Samorządy domagają się od resortu edukacji zmian w zasadach finansowania wychowania przedszkolnego. Żądają, by subwencją oświatową zostały objęte nie tylko sześciolatki, ale też młodsze dzieci.
Samorządy domagają się od resortu edukacji zmian w zasadach finansowania wychowania przedszkolnego. Żądają, by subwencją oświatową zostały objęte nie tylko sześciolatki, ale też młodsze dzieci.
1 marca 2023 r. zostało opublikowane obwieszczenie ministra edukacji i nauki z 23 lutego 2023 r. w sprawie wysokości wskaźnika waloryzacji oraz maksymalnej wysokości opłat za korzystanie z wychowania przedszkolnego (Dz.U. poz. 243). Wynika z niego, że opłata, którą ponoszą rodzice za każdą dodatkową godzinę ponad obowiązkowe (i bezpłatne dla opiekunów) pięć godzin podstawy programowej, wzrośnie do 1,30 zł (maksymalnie) od września tego roku. Od września 2022 r. było to 1,14 zł. Wcześniej (od września 2013 r.) rodzice płacili 1 zł.
Samorządy ustalona przez ministra waloryzacja tylko rozwścieczyła. Domagają się systemowych zmian, a nie groszowych podwyżek.
- Waloryzacja na tym poziomie nie uzdrowi trudnej sytuacji finansowej samorządów w zakresie opłacania wychowania przedszkolnego - mówi Beata Patoleta, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.
Prowadzenie przedszkoli, co do zasady, jest zadaniem własnym gminy. Do września 2013 r. samorządy musiały finansować je z własnych pieniędzy i odpisów z podatków PIT i CIT. Niemal dekadę temu wprowadzono jednak dotację z budżetu państwa na poziomie 1,4 tys. zł na rok na każdego przedszkolaka. Na sześciolatki w przedszkolnej zerówce przysługuje z kolei subwencja oświatowa na poziomie 4 tys. zł w skali roku. Miała ona powstrzymać samorządowców przed namawianiem rodziców do tego, by wysyłali dzieci do I klasy, w której również jest subwencja oświatowa.
Samorządowcy wskazują, że dotacje i subwencje niewiele im pomagają. Przypominają, że od 2017 r. wszystkie dzieci w wieku od trzech do sześciu lat muszą mieć zagwarantowane miejsce w przedszkolu. Wskazują, że podwyżki dla nauczycieli ustalane przez rząd z automatu obejmują również przedszkolnych pedagogów. Podobnie jest w przypadku płacy minimalnej dla obsługi. Dlatego groszowa waloryzacja opłat ponoszonych przez rodziców doprowadziła ich do wściekłości.
- Ta podwyżka jest zwykłym żartem. Domagamy się zmian w zasadach finansowania zadań oświatowych, przede wszystkim wychowania przedszkolnego. Dochody z podatków maleją, a przedszkola przyjmują nawet dzieci dwuipółletnie, bo opiekunowie się tego domagają, a przepisy na to zezwalają. Opłaty wnoszone przez rodziców nie pokrywają nawet kosztów utrzymania pracowników administracyjnych i finansowych. W placówce, w której jest 200 dzieci, kwota miesięcznych opłat od rodziców nie bilansuje nawet kosztów pracy nauczyciela w jedno popołudnie - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Samorządy nie chcą dłużej czekać. - Dziś i jutro w resorcie finansów mamy rozmawiać o kluczowych zmianach w finansowaniu m.in. samorządowych przedszkoli. Nawet objęcie wszystkich przedszkolaków taką subwencją, jaka jest w szkołach, czyli według podstawowego wskaźnika A na poziomie wynoszącym ponad 6 tys. zł rocznie, nie rozwiązuje problemu. Oczywiście mielibyśmy wtedy dwa razy więcej pieniędzy niż obecnie, ale to wciąż byłoby dwa razy mniej, niż potrzebujemy. Dlatego takie rozwiązanie byłoby doraźne, a nie systemowe. Oświata jest najbardziej niedoszacowanym zadaniem gmin - mówi Marek Wójcik.
Mariusz Banach, zastępca prezydenta Miasta Lublin ds. oświaty i wychowania, dodaje, że wychowanie przedszkolne to istotny element systemu oświaty w Polsce, zasadne wydaje się więc wzięcie przez władze centralne odpowiedzialności za jego organizację. - Naliczanie części oświatowej subwencji ogólnej na wszystkie dzieci w przedszkolach byłoby właściwym krokiem prowadzącym do zmian w ich finansowaniu - wskazuje.
Z sondy DGP wynika, że koszty utrzymania przedszkoli z roku na rok wzrastają, a pieniądze z opłat od rodziców są ich znikomą częścią.
- Od 2014 r., kiedy opłata 1 zł obowiązywała przez pełny rok, koszty utrzymania przedszkoli wzrosły z 8,1 mln zł do dzisiejszych 17,8 mln zł. Podwyżka o 30 gr obniży nasze koszty funkcjonowania przedszkoli o maksymalnie 100 tys. zł. I to przy założeniu, że rodzice będą korzystali z dodatkowej opieki w podobnym wymiarze jak dziś - mówi Paulina Rybczyńska, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Ciechanów.
Mariusz Ziółkowski, dyrektor Nowodworskiego Centrum Usług Wspólnych, dodaje, że media oraz koszty wynagrodzenia pracowników pedagogicznych i niepedagogicznych w przedszkolach są wysokie i sukcesywnie zwiększane. - Dlatego wszystkie dzieci, nie tylko sześciolatki, powinny być objęte subwencją. Zniesienie Karty nauczyciela powinno być rozwiązaniem systemowym. Ułatwiłoby to organizację pracy w przedszkolach i niewątpliwie obniżyło koszty osobowe - wskazuje.
To, że wsparcie rodziców ma charakter symboliczny, pokazują wyliczenia z niemal każdego samorządu. Na przykład w Bydgoszczy na przedszkola wydano w ubiegłym roku 67,2 mln zł, a tylko 1,2 mln zł otrzymano od rodziców. W tym roku koszty te wzrosną do 78 mln zł.
- Wpłaty opiekunów za dodatkowe godziny pobytu dziecka w przedszkolu stanowią niecałe 2 proc. wydatków ogółem - mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa prezydenta Bydgoszczy.
Ponieważ opłaty od rodziców są marginalne dla ogólnych kosztów funkcjonowania przedszkoli, niektóre samorządy z nich w ogóle zrezygnowały. Zrobiła tak np. Warszawa. Zgodnie z uchwałą Rady m.st. Warszawy opłaty od rodziców za czas przebywania dziecka w przedszkolu powyżej pięciu godzin przeznaczonych na realizację podstawy programowej nie są pobierane od września 2017 r. Stolica na wychowanie przedszkolne przeznaczyła prawie 1,6 mld zł (z tego niespełna 374 mln zł w formie dotacji i subwencji trafiło z budżetu centralnego).
Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy, również postuluje objęcie subwencją z budżetu państwa wszystkich dzieci w przedszkolach.
- To powinno być priorytetowe zadanie państwa. Trzeba na to spojrzeć nie tylko przez pryzmat edukacyjny. Takie rozwiązanie umożliwiłoby również powrót rodzica (najczęściej matki) na rynek pracy - wskazuje.
Dodaje, że gmin często nie stać na prowadzenie przedszkoli. Tłumaczy, że wsparcie wypłacane na sześciolatki i dzieci z niepełnosprawnościami nie rozwiąże problemu braku infrastruktury przedszkolnej, a następnie kosztów prowadzenia placówek.
- Jako miasto stoimy na stanowisku, że pieniądze przeznaczane na przedszkola powinny mieć charakter dotacji wypłacanej na każde dziecko (pieniądz znaczony), a nie subwencji. Miesięczny koszt pobytu jednego dziecka w przedszkolu w Warszawie to ok. 1,5 tys. zł. W innych miastach jest to 1-1,2 tys. zł miesięcznie. Subwencja jest naliczana na podstawie skomplikowanych algorytmów (wag), a resort edukacji co roku próbuje udowadniać, że ona rośnie i wystarcza na wszystko. To oczywista nieprawda, bo wzrost subwencji jest nieporównywalnie mniejszy aniżeli wzrost kosztów - alarmuje wiceprezydent Warszawy.
Renata Kaznowska przypomina, że tylko w ubiegłym roku w wyniku wprowadzenia niekorzystnych dla gmin przepisów wynikających z Polskiego Ładu Warszawa utraciła ok. 1,4 mld zł dochodów.
W przedszkolu, w którym jest 200 dzieci, miesięczne opłaty od rodziców nie bilansują nawet kosztów pracy nauczyciela w jedno popołudnie
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama