Nawet 1,8 tys. zł miesięcznie będzie musiał dopłacić ukraiński uchodźca do kosztów utrzymania w Polsce. Eksperci ostrzegają, że przyjęte przepisy są niezgodne z unijną dyrektywą o ochronie tymczasowej.

Stowarzyszenie Interwencji Prawnej (SIP) skierowało skargę do Komisji Europejskiej w sprawie m.in. uchwalonych właśnie przez Sejm przepisów zobowiązujących uchodźców, którzy mieszkają w miejscach zbiorowego zakwaterowania, do partycypowania w kosztach utrzymania. Eksperci wyjaśniają, że takie miejsca to schronienia na czas kryzysu, które zazwyczaj zapewniają bardzo niski standard życia. - Jest to podstawowa pomoc humanitarna, która nie może być odpłatna ani ograniczona czasowo - tłumaczy adw. Małgorzata Jaźwińska z SIP.

Dyskusyjne prawo

Na ostatnim posiedzeniu Sejm uchwalił nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa oraz niektórych innych ustaw (dalej: specustawa ukraińska), która wprowadzi wymóg pokrycia części kosztów utrzymania przez Ukraińców przebywających w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Po 120 dniach pobytu w naszym kraju będą musieli dopłacić maksymalnie 40 zł dziennie, a po 180 dniach od przyjazdu - do 60 zł za dzień. Jak na kieszeń uciekiniera wojennego to całkiem sporo - w skali miesiąca nawet 1,8 tys. zł. Rząd chce w ten sposób zaktywizować ukraińskich uchodźców, ale także zaoszczędzić - do tej pory na samo zakwaterowanie i wyżywienie Ukraińców przeznaczył już ok. 5 mld zł.
Eksperci twierdzą, że uchwalone właśnie prawo jest niezgodne z dyrektywą o ochronie tymczasowej, która obowiązuje w Unii Europejskiej w odniesieniu do osób uciekających z Ukrainy. Wynika z niej, że państwa członkowskie mają obowiązek zapewnić wszystkim uprawnionym „dostęp do odpowiedniego zakwaterowania oraz, gdzie to konieczne, niezbędne środki do uzyskania zakwaterowania”. - Wprowadzenie planowanych zmian będzie zatem prowadzić do naruszenia przepisów unijnych i w rezultacie nieprawidłowej implementacji dyrektywy do polskiego porządku prawnego - ostrzega Karolina Czerwińska z Polskiego Forum Migracyjnego.
Eksperci kwestionują też wysokość dopłat za pobyt w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Uważają, że koszty wskazane przez ustawodawcę są znacznie zawyżone.

(Nie)przyjęte poprawki

W trakcie sejmowych prac nad nowelizacją specustawy posłowie opozycji starali się zmienić kształt przepisów o odpłatności, ale ostatecznie jedynie doprecyzowano, jak liczyć okresy pobytu, od których zależy naliczenie dopłat. Rząd nie zgodził się natomiast na uzupełnienie i tak już długiej listy osób, które nie będą musiały dopłacać do kosztów zakwaterowania i wyżywienia (patrz: infografika). Jedna z nieprzyjętych poprawek zakładała bowiem zwolnienie z tego wymogu kobiet, które opiekują się dziećmi do lat 3 (w uchwalonej wersji obowiązek dopłacania nie obejmuje kobiet w ciąży i opiekujących się dziećmi do 12. miesiąca życia). Posłowie proponowali też wprowadzenie ścieżki wnioskowania przez Ukraińca o zwolnienie z opłat, a także umożliwienie odwołania się od decyzji odmownej. Taka poprawka też nie uzyskała poparcia.
- Brak ścieżki odwoławczej jest kontrowersyjny. Szczególnie że miejsca zbiorowego zakwaterowania uchodźców prowadzą różne podmioty. Nie wiadomo, jak będzie weryfikowane to, czy komuś przysługuje zwolnienie, czy też nie, szczególnie że lista osób uprawnionych do zwolnienia z opłat zawarta w planowanej nowelizacji specustawy ukraińskiej jest określona dość szeroko - zwraca uwagę Karolina Czerwińska.
Obawy budzą też inne kwestie. Najgroźniejszą konsekwencją nowych przepisów może być porzucanie pracy przez uchodźców albo przejście do szarej strefy, aby nie wykazywać dochodów i uniknąć płacenia za pobyt w ośrodku. Eksperci wskazują też, że wymóg partycypowania w kosztach utrzymania może przyczynić się do bezdomności uchodźców. Podobne uwagi ma rzecznik praw obywatelskich - wystąpił do resortu rodziny o monitorowanie tego zjawiska.

Zapobieganie nadużyciom

Nowelizacja specustawy ukraińskiej wprowadza także zmiany w przepisach regulujących zasady przyznawania uchodźcom przez ZUS oraz gminy pomocy finansowej na dzieci, w tym m.in. 500+, 300+, świadczeń rodzinnych i rodzinnego kapitału opiekuńczego. Chodzi o zwiększenie zakresu informacji, które Straż Graniczna im udostępnia, w celu weryfikacji tego, czy spełniony jest podstawowy wymóg do ich otrzymywania, czyli przebywanie na terenie Polski. Wyjazd na okres dłuższy niż 30 dni oznacza bowiem utratę prawa do legalnego pobytu i związanych z tym uprawnień. Zgodnie z uchwalonymi przepisami ZUS i gminy będą mogły uzyskać informacje o datach każdego wjazdu i wyjazdu z kraju. Co więcej, w momencie gdy uchodźca opuści Polskę, wypłata świadczeń na dzieci zostanie od razu wstrzymana. Kiedy wróci, pieniądze będą wypłacane od miesiąca wstrzymania, o ile obywatel Ukrainy wciąż spełnia warunki ich otrzymywania (przebywał poza Polską krócej niż 30 dni).
- Zobaczymy, jak technicznie będzie to rozwiązane, i czy informacja o wyjeździe będzie do nas przychodziła automatycznie przez system teleinformatyczny, czy trzeba będzie indywidualnie wywoływać w nim każdą osobę i dopiero wtedy dowiemy się, czy świadczeniobiorca nie opuścił Polski - mówi Katarzyna Tynkowska, wicedyrektor Gdańskiego Centrum Świadczeń. Dodaje, że ta druga opcja może się okazać o tyle kłopotliwa, że w miastach przebywa o wiele więcej obywateli Ukrainy z dziećmi niż w małych gminach, i sprawdzanie każdej rodziny będzie czasochłonne.
- Nowe przepisy uszczelnią system świadczeń, ale tylko częściowo, bo nie będą działać, gdy uchodźca wyjedzie za naszą zachodnią granicę, do innego państwa UE - wskazuje natomiast Edyta Ciesielska, kierowniczka działu świadczeń rodzinnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach. ©℗
Etap legislacyjny
Nowelizacja ustawy przyjęta przez Sejm
Zasady partycypowania / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe