Pogłębiające się niedofinansowanie zadań oświatowych sprawia, że jednostki samorządu terytorialnego, dla których oświata była i jest najważniejszym zadaniem własnym, próbują się zrzec części swoich uprawnień. W efekcie pojawiają się sugestie przekazania obowiązku wypłaty wynagrodzeń nauczycieli w gestię władzy centralnej - pisze Marian Buras, burmistrz miasta i gminy Morawica.
Samorządy lokalne od lat zabiegały o likwidację Karty nauczyciela, uznając ją za dokument zupełnie nieprzystający do współczesnych wymogów prowadzenia edukacji. Żaden dotychczasowy rząd nie podjął tej odważnej decyzji, ulegając presji, jaką wywierały związki zawodowe. Ale czy dzisiejsze problemy oświatowe to tylko kwestia Karty nauczyciela? Pogłębiające się niedofinansowanie zadań oświatowych sprawia, że samorządy, dla których oświata była i jest najważniejszym zadaniem własnym, próbują zrzec się części swoich uprawnień, sugerując przekazanie wynagrodzeń w gestię rządu.
Próby zracjonalizowania sieci szkół, szczególnie na terenach wiejskich, spowodowane malejącą liczbą uczniów napotykają opór rodziców i nauczycieli, co jest częściowo zrozumiałe, ale mniej zrozumiały jest opór ze strony kuratorów oświaty, których pozytywna opinia jest wiążąca przy dokonywaniu zmian. Niewielka liczba uczniów w klasie to nie tylko problemy ekonomiczne, lecz także dydaktyczne. Z dostępnych w tym zakresie badań wynika, że najwyższy poziom nauczania można uzyskać w klasach od 15 do 20 uczniów.
Szczególnie gwałtowny wzrost kosztów oświatowych nastąpił w ostatnim okresie, co było spowodowane głównie wzrostami cen energii i płacy minimalnej.
W partnerskich miastach w USA i Niemczech liczba uczniów przypadających na jednego nauczyciela jest odpowiednio trzy- i dwukrotnie wyższa niż w gminie wiejskiej w Polsce. Podobnie jest z liczbą godzin pracy dziennie, gdzie wynosiły one odpowiednio 6, 5,2 i 3,6 w Polsce. Dane te pokazują, jak duże rezerwy pozostają w sferze organizacyjnej.
Przeładowane programy nauczania sprawiają, że wszyscy są zmęczeni, zarówno nauczyciele, dzieci, jak i rodzice. Ci ostatni często do późnych godzin wieczornych pracują nad odrabianiem prac domowych razem z dziećmi.
Tym razem obrazek z angielskiej szkoły, w której klasa jest podzielona na cztery grupy w zależności od poziomu i zdolności uczniów, a w każdej grupie jest realizowany program nauczania o określonym stopniu trudności tak, żeby każdy uczeń mógł sobie z nim poradzić. Inną kwestią jest system kształcenia nauczycieli w Polsce. Podczas wizyty studyjnej w Finlandii na pytanie o rolę kuratora w ich systemie oświaty nie uzyskaliśmy odpowiedzi, ponieważ u nich taka funkcja nie istnieje. System oświaty jest bardzo zdecentralizowany, a kluczową rolę odgrywa nauczyciel. Nauczyciele kształcą się na wybranych uniwersytetach, odbywając w czasie studiów wiele zajęć praktycznych w szkołach. Liczba miejsc na uczelniach jest ograniczona i dostosowana do potrzeb rynku tak, aby po ukończeniu studiów każdy absolwent miał zapewnioną pracę. W Finlandii zawód nauczyciela cieszy się dużym autorytetem, a liczba chętnych do studiowania znacznie przekracza pulę miejsc dostępnych na uczelniach.
Od wielu lat w naszej gminie jest organizowany letni obóz języka angielskiego, podczas którego zajęcia prowadzą nauczyciele ze Stanów Zjednoczonych jako wolontariusze w ramach współpracy partnerskiej z miastem Camas. W oczy rzucają się partnerskie relacje między nauczycielami a uczniami z zachowaniem pełnego szacunku dla tych pierwszych. W pamięci utkwił mi przypadek jednej z nauczycielek, która, mając do czynienia z wyjątkowo krnąbrnym uczestnikiem obozu, całą winę za niepowodzenie brała na siebie, starając się do samego końca osiągnąć sukces dydaktyczny i wychowawczy. I jeszcze jeden obrazek z amerykańskiej szkoły podstawowej, gdzie każdego dnia przed rozpoczęciem zajęć dyrektor szkoły spotyka się ze wszystkimi uczniami, przekazując najważniejsze informacje. Podczas tego spotkania pyta, kto ma urodziny w danym dniu, następnie zaprasza do siebie, a cała sala śpiewa amerykańskie „sto lat”.
W związku z pełnieniem od 1990 r. funkcji wójta, a obecnie burmistrza (gmina zmieniła status) oraz szerokiej współpracy z miastami partnerskimi w Europie i USA oraz szczególnym zainteresowaniem systemami edukacji mógłbym podać jeszcze wiele innych przykładów ciekawych rozwiązań. Ograniczeniem jest rozmiar artykułu. Mój artykuł nie jest krytyką naszego systemu edukacji bądź naszych nauczycieli, jest tylko próbą pokazania szerszego spojrzenia na oświatę jako taką i być może zachętą do skorzystania z rozwiązań, które sprawdziły się w innych krajach i które można z korzyścią dla uczniów, nauczycieli i rodziców wprowadzić w naszym kraju.©℗
Mój artykuł nie jest krytyką naszego systemu edukacji bądź samych nauczycieli. To próba szerszego spojrzenia na oświatę jako taką i być może zachęta do skorzystania z rozwiązań, które sprawdziły się w innych krajach i które można z korzyścią dla wszystkich wprowadzić w naszym kraju