Szefowa rządu była pytana na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów o doniesienia portalu wpolityce.pl. który w grudniu 2014 r. opublikował notatkę, jak sam twierdził - ujawnioną przez słynną demaskatorską witrynę internetową WikiLeaks. Notatkę sporządził w 2009 roku, według wpolityce.pl., ówczesny ambasador USA w Warszawie Victor Ashe.

Jak napisał portal, amerykański dyplomata w piśmie do swoich zwierzchników napisał, że ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski obiecał mu pozyskanie środków i załatwienie sprawy restytucji mienia pożydowskiego w Polsce. Ashe miał przekazać, że ówczesny premier Donald Tusk „zmusi niepokornych ministrów, m.in. rolnictwa i ochrony środowiska”, aby „dołożyli się do rekompensat” m.in. sprzedając Lasy Państwowe.

"Powtarzałam to już kilka razy. Mało tego, to nie były tylko deklaracje z moich ust, ale (też) deklaracje ze strony posłów podczas niedawnego posiedzenia Sejmu, kiedy to PO i koalicjant PSL chcieli zapisać w akcie prawnym najwyższego rzędu - w konstytucji - że Lasy Państwowe nigdy nie będą sprywatyzowane, nigdy nie będą również przekształcane, poddane jakiejkolwiek formie restrukturyzacji" - oświadczyła Kopacz.

Jak dodała, "wynik tego głosowania był taki, jaki był" i to nie odbyło się za sprawą kolacji rządzącej. "Ani PO, ani PSL nie chcą prywatyzacji Lasów Państwowych. Wszelkie tego rodzaju pomówienia i sugestie są naprawdę nieuczciwe" - podkreśliła. Jak zaznaczyła, odpowiedzią na takie zarzuty są realnie podejmowane działania, "a takim działaniem było złożenie (przez koalicję PO-PSL) propozycji zmian w konstytucji tak, aby zapisać w niej na twardo, że Lasy Państwowe nie będą prywatyzowane".

Na posiedzeniu w połowie grudnia 2014 roku Sejm nie zdołał zmienić konstytucji w taki sposób, by wpisać do niej, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegają przekształceniom własnościowym z wyjątkiem uzasadnionego celu publicznego.

W głosowaniu za zmianą opowiedziało się 291 posłów, 150 było przeciw, do większości konstytucyjnej zabrakło pięciu głosów. Ustawę o zmianie konstytucji Sejm uchwala większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Propozycja zakładała, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegałyby przekształceniom własnościowym, lecz wyjątki od tej zasady uzasadnione celami publicznymi lub celami zrównoważonej gospodarki leśnej określałaby ustawa. Takie rozwiązanie miałoby dawać możliwość przejęcia terenów leśnych np. w celach obronnych, bezpieczeństwa państwa czy realizacji inwestycji celu publicznego.

Posłowie odrzucili poprawkę PiS, która zakazywała jakichkolwiek przekształceń własnościowych w lasach należących do Skarbu Państwa. Przedstawiciele tej partii wskazywali wcześniej, że proponowane zapisy niedostatecznie zabezpieczają lasy należące do państwa przed prywatyzacją. Odrzucono też zgłoszone przez PiS trzy wnioski mniejszości.

W czasie prac parlamentarnych resort środowiska zwracał uwagę, że najdalej idące pomysły PiS uniemożliwiłyby np. wyznaczenie autostrad czy linii wysokiego napięcia przez tereny leśne.

Przed ostatecznym głosowaniem poseł PiS Jan Szyszko mówił, że bez dodatkowych modyfikacji proponowana zmiana to "rozmiękczanie" konstytucji, bo cel publiczny można określić jednym głosem większości ustawowej. Jak dodał Szyszko, w związku z tym PiS zagłosuje przeciwko.

Prezes PSL, wicepremier Janusz Piechociński zarzucał z kolei, że dobro publiczne zostało poświęcone dla partyjnej gry, a PiS wcale nie chodziło o konstytucyjne zabezpieczenie lasów. "Kto zabezpieczał lasy pod wnioski reprywatyzacyjne?" - pytał Piechociński. Szyszko zarzucał z kolei Piechocińskiemu, że nie zgodził się na referendum ws. lasów i ograniczenie możliwości obrotu ziemią, w tym leśną. To nie "zmiękczanie" konstytucji, ale upoważnienie ustawodawcy - mówił z kolei Józef Zych z PSL. (PAP)

mzk/ as/ mag/