Ruszył nabór wniosków o bon na zakup laptopa. Nauczyciele boją się odpowiedzialności karnej za składanie nieprawdziwych oświadczeń. Takie obawy wynikają z nieprzejrzystych przepisów.
Nauczycie jeszcze mają czas na złożenie wniosków o przyznanie bonu na zakup laptopa w kwocie wynoszącej 2,5 tys. zł (patrz: infografika). Niestety sami zainteresowani, a także dyrektorzy szkół mają wątpliwości, czy w niektórych przypadkach takie prawo przysługuje. Co więcej, wielu nauczycieli obawia się podpisywania oświadczeń, że wcześniej nie korzystali z budżetowego wsparcia. Tłumaczą to brakiem jasnych regulacji. Z kolei wyjaśnienia i wytyczne płynące z resortów edukacji i cyfryzacji wciąż są niewystarczające. Niewykluczone, że w najbliższym czasie pojawią się dodatkowe wyjaśnienia, a być może nawet nowelizacja rozporządzenia ministra cyfryzacji z 28 września 2023 r. w sprawie określenia grup nauczycieli, wychowawców i innych pracowników pedagogicznych uprawnionych do otrzymania wsparcia sfinansowanego ze środków publicznych (Dz.U. poz. 2071). Zdaniem ekspertów przepisy w tym zakresie powinny w jasny sposób rozstrzygać, komu przysługuje prawo do bonu.
Bez 500 zł?
Wielu nauczycieli ma wątpliwości, czy przysługuje im prawo do bonu na zakup laptopa z uwagi na treść art. 13 ust. 4 ustawy z 7 lipca 2023 r. o wsparciu rozwoju kompetencji cyfrowych uczniów i nauczycieli (Dz.U. poz. 1369). Zgodnie z nim bowiem nauczyciel składa oświadczenie do organu prowadzącego szkołę, za pośrednictwem dyrektora szkoły, że nie otrzymał laptopa, laptopa przeglądarkowego lub świadczenia na sfinansowanie ich zakupów w ramach wsparcia udzielonego z innych programów finansowanych ze środków publicznych. W dalszej części tego przepisu jest zastrzeżenie, że oświadczenie składane jest pod rygorem odpowiedzialności karnej za podanie fałszywych informacji.
– W czasie pandemii otrzymywaliśmy z budżetu państwa po 500 zł, które mogliśmy przeznaczyć na zakup słuchawek, mikrofonu, oprogramowania albo laptopa. Jeśli z tych środków zdecydowałam się na zakup komputera, to według tego przepisu nie powinnam otrzymać bonu, a może powinnam zwrócić 500 zł do gminy, z której ta kwota w czasie pandemii została wypłacona. Dla mnie źródłem prawa jest przepis ustawy, a nie wykładnia urzędników. Nie chcę później zderzyć się z zarzutem, że złożyłam fałszywe oświadczenie, pisząc, że z państwowych środków wcześniej nie kupowałam komputera do pracy – mówi nauczycielka historii ze szkoły podstawowej na warszawskim Bemowie. – Z uwagi na to, że z tego programu wypłacano nam 500 zł o charakterze powszechnym, to w ustawie o wsparciu rozwoju kompetencji cyfrowych uczniów i nauczycieli powinno być zapisane wprost, czy osoby, które skorzystały z tych środków na zakup różnego rodzaju sprzętu, zachowują prawo do bonu, czy też nie – postuluje nauczycielka.
Resort odsyła
Obawy w tej sprawie są znane resortowi edukacji.
– To, co przekazaliśmy nauczycielom wówczas, kiedy była nauka zdalna, to było 500 zł na zakup akcesoriów informatycznych potrzebnych do tego, żeby prowadzić taką naukę. Co z tym zrobili nauczyciele, to zupełnie ich sprawa – uspokajał na konferencji prasowej Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki. – Natomiast nie ma to nic wspólnego z nowym programem. To, że ktoś sobie dołożył do laptopa wówczas, nie oznacza, że teraz nie dostanie bonu na 2,5 tys. zł – zapewnił szef resortu.
Wciąż są to tylko zapewnienia ministra, a nie przepisy, które o tym jednoznacznie by przesądziły.
DGP zapytał resort edukacji, jak ostatecznie należy traktować wypłacane nauczycielom na sprzęt 500 zł w odniesieniu do ustanowionego obecnie bonu. Tu jednak już tak jednoznacznej odpowiedzi, jaką przekazał minister na konferencji, nie otrzymaliśmy.
– Za program „Laptop dla nauczyciela” odpowiada Ministerstwo Cyfryzacji i to tam proszę kierować pytania. Natomiast środki na sprzęt do pracy w czasie pandemii zapewniło Ministerstwo Finansów – wyjaśnia Irmina Chrząstek z Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Ponowiliśmy więc pytania do wskazanych kolejnych dwóch ministerstw, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
– W przepisach nie jest wprost napisane, czy wpłacane nauczycielom 500 zł na sprzęt też zalicza się do wypłacanych środków publicznych. Pozostaje mi to weryfikować w tzw. arkuszu pomocniczym, który znajduje się w Systemie Informacji Oświatowej (SIO). Tam pojawia się komunikat, że mi formalnie przysługuje wspomniany bon, a wcześniej też korzystałem z tego świadczenia pieniężnego w pandemii. Na tej podstawie wydaje mi się, że mogę napisać oświadczenie, że nie korzystałem wcześniej ze wsparcia na zakup komputera – rozważa Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
Inne problemy
Szefowie placówek przyznają, że to niejedyny problem, jaki napotykają przy przyjmowaniu wniosków. – Nauczyciel składa wniosek wraz z oświadczeniem o bon do dyrektora, a ten dokonuje weryfikacji tych dokumentów. Bazujemy tylko na SIO, a po tej czynności dokumenty trafiają do organu prowadzącego, czyli gminy. System jednak jest niedokładny, a osoby pracujące na rządowej infolinii dotyczącej realizacji bonu też nie są w stanie nam odpowiedzieć na wszystkie pytania i proszą o cierpliwość, a terminy biegną. Otrzymałem z infolinii zapewnienie, że wkrótce będą dodatkowe wytyczne ministerialne, a być może nawet nowelizacja przepisów w tym zakresie – dodaje Jacek Rudnik.
Dyrektorzy wskazują, że formalnie nauczycielom w klasach I–III nie przysługują bony, ale jeśli oni prowadzą zajęcia wyrównawcze nawet jedno tygodniowo, to system już pozwala na przyznanie im tego świadczenia. Z kolei bibliotekarzom też nie przysługuje bon, chyba, że prowadzą dodatkowo zajęcia w klasach IV–VIII, np. wychowanie do życia w rodzinie, to też mogą ubiegać się o świadczenie. – Bon formalnie nie przysługuje psychologom i pedagogom. Ten ostatni ma u mnie dodatkowo 10 godzin w skali roku szkolnego zajęć z zakresu doradztwa zawodowego i tu system pokazuje, że bon dla tej osoby jednak przysługuje – mówi Jacek Rudnik. – Pytałem również na infolinii, jakie jest ich stanowisko wobec takiej sytuacji, ale nie potrafili mi odpowiedzieć. Mamy czekać na dodatkowe wytyczne. Ogólnie panuje tu spore zamieszanie w tym zakresie – dodaje.
Z kolei Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, też ma wątpliwości, czy po wyborach i ewentualnej zmianie ekipy rządowej stanowisko poprzedniego ministra będzie podobnie traktowane przez nowego szefa resortu. – Dlatego błędem jest, że takie zapewnienia nie wynikają bezpośrednio z przyjętej w tym celu ustawy – uważa Pleśniar. ©℗