi do końca lutego wpłynęło 11 wniosków o wydanie opinii w sprawie zamiaru likwidacji placówek oświatowych. Dwa wnioski uzyskały pozytywne opinie, pozostałe są w trakcie procedowania. Wielkopolski kurator oświaty wydał jedną opinię negatywną w sprawie likwidacji szkoły podstawowej i 10 opinii pozytywnych (dwie o likwidacji, osiem o przekształceniu).

W województwie świętokrzyskim wydano do tej pory pięć pozytywnych opinii, pozostałe trzy wnioski są w trakcie rozpatrywania. W Pomorskiem mają być zlikwidowane tylko trzy szkoły i jedno przedszkole. Do tej pory wydano trzy pozytywne opinie, ostatnia jest w trakcie rozpatrywania. Kuratorium w Szczecinie otrzymało 10 wniosków o likwidację i na wszystkie odpowiedziało pozytywną opinią. W Podkarpackiem wpłynęło 13 wniosków, które są procedowane. W przypadku tych, których analiza została zakończona, wydano wyłącznie pozytywne opinie. Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy również wydało tylko pozytywne opinie – w odniesieniu do pięciu wniosków. Na Śląsku wydano 11 pozytywnych opinii, żadnej negatywnej, w Lublinie wszystkie wydane dotąd przez kuratora opinie były pozytywne, jedna sprawa jest w toku.

A może mniejsze klasy?

Z powodu niżu demograficznego w kolejnych latach będzie pokusa, aby w dalszym ciągu likwidować szkoły i przedszkola. Chociaż może to być dobra okazja do tworzenia placówek ze znacznie mniejszą liczbą dzieci w oddziałach przedszkolnych i szkolnych. Takie zmiany postulowało Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO).

– Liczba dzieci w klasach, a także w grupach przedszkolnych, powinna zostać obniżona do kilkunastu. Dodatkowo do każdej klasy powinien być przypisany nauczyciel wspomagający. Dzieci z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego jest coraz więcej – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Biura OSKKO.

– Oddziały w szkołach mogłyby liczyć np. ok. 16 uczniów. Wtedy nie byłoby potrzeby zamykania kolejnych szkół. Do tego konieczne są jednak reforma i dodatkowe środki na finansowanie takich rozwiązań – dodaje.

Jednak część ekspertów przekonuje, że tworzenie małych oddziałów wcale nie spowoduje, że jakość nauczania będzie wyższa niż w oddziałach liczących 30 lub więcej uczniów.

– Żadne badania nie potwierdzają, że przy klasie liczącej kilkunastu uczniów jakość kształcenia będzie wyższa. Dzieci uczą się też od siebie nawzajem. Interakcja i wzajemne uczenie się są możliwe dopiero przy pewnym poziomie liczebności klasy. Uczenie w klasach z kilkoma uczniami ma taki efekt, jak indywidualne nauczanie dzieci chorych – podkreśla prof. Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie, były nauczyciel, dyrektor szkoły i samorządowiec.

Samorządowcy chcą zmian

– Wciąż likwidacja szkoły zależy od widzimisię kuratora. Przepisy powinny być tak zmienione, aby opinie nadzoru pedagogicznego nie były dla nas wiążące. Mamy wiele szkół podstawowych, w których uczniów jest tyle, ile liczy jedna klasa w dużej aglomeracji. Takie placówki powinny być zamykane z mocy prawa – mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol i przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.

– Po naszym spotkaniu w resorcie edukacji otrzymaliśmy zapewnienie, że kierownictwo pochyli się nad tym problemem. Ze strony pani wiceminister Katarzyny Lubnauer pojawiły się obawy, że nagle masowo będziemy zamykać małe szkoły. Możemy tego nie robić, ale jeśli rząd przejmie finansowanie wynagrodzeń wszystkich pracowników oświaty – podkreśla samorządowiec.

Samorządowcy mają nadzieję, że ta kwestia zostanie uregulowana przy okazji opracowania przez rząd nowej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. ©℗

ikona lupy />
Jak zapobiec likwidacji małej szkoły / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe