Bez wsparcia z publicznych pieniędzy koszty wytwarzania ciepła systemowego wzrosną dwukrotnie, a transformacja sektora stanie – ostrzegają ciepłownicy.

Podwyżki cen uderzają przede wszystkim w małe i średnie ciepłownie oraz w mieszkańców, którzy palą węglem we własnych piecach. Bezpośrednio odczuwają je także gminy, które zapewniają ogrzewanie szkołom korzystającym z węglowych kotłowni. Na początku stycznia lokalne media informowały o problemach Czarnego Dunajca z ogrzaniem placówek edukacyjnych. Gmina co prawda zakontraktowała dostawy jeszcze przed podwyżkami, ale w cenie 500 zł za tonę, która już pod koniec ubiegłego roku była nierynkowa, a firma, która wygrała przetarg, zażądała renegocjacji umowy. Węgiel był dostępny, ale w cenach trzykrotnie wyższych.
Zimny kaloryfer
Problem się pogłębi, bo rząd zapowiedział wstrzymanie importu węgla z Rosji. Większość tego węgla trafia do lokalnych ciepłowni i indywidualnych odbiorców. W najczarniejszym scenariuszu w sezonie grzewczym niektórzy mieszkańcy i inni odbiorcy ciepła systemowego mogą mieć zimne kaloryfery.
- Kilkuset przedsiębiorstw ciepłowniczych nie będzie stać na kupno węgla po cenach rynkowych - alarmuje Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie (ICPG). Przypomnijmy, że sektor mierzył się z rosnącymi kosztami ciepła wytwarzanego z węgla od wielu miesięcy w związku z szybującymi cenami uprawnień do emisji CO2. Eksperci z branży już wtedy alarmowali, że część spółek znalazła się w klinczu: będąc na granicy rentowności, nie ma pieniędzy na transformację i odejście od węgla. Teraz kryzys się pogłębi.
ICPG wyjaśnia, że przedsiębiorstwa ciepłownicze kupowały do tej pory rosyjski węgiel, bo był to surowiec konkurencyjny cenowo, a ciepłownie działają z minimalną, a często z ujemną marżą, dlatego cena była kluczowym elementem. Dodatkowo rosyjski węgiel jest dobry jakościowo. - Taki węgiel jest również wydobywany przez polskie kopalnie, ale jest go po prostu za mało i nie ma możliwości pokrycia całego zapotrzebowania - wyjaśnia IGCP. Dlatego izba proponuje utworzenie rządowego funduszu celowego przeznaczonego na zakup węgla. Dystrybucją węgla kupionego z tych pieniędzy zajmowałaby się Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych.
Zapytaliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska, czy w związku z rosnącymi cenami tego paliwa planowane jest wsparcie dla ciepłowni oraz dodatkowe (oprócz tarczy antyinflacyjnej) dla gospodarstw domowych, które ogrzewają się węglem. Nie otrzymaliśmy dotąd odpowiedzi.
Przyśpieszona transformacja...
Rosnące ceny węgla mogą być szansą na przyśpieszenie programu „Czyste powietrze”, z którego dofinansowywana jest wymiana źródeł ciepła i termomodernizacja. Bartłomiej Orzeł, pełnomocnik premiera ds. tego programu, liczy, że mieszkańcy zaczną przeliczać, czy palenie węglem jest wciąż korzystniejsze od spalania gazu. - Ceny gazu także wzrosły, jednak pamiętajmy, że w następnym sezonie grzewczym najpierw częściowo, a następnie w pełni będzie działać Baltic Pipe, dzięki czemu uniezależnimy się od gazu z Rosji - mówi Bartłomiej Orzeł. Jego zdaniem wpłynie to na stabilizację cen tego surowca.
Przypomnijmy, że kotły gazowe są najczęściej wybieranym urządzeniem grzewczym przez beneficjentów programu „Czyste powietrze” (ponad 43 proc.). Widmo zastoju pojawiło się na początku roku, gdy Polska Spółka Gazownictwa (PSG) poinformowała, że wyczerpała budżet na zakładanie nowych przyłączy gazowych. Kryzys zażegnano w połowie lutego, gdy PSG otrzymała dodatkowe pieniądze; nowe umowy są już zawierane.
Jest jednak realne zagrożenie, że mieszkańcy, których nie stać na transformację czy termomodernizację, zrezygnują z węgla i zaczną palić dostępnymi i darmowymi surowcami np. zebranym drewnem, a w najgorszym wypadku odpadami.
W programie „Czyste powietrze” od 25 stycznia dla osób najuboższych możliwe jest dofinansowanie nawet do 90 proc. kosztów. Bartłomiej Orzeł poinformował, że tygodniowo składanych jest ok. 700-800 wniosków. Pytanie, czy zainteresowanie nie mogłoby być jeszcze większe. Niedostępna jest zapowiadana opcja prefinansowania wkładu własnego, co wyklucza na razie z programu najbardziej potrzebujących. Tymczasem ceny na składach węgla szybują ponad 2 tys. zł za tonę. Sytuacja może więc pogłębić ubóstwo energetyczne niektórych mieszkańców.
Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego (PAS) przewiduje oszczędności przez obniżanie temperatury mieszkań. - Ale spodziewam się też boomu na ocieplanie domów tej wiosny, przed kolejnym sezonem grzewczym. Ceny węgla i gazu są trudne do przewidzenia, przy czym raczej należy spodziewać się podwyżek. Natomiast przez ocieplenie domu można obniżyć koszty ogrzewania o połowę - zaznacza.
Bartłomiej Orzeł zapowiada z kolei wzmocnienie ścieżki termomodernizacji w programie „Czyste powietrze” dodatkowymi pieniędzmi. - Będziemy stawiać mocno na efektywność energetyczną budynków - podkreśla.
…czy powrót do przeszłości?
Jednak pojawiają się też pierwsze propozycje obniżenia standardów środowiskowych. Eksperci IGCP w związku z deficytem węgla wnioskują o zmianę albo czasowe zawieszenie przepisów dotyczących standardów emisyjnych dla przedsiębiorstw np. w zakresie zawartości siarki.
- Obniżenie standardów paliw, kotłów czy przepisów antysmogowych byłoby wielką stratą, którą ponieśliby wszyscy obywatele. To kwestia cywilizacyjna. Pytanie, w którą stronę pójdzie rząd. Czy w stronę nowoczesności, efektywności energetycznej, termomodernizacji, pomp ciepła i fotowoltaiki, co jest oczywistym kierunkiem, który daje nam niezależność energetyczną. Czy też w stronę: palmy byle czym, w byle czym, byle się ratować. Ta druga ścieżka ukierunkowuje nas w przeszłość - podsumowuje Piotr Siergiej. ©℗
Ciepłownia na ostrym zakręcie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe