Zakaz wietrzenia sal lekcyjnych i ładowania komórek – to przykłady pomysłów na cięcie kosztów w oświacie. Lokalni włodarze w poszukiwaniu oszczędności wydają nowe zalecenia i wytyczne dla dyrektorów szkół i przedszkoli. W efekcie część kosztów utrzymania placówek zostanie przerzucona na rodziców.

– Sytuacja w samorządach jest bardzo trudna, przede wszystkim ze względu na wzrost koszów mediów, ale również wzrost cen podstawowych produktów potrzebnych do funkcjonowania szkół i przedszkoli, np. środków czystości czy nawet papieru do ksero –przyznaje Krzysztof Roman, burmistrz gminy i miasta Tuliszków. Z podobnymi problemami borykają się zarówno małe gminy, jak i największe aglomeracje. – Sytuacja samorządów w Polsce jest bardzo trudna. Z jednej strony ogromna inflacja i wzrost cen energii, a z drugiej ograniczenie możliwości budżetowych w wyniku niekorzystnych zmian w przepisach podatkowych. To powoduje, że samorządy muszą szukać oszczędności. Przyjęliśmy jednak założenie, że wszelkie działania optymalizujące wydatki powinny w jak najmniejszym stopniu dotyczyć uczniów i nauczycieli, innymi słowy szeroko rozumianego procesu dydaktycznego i opieki nad dziećmi – zapewnia Monika Beuth, rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza. Jak dodaje, nie jest planowane skracanie czasu działania przedszkoli czy świetlic szkolnych, ograniczanie liczby zajęć ani zwalnianie pracowników. – Konieczne jest jednak szukanie oszczędności w opłatach eksploatacyjnych czy w zakupach, w wyniku ich centralizacji – podkreśla.
– To bardzo trudna sytuacja, bo szkoły i przedszkola od lat oszczędzają na wszystkim i wydaje się, że mają już niewielkie pole manewru w tej kwestii. Niemniej ceny prądu nas przeraziły i choć spodziewaliśmy się podwyżek, to nikt nie sądził, że będą na takim poziomie. Jedyna oferta w przetargu na zakup energii elektrycznej opiewała na kwotę sześciokrotnie wyższą niż w tym roku – mówi Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna. Jak wylicza, od września niektóre przedszkola, które dotychczas zapewniały dzieciom pościel i ręczniki, zmieniły zasady i teraz to rodzice muszą co tydzień dostarczać takie wyposażenie. Dzięki temu placówki nie muszą prać i oszczędzają na energii. Z kolei w niektórych szkołach zakazano korzystania np. z gniazdek w celu ładowania telefonów komórkowych. Dodatkowo placówki mają przykręcać ogrzewanie w weekendy i popołudniami. – Oczywiście wszystko to musi odbywać się w taki sposób, by utrzymana została przepisowa temperatura w czasie pobytu dzieci i młodzieży w placówkach – zastrzega.
Szefowie placówek oświatowych w gminie Rybno oszczędzają m.in. na zakupach pomocy dydaktycznych, materiałów biurowych, przeznaczając te pieniądze na zakup ekogroszku i oleju opałowego. W Nowym Dworze Mazowieckim również oszczędza się na pomocach dydaktycznych. Miasto zapowiada też, że nie będzie wykonywać żadnych remontów. Z kolei Renata Olejniczak z Centrum Usług Wspólnych Gminy Gniezno przyznaje, że niektóre materiały do nauki będą zakupione z pieniędzy rady rodziców. – Rada rodziców współpracuje ze szkołą, np. w zakresie drobnych remontów, takich jak wymiana kranów, remont szkolnego sklepiku, postawienie wiaty dla rowerów, współfinansuje też zakup niektórych pomocy dydaktycznych czy wyposażenia szkoły – potwierdza także Agnieszka Rudka z Urzędu Gminy Siemyśl.
Agnieszka Wykrętowicz z Urzędu Gminy Głowno wylicza, że oszczędności będą polegały m.in. na ograniczeniu liczby urządzeń AGD, braku wietrzenia pomieszczeń przy włączonych grzejnikach, gaszeniu światła i wyłączaniu ogrzewania po opuszczeniu miejsca pracy. Z kolei miasto Lublin zdecydowało o obniżeniu ogrzewania w placówkach oświatowych o 1 st. C. – Dzięki tej decyzji zaoszczędzimy na ogrzewaniu od 5 do 8 proc. – przyznaje Izolda Boguta z tamtejszego magistratu. W placówkach oświatowych w Żywcu poziom ogrzewania jest zmniejszany na czas weekendu. ©℗