W martwym punkcie utknęły prace nad przepisami, które miały umożliwić pokrywanie kosztów opieki pielęgniarskiej w domach pomocy społecznej z pieniędzy NFZ. Nie ma szans, aby zostały uchwalone przed wyborami.
Jeszcze w ubiegłym roku wydawało się, że narastający od kilku lat problem, jaki mają domy pomocy społecznej (DPS) z zatrudnianiem pielęgniarek, uda się w końcu rozwiązać. Miało się tak stać dzięki projektowi nowelizującemu przepisy ustaw: o pomocy społecznej oraz o działalności leczniczej. Do konsultacji został on skierowany w lipcu 2022 r., ale od tamtego czasu mija już dziewięć miesięcy i nic się z nim nie dzieje. I chociaż formalnie nie został on wycofany z procesu legislacyjnego, to w praktyce prace nad nim nie są kontynuowane.
Nierówne traktowanie
Trudności DPS-ów w zatrudnianiu pielęgniarek są związane z tym, że mają one w tych placówkach odmienny status niż wtedy, gdy pracują w podmiotach medycznych. Domy należą bowiem do systemu pomocy społecznej, w którym zasady wynagradzania regulują przepisy dotyczące pracowników samorządowych. Natomiast pielęgniarki, których miejscem pracy jest np. szpital czy zakład opiekuńczo-leczniczy (ZOL), są finansowane ze środków NFZ i mają zagwarantowaną coroczną waloryzację pensji. W efekcie od dawna rosną dysproporcje w poziomie wynagrodzenia pielęgniarek w zależności od tego, gdzie są zatrudnione (na niekorzyść DPS-ów), mimo że często wykonują w nich te same obowiązki, takie jak podawanie leków czy czynności pielęgnacyjne. To zaś powoduje, że przedstawicielki tej grupy zawodowej nie są chętne do podejmowania pracy w DPS-ach.
– Wiele domów ma kłopoty ze znalezieniem pielęgniarki choćby na część etatu, a są i takie, gdzie w ogóle ich nie ma – mówi Sylwia Kamińska-Tereszkiewicz, dyrektor DPS w Skęczniewie, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Samorządowych DPS.
Dlatego właśnie powiaty od kilku lat zabiegają o zmianę przepisów, która spowodowałaby, że finansowanie opieki pielęgniarskiej w domach przejmie NFZ. Przy czym przez długi czas słyszały jedynie ze strony Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) oraz Ministerstwa Zdrowia (MZ), że trwają analizy w tej kwestii, aż wreszcie najpierw w lutym ubiegłego pojawiła się informacja o przygotowywanym projekcie ustawy, a w lipcu został on upubliczniony. Zgodnie z nim DPS będzie mógł wystąpić do wojewody o wpisanie go do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą. Wtedy będzie mógł udzielać swoim mieszkańcom ambulatoryjnych świadczeń zdrowotnych i zawierać kontrakty z funduszem, które będą je finansować.
Zawiedzione nadzieje
Jednak okazuje się, że od tamtej pory prace nad projektem są zawieszone. MRiPS pytane przez DGP o powody tej sytuacji i jego dalsze losy odpowiedziało jedynie, że trwają nad nim dalsze prace analityczne. Jednak z nieoficjalnych informacji wynika, że przyczyną jest brak porozumienia między resortami, a głównym hamulcowym jest MZ, które jest przeciwne finansowaniu pielęgniarek w DPS-ach z budżetu NFZ. Nie bez znaczenia jest też to, że zaproponowane w projekcie regulacje nie rozwiązywałyby całkowicie obecnych kłopotów z opieką pielęgniarską.
– O projekt ustawy pytaliśmy podczas jednego z posiedzeń zespołu ds. ochrony zdrowia i polityki społecznej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Dowiedzieliśmy się wtedy, że nie wszyscy mieszkańcy DPS kwalifikowaliby się do objęcia świadczeniami medycznymi i w konsekwencji pieniądze z funduszu pokrywałyby koszty wynagrodzeń części zatrudnionych pielęgniarek, co oznacza, że dalej mielibyśmy do czynienia z nierównościami płacowymi – informuje Bernadeta Skóbel ze Związku Powiatów Polskich.
Dodaje też, że potraktowanie DPS jako podmiotu leczniczego skutkowałoby tym, że musiałby dostosować się do obowiązujących wymogów w zakresie wysokości pensji nie tylko pielęgniarek, lecz także osób zatrudnionych na innych stanowiskach medycznych, np. rehabilitanta czy opiekuna medycznego, niezależnie od tego, czy podpisze kontrakt z NFZ, czy nie.
To wszystko wpłynęło na to, że prace nad projektem utknęły w martwym punkcie.
– Niestety po raz kolejny stało się tak, że mieliśmy nadzieję na zmiany, złożone zostały obietnice, ale nic z tego nie wyszło, a najbardziej pokrzywdzeni w tej sytuacji są mieszkańcy DPS – podkreśla Sylwia Kamińska-Tereszkiewicz.
Rafał Marek, dyrektor DPS „Nasz dom” w Gliwicach, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Organizatorów i Menadżerów Pomocy Społecznej i Ochrony Zdrowia, dodaje, że brak zrozumienia ze strony resortu zdrowia jest zaskakujący, zwłaszcza że mieszkańcami domów jest praktycznie ta sama grupa osób, która przebywa w ZOL-ach, tymczasem dochodzi do ich nierównego traktowania pod względem zapewniania opieki pielęgniarskiej tylko z tego względu, że są to placówki z innego systemu.
– Skoro w przypadku tego projektu nie możemy już na nic liczyć, to może uda się doprowadzić do uchwalenia innej nowelizacji ustawy o pomocy społecznej, która też zawiera ważne dla nas zmiany – wskazuje Rafał Marek.
Chodzi o projekt, który trafił do konsultacji w listopadzie 2022 r. Przewiduje on m.in., że DPS będzie mógł świadczyć usługi wsparcia krótkoterminowego, a więc przyjmować osoby starsze lub niepełnosprawne na pobyt czasowy, gdy z jakichś powodów członkowie rodziny lub inni ich opiekunowie nie mogą się nimi zajmować. Wygląda na to, że ta nowelizacja ma realne szanse na wejście w życie, bo jak informuje MRiPS, projekt został uzgodniony przez Komitet Społeczny Rady Ministrów (RM) i będzie teraz rozpatrywany przez Komitet Stały RM, co pozwoli go potem skierować już pod obrady rządu.©℗