Dyrektor szkoły powinien bardziej obawiać się odwołania przez kuratora ze stanowiska, jeśli nie wprowadzi zdalnych lekcji z powodu zbyt niskiej temperatury w salach, niż wójt wprowadzenia zarządu komisarycznego.

Możliwość zawieszenia zajęć w szkole z powodu zimna to nic nowego - takie rozwiązanie funkcjonuje od lat. Nowością jest natomiast nauka zdalna w takiej sytuacji. A ponieważ wszystko wskazuje na to, że problemy z ogrzewaniem szkół i innych budynków użyteczności publicznej mogą stać się tej zimy bolączką samorządów, perspektywa przejścia na zajęcia online z powodu niskiej temperatury jest coraz częściej rozważana.
Minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział jednak, że rząd będzie ostro reagował na takie przypadki. - Jeżeli któryś samorząd nie wywiąże się z zadań publicznych i nie będzie ogrzewał szkoły, która jest przez niego prowadzona, to będziemy występować niezwłocznie o zarząd komisaryczny. To jest święty obowiązek samorządu utrzymać i ogrzać szkołę dla dzieci - przekonywał w rozmowie z PAP. Zaznaczył, że dotyczy to tych samorządów, które będą robiły to celowo - po to, żeby zejść z temperaturą do 15 st. C i wysłać dzieci na nauczanie zdalne. Resort w tym zakresie ma być bezwzględny. Jednak zdaniem prawników wprowadzenie komisarza do takiego samorządu wcale nie będzie proste.

Żmudna procedura

O zmianie władzy w gminie w trakcie kadencji może zdecydować premier na wniosek ministra ds. administracji publicznej. Dochodzi wtedy do zawieszenia organów gminy na maksymalnie dwa lata, a w ich miejsce ustanawia się zarząd komisaryczny. Aby taka procedura została wdrożona, samorząd musi uchylać się od wykonywania zadań publicznych. Przepisy nie precyzują, jak długo powinien trwać taki stan. Zanim dojdzie do wprowadzenia komisarza, muszą być sformułowane odpowiednie zarzuty, premier musi zażądać wprowadzenia programu naprawczego. Dopiero gdy taki program nie zostanie przygotowany, w gminie może być ustalony np. komisarz zamiast wójta.
Prawnicy uspokajają zatem samorządy i dyrektorów szkół, że nie muszą obawiać się utraty pracy, jeśli zamkną placówki z powodu braku pieniędzy na ogrzewanie. - Przepisy jasno określają przesłanki wprowadzenia zarządu komisarycznego, a mianowicie: nierokujący nadziei na szybką poprawę i przedłużający się brak skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych przez organy gminy. Nie wydaje się, aby taką przesłanką mogło być czasowe wstrzymanie funkcjonowania jednostek oświatowych w danej gminie z uwagi na problemy z ogrzaniem ich budynków. Przede wszystkim dlatego, że jest to stan przejściowy, a zatem nie jest spełniona przesłanka stanu nierokującego nadziei na szybkę poprawę. Z góry bowiem wiadomo, że ten stan ulegnie poprawie, a zatem zadania publiczne będą realizowane w tradycyjnej formie - wyjaśnia Łukasz Łuczak, adwokat, ekspert ds. prawa oświatowego.
Jak dodaje, art. 97 ustawy o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 559 ze zm.) nie daje możliwości wprowadzenia zarządu komisarycznego z tego powodu, że działania organu wykonawczego danej gminy pozostają niezgodne z założeniami polityki rządzących. Przypomina, że następuje to w drodze rozstrzygnięcia nadzorczego premiera, a nie poszczególnych ministrów. Ponadto podlega zaskarżeniu do sądu administracyjnego, a decyzja staje się prawo mocna dopiero z upływem terminu do wniesienia skargi bądź z datą jej oddalenia lub odrzucenia przez sąd. - Możemy z łatwością wyobrazić sobie sytuację, że zanim wprowadzenie zarządu komisarycznego stanie się prawomocne, szkoły zakończą naukę zdalną - wskazuje.
Podobnego zdania są inni eksperci. - Rozumiem, że ministrowi chodziło raczej o przymuszanie samorządów, czyli jakiś rodzaj komisarza zastępującego władze gminy. Nie ma jednak prawnych możliwości ani okoliczności, na mocy których rząd czy premier mogliby w takim przypadku usunąć zarząd gminy i wprowadzić zarząd komisaryczny. Mówi się, że w projektowanej ustawie o ochronie ludności rząd zamierza wprowadzić jakieś nieznane konstytucji stany nadzwyczajne, które umożliwiałyby zmianę władz samorządowych, ale to są projekty, a nie obowiązujące akty prawne - mówi Robert Kamionowski, radca prawny z kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.

Dyrektor ma prawa

Prawnicy analizowali też zapowiedź ministra Czarka z punktu widzenia prawa oświatowego. - W rozporządzeniu z 2022 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w szkołach jest przepis, że w pomieszczeniach, w których odbywają się zajęcia, zapewnia się temperaturę co najmniej 18 st. C, ale także, że dyrektor, za zgodą organu prowadzącego, może zawiesić zajęcia na czas oznaczony, jeżeli temperatura zewnętrzna mierzona o godz. 21 w dwóch kolejnych dniach poprzedzających zawieszenie zajęć wynosi -15 st. C lub jest niższa - przypomina Robert Kamionowski. Jak dodaje, art. 125a prawa oświatowego (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1082 ze zm.) mówi z kolei, że zajęcia w przedszkolu i szkole zawiesza się w razie wystąpienia temperatury zewnętrznej lub w pomieszczeniach, w których są prowadzone zajęcia, zagrażającej zdrowiu uczniów, w przypadkach i trybie określonych w przepisach w sprawie bhp, czyli wspomnianym rozporządzeniu. Kompetencje do kontrolowania, czy uczniowie mają zapewnione bezpieczne i higieniczne warunki nauki, ma kuratorium oświaty. Z konsekwencjami trzeba się liczyć dopiero wówczas, gdy dyrektor szkoły dopuszcza do temperatury niższej niż 18 st. C, mimo że ma możliwość ogrzania pomieszczeń.

(Nie)chcą zamykać szkół

Samorządowcy podkreślają, że nie będą zamykać szkół, jeśli nie będą musieli. -Zawsze działamy zgodnie z prawem. Jeśli w którejś szkole nie byłoby ogrzewania, to tylko z powodu braku pieniędzy - mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. Przyznaje jednak, że problem jest poważny. - Zwiększenie płacy minimalnej zmusiło nas do dodatkowych podwyżek dla pracowników administracyjnych w szkołach, koszty związane z dowozem dzieci do szkół są duże. Trzeba koniecznie zmienić przepisy o dochodzie gmin i podzielić je na określone kategorie. W tym roku może uda nam się ogrzać szkoły i przedszkola, ale w kolejnym może być poważny problem. Próba wprowadzenia zarządu komisarycznego go nie rozwiąże - dodaje.
Szefowie placówek przyznają, że po wynagrodzeniach kolejnym z najwyższych wydatków jest dla nich koszt ogrzewania. - Nie możemy ani o złotówkę przekroczyć planów finansowych, które były ustalane dokładnie rok temu. Narazilibyśmy się na zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Zgodę na jego zwiększenie mogą wydać radni. Mam przykład szefa placówki, który miał zaplanowane 15 mln zł, a obecnie jego wydatki ze względu na wzrost energii i ogrzewania wzrosły do 50 mln zł. Z rządowej pomocy może liczyć na wsparcie, ale wciąż brakuje mu ok. 20 mln zł - mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Mniej wyrozumiale podchodzi jednak do tych kłopotów część rodziców, którzy podkreślają, że jeśli szkoły z powodu niskiej temperatury przejdą na naukę zdalną, mogą się narazić na zarzut naruszenia art. 70 konstytucji, czyli prawa do nauki. - Już wysłaliśmy skargę do uczelni, które od stycznia chcą wprowadzić naukę zdalną, tłumacząc się cenami energii. Za chwilę dojdzie do takich absurdów, że z powodu podwyższenia płacy minimalnej szkoły będą zamykane, bo nie będzie na podwyżki. Taki precedens może za chwilę skutkować zamykaniem nie tylko placówek oświatowych, lecz także medycznych i komisariatów - mówi Adam Mazurek, organizator Ogólnopolskiego Strajku „Dzieci do Szkół!”. ©℗
ikona lupy />
Finansowanie oświaty / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe