Centralny Rejestr Wyborczy – tak, ale odpowiedzialna za jego działanie powinna być Państwowa Komisja Wyborcza, a nie resort cyfryzacji – przekonują lokalni włodarze.

Na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu Sejm zajmie się projektem nowelizacji ustawy z 5 stycznia 2011 r. - Kodeks wyborczy (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1277). Jego głównym założeniem jest budowa Centralnego Rejestru Wyborców (CRW). Ma on zastąpić rejestry gminne.
O stworzenie jednego rejestru apelowało wielu samorządowców. Tym bardziej że obecnie gminy prowadzą lokalne rejestry wyborców, z pomocą których sporządzają spisy uprawnionych do głosowania na poszczególne wybory, z wykorzystaniem różnych systemów informatycznych. W efekcie w różny sposób gminy obsługują proces organizacji wyborów, przekazywania danych do Państwowej Komisji Wyborczej, a także proces obsługi obywateli zamierzających korzystać z praw wyborczych.

Pośpiech będzie konieczny?

Lokalni włodarze co do zasady nie mają nic przeciwko temu, aby powstał Centralny Rejestr Wyborczy. Niepokoi ich jednak termin wdrożenia go - w projekcie nie został on bowiem wprost określony. Wskazano tylko, że ustawa wejdzie w życie po 14 dniach od ogłoszenia, z wyjątkiem przepisów dotyczących wprost CRW. W uzasadnieniu zaś doprecyzowano, że ustawa w pełnym zakresie zacznie obowiązywać w momencie osiągnięcia gotowości do wdrożenia systemu, którego poszczególne części będą realizowane etapami, a terminy ich wdrożenia ogłaszane będą w drodze komunikatów wydanych przez prezesa Rady Ministrów po zasięgnięciu opinii Państwowej Komisji Wyborczej. Z projektu wynika również, że w latach 2022-2031 maksymalny limit wydatków budżetu państwa na CRW wyniesie ok. 92 mln zł. Z tego najwięcej, bo prawie 29 mln zł w 2023 r., podczas gdy w kolejnych latach po ok. 7,5 mln zł.
Samorządy, z którymi konsultowane były nowe rozwiązania, twierdzą, że nowy system miał zacząć obowiązywać dopiero od kolejnych wyborów prezydenckich. - Byliśmy informowani, że CRW zostanie wprowadzone prawdopodobnie w 2025 r. - mówi Paulina Chełmińska z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Jednak z ostatnich informacji, jakie płyną m.in. od Janusza Cieszyńskiego, sekretarza stanu w KPRM ds. cyfryzacji, odpowiedzialnego za projekt, wynika, że zmiany najprawdopodobniej będą obowiązywać już od kolejnych wyborów parlamentarnych, czyli za niespełna rok. Sam system jest już bowiem gotowy, brakuje tylko przepisów do jego uruchomienia.
A to oznacza dla samorządów sporo nowych obowiązków. Z uzasadnienia do projektu wynika, że choćby przekazywanie zawiadomień między gminami o zmianach miejsca głosowania wyborców wymaga bardzo dużego zaangażowania urzędników samorządowych w proces dopisywania oraz skreślania obywateli ze spisów wyborców przed wyborami, a także powiadamiania ich o dokonanych czynnościach. - Przywykliśmy już do tego, że prawo jest tworzone z dnia na dzień. Do tej pory te zadania były i dalej będą zadaniami zleconymi. W dalszym ciągu będziemy musieli angażować naszych urzędników w przygotowanie każdych wyborów. Będą oni też wprowadzać dane bezpośrednio do rejestru - mówi Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. Jego zdaniem urzędnicy ze wszystkich samorządów powinni mieć zagwarantowane przez rząd szkolenie z obsługi tego systemu.
Samorządy nie tylko obawiają się nagłego przyspieszenia prac nad wdrożeniem nowego rejestru, lecz także ich wątpliwości budzi kwestia nadzoru nad nim. - Skoro Państwowa Komisja Wyborcza odpowiada za przebieg poszczególnych plebiscytów, to ten urząd powinien ponosić też odpowiedzialność za funkcjonowanie CRW, a nie resort cyfryzacji przy premierze. Tego będziemy się domagać podczas prac nad projektem - zapowiada Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Podobne zastrzeżenia zgłaszają też inne samorządy. - Zaproponowane rozwiązania powinny usprawnić funkcjonowanie urzędów w zakresie rejestru wyborców i w państwie demokratycznym, przestrzegającym zasad państwa prawa, nie budzą one zastrzeżeń. Jednak w przypadku nieprzestrzegania przepisów proponowane zmiany odbierają samorządom kontrolę nad rejestrami i spisami wyborców. Pomimo że dane do rejestru i spisu będą wprowadzane przez gminy, to w efekcie organy państwa mogą wykluczyć kogoś z wyborów, zmienić granice okręgów lub przekazać dane podmiotom nieuprawnionym do ich posiadania - przestrzega Zbigniew Maryon, sekretarz gminy Sucha Beskidzka.

Kto zapłaci?

Samorządy pytają też o pieniądze na obsługę CRW. - Ten system z pewnością będzie dla samorządów ułatwieniem, ale nie zapominajmy, że rejestr musi być na bieżąco wypełniany treścią i na to też będziemy się domagać dodatkowych środków od rządu, w ramach tzw. zadań zleconych - zapowiada Marek Wójcik.
- Aktualizacja danych zgromadzonych w CRW przez gminę ma być zadaniem zleconym. Dotacje na zadania zlecone są w większości przypadków niedofinansowane i nie pokrywają rzeczywistych wydatków, jakie ponoszą gminy. Ustawa nie określa w żaden sposób kwestii finansowania tego zadania - wskazuje Ewa Grudniok z Urzędu Miasta Tychy.
Niepokoją również deklaracje płynące z KPRM, że system jest już prawie gotowy. - Nie znamy zaproponowanych rozwiązań technicznych, a także szczegółowych zapisów dotyczących prowadzenia i aktualizowania spisów wyborców, więc nie jesteśmy w stanie określić, czy i w jakim stopniu proponowane rozwiązania ułatwią pracę urzędom. CRW ma opierać się na danych zawartych w rejestrze PESEL. Problemem jest niestety jakość danych w państwowych ewidencjach. Rejestry mieszkańców prowadzone przez gminy nadal posiadają rzetelniejsze dane niż rejestr PESEL. Przykładowo od 2015 r. usunęliśmy już około 20 tys. niezgodności występujących w tym ostatnim - mówi Ewa Grudniok.
Lokalni włodarze mają nadzieję, że ich wątpliwości i zastrzeżenia zostaną uwzględnione podczas prac parlamentarnych. ©℗
ikona lupy />
Plusy i minusy Centralnego Rejestru Wyborców / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt ustawy przed I czytaniem w Sejmie