Rząd chce w ten sposób chronić mieszkańców przed nieuzasadnionym wzrostem opłat, ale gminy obawiają się ograniczenia ich autonomii i przeregulowania systemu gospodarowania odpadami.
Do tematu powołania centralnego regulatora opłat za śmieci wróciła ostatnio minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Podczas majowego Zgromadzenia Ogólnego Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej szefowa resortu klimatu wskazała, że w resorcie trwają wstępne prace nad utworzeniem nowej instytucji, zaznaczając jednocześnie, że ewentualne propozycje legislacyjne w tym zakresie zostaną przedstawione po konsultacjach i już po wyborach parlamentarnych. Mimo braku konkretnych propozycji ustawowych samorządy już teraz krytycznie odnoszą się do samej koncepcji, przywołując problemy, z jakimi mierzą się gminy przy zatwierdzaniu taryf wodno-ściekowych.
Nie pierwszy taki pomysł
Już w 2020 r. na konieczność zwiększenia nadzoru nad gospodarką odpadami – w odpowiedzi na duże wzrosty opłat dla mieszkańców – zwracał uwagę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W opinii UOKiK gminy nie wykazywały się wystarczającą aktywnością w poszukiwaniu instalacji oferujących niższe ceny czy też w forsowaniu umów wieloletnich z przedsiębiorcami (we wrześniu 2019 r. zlikwidowano regionalizację w gospodarce odpadami, wcześniej gminy musiały korzystać z instalacji zlokalizowanych na terenie ich regionu). Urząd proponował wprowadzenie regulatora, który miałby wyznaczać maksymalny pułap cenowy za zagospodarowanie odpadów „w szczególności na terenach, gdzie na skutek istniejącej struktury rynku rozwój mechanizmów konkurencyjnych w krótkim okresie nie jest prawdopodobny”. Takie rozwiązanie miało więc w pierwszej kolejności chronić gminy przed niekontrolowanymi wzrostami cen, a w konsekwencji mieszkańców.
W połowie zeszłego roku wprowadzenie organu regulacyjnego, który miałby kontrolować już tylko gminne uchwały ustanawiające wysokość opłat za odpady, zapowiedział z kolei Włodzimierz Tomaszewski, minister członek Rady Ministrów. Argumentował wtedy, że centralna interwencja jest konieczna m.in. ze względu na dużą liczbę postępowań toczących się przed sądami administracyjnymi w zakresie naliczania opłat za odbiór odpadów. Dodatkowo przepisy miałyby zostać znowelizowane w taki sposób, aby gminne kalkulacje dotyczące opłat zawierały wszystkie czynniki kształtujące ostateczną cenę oraz były udostępniane mieszkańcom. Ten sam kierunek zmian zasugerowała minister Moskwa, nie podając jednak szczegółów, w jaki sposób państwowy regulator miałby zatwierdzać wysokość opłat.
Gminy przeciwne
Samorządy sprzeciwiają się ingerowaniu w ich kompetencje. Według Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski odgórne ustalanie taryf „ograniczy autonomię JST w podejmowaniu decyzji i wypaczy podstawową zasadę reformy, zakładającą władztwo gmin nad lokalnymi odpadami”.
Związek Miast Polskich przypomina natomiast, że nadzór nad legalnością działań organów gminy sprawują już regionalne izby obrachunkowe. „Ustawodawca nie może ograniczyć konstytucyjnie gwarantowanej samodzielności gminy w wykonywaniu przypisanych jej zadań, w tym gwarantowanego w art. 168 Konstytucji RP ustalania opłat (tzw. władztwa daninowego), przypisaniem kompetencji nadzorczych organowi niewymienionemu w Konstytucji RP i to w oparciu o kryteria inne niż kryterium legalności” – uważa ZMP.
Samorządy obawiają się również, że państwowy regulator odpadowy mógłby działać podobnie jak Państwowe Gospodarstwo Wodne Polskie, które – zdaniem gmin – nie reaguje na wzrost kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, blokując podwyżki taryf.
Branża sceptyczna
Dla przedsiębiorców z branży odpadowej sposób ustalania opłat przez gminy jest kwestią wtórną, jednak wyrażają oni obawę przed kolejnymi przepisami, które miałyby uzdrowić gminny system gospodarowania odpadami.
– Branża gospodarki odpadami jest generalnie przeregulowana. Dołożenie tego elementu mogłoby przelać czarę goryczy – uważa Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.
W ocenie Karola Wójcika, przewodniczącego rady programowej Izby Branży Komunalnej, zagrożenie zbyt wysokimi opłatami dla mieszkańców jest znikome, ponieważ już dziś przepisy przewidują stawki maksymalne (patrz: infografika). – Dodatkowo, jeżeli całość opłaty pochodzącej od mieszkańców ma być przeznaczana na gospodarkę odpadami komunalnymi w danej gminie, nie ma racjonalnego uzasadnienia do jej zawyżania, a już na pewno nie na niespełna rok przed wyborami samorządowymi, gdy zarówno wójt, jak i rada zostaną poddani weryfikacji – dodaje Wójcik.
Eksperci podkreślają również, że w branży odpadowej niemożliwe jest kontrolowanie opłat w cyklu dwu- czy trzyletnim, jak jest to w przypadku branży wodociągowej, i takie rozwiązanie doprowadziłoby do chaosu. – Tutaj nie ma sztywnych cen, nie ma sztywnych kosztów. Ulegają one szalonym wahaniom często także sezonowym, szczególnie wahają się ceny zbytu surowców wtórnych i koszty zagospodarowania np. opon lub frakcji kalorycznej – wskazuje Piotr Szewczyk.
Podobnie jak w przypadku wprowadzenia organu regulacyjnego w zakresie gospodarki wodno-ściekowej, tak teraz pojawiają się wątpliwości prawne. – Nie da się zgodnie z konstytucją wprowadzić organu nadzoru, a tym byłby organ regulacyjny, innego niż wojewoda, RIO czy prezes Rady Ministrów – uważa Maciej Kiełbus, partner w kancelarii prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners w Poznaniu.
Tak jednoznaczny w ocenie nie jest natomiast Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Jerzmanowski i Wspólnicy. – Pojawia się pytanie, czy kompetencje, które zostaną przypisane odpadowemu regulatorowi, będą wypełniały definicję nadzoru konstytucyjnego – podkreśla prawnik. ©℗