Powiat będzie mógł odmówić umieszczenia w rodzinie zastępczej dziecka pochodzącego z innego samorządu, jeśli więcej niż 25 proc. miejsc w jego rodzinnych formach pieczy jest zajętych przez nieletnich spoza jego terenu.

Przedstawiona przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej reforma pieczy zastępczej - która ma sprawić, że stanie się ona bardziej rodzinna, a mniej instytucjonalna - wzbudziła wiele kontrowersji w samorządach. Część przedstawionych przez nie uwag została przez resort uwzględniona w nowej wersji projektu nowelizacji ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (tj. Dz.U. z 2020 r. poz. 821 ze zm.). W przyszłym tygodniu będzie go opiniowała Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Bez weryfikacji
Jedna z najważniejszych zmian, które przewidywał projekt skierowany do konsultacji we wrześniu ubiegłego roku, dotyczyła wprowadzenia zakazu tworzenia nowych domów dziecka i innych placówek instytucjonalnej pieczy zastępczej. Wprawdzie został wyjątek od tej zasady, tak aby wojewoda mógł wydać zezwolenie, ale nie wskazano, jakimi kryteriami ma się kierować (poza tym, że miał zasięgać opinii rzecznika praw dziecka).
To rozwiązanie zostało zmodyfikowane. Teraz projekt zakłada, że domy dziecka i pozostałe placówki będą mogły być tworzone tylko w dwóch przypadkach: gdy uruchomienie nowej instytucji lub przekształcenie już istniejącej nie zwiększy liczby miejsc w instytucjonalnej pieczy zastępczej lub gdy jest to umotywowane szczególnymi potrzebami lokalnymi (po pozytywnej opinii RPD).
Projekt zakładał też, że wojewodowie w ciągu pięciu lat od wejścia w życie ustawy będą wydawać nowe zezwolenia dla działających już placówek instytucjonalnej pieczy. Samorządy wyrażały sprzeciw, argumentując, że wszystkie placówki działają zgodnie z określonymi standardami (co potwierdza posiadane przez nie zezwolenie) i podlegają stałemu nadzorowi wojewody. Zdaniem powiatów potrzeba przeprowadzenia takiej weryfikacji zezwoleń nie została w żaden sposób uzasadniona.
Przepisy w sprawie uzyskiwania nowych zezwoleń zostały z projektu usunięte.
- Trochę szkoda, bo to rozwiązanie dawało szansę, by jeszcze raz przyjrzeć się, jak wyglądał np. proces przekształceń domów dziecka w placówki liczące nie więcej niż 14 miejsc. Były bowiem samorządy, w których miało to charakter fikcyjny i w praktyce polegało na podziale placówki na dwie mniejsze znajdujące się w tym samym budynku - mówi Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.
Pójście na kompromis
Inny przepis krytykowany w trakcie konsultacji przewidywał, że powiat dysponujący wolnymi miejscami w swoich rodzinnych formach pieczy nie będzie mógł odmówić umieszczenia w niej dziecka. Miało to sprawiać, że więcej dzieci zamiast do placówki trafiałoby do rodzin zastępczych. Przeciwnicy tego rozwiązania wskazywali jednak, że będzie to krzywdzące dla powiatów, które stawiają na rozwój rodzinnej pieczy. Może bowiem dojść do tego, że praktycznie wszystkie znajdujące się w nich miejsca będą zajęte przez dzieci z innych samorządów. Byłoby to też demotywujące dla powiatów, które nie zabiegałyby o to, aby u siebie zwiększać liczbę rodzin zastępczych.
MRiPS przygotowało więc regulacje, które zostaną wpisane bezpośrednio do kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z nimi sąd przed umieszczeniem dziecka w rodzinie zastępczej na terenie innego powiatu niż ten, który jest zobowiązany do ponoszenia wydatków na jego utrzymanie, będzie sprawdzał, ile ma miejsc w rodzinnej pieczy oraz ile w niej jest już umieszczonych takich właśnie dzieci. Jeśli okaże się, że zajmują one więcej niż 25 proc. ogólnej liczby miejsc, kolejne dziecko zostanie przyjęte tylko wtedy, gdy powiat wyrazi na to zgodę.
- Jest to jakiś kompromis, choć proponowaliśmy, by ten odsetek był niższy i wynosił 10 proc. - wskazuje Bernadeta Skóbel ze Związku Powiatów Polskich.
Zdaniem Mirosława Sobkowiaka, dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) w Gostyniu, nawet tak zmienione przepisy mogą przynieść więcej szkód niż korzyści. Pogłębią bowiem kryzys rodzicielstwa zastępczego, narzucając przyjęcie dziecka.
Zmiany dla rodziców zastępczych
Zastrzeżenia samorządów budziły też przepisy, które wskazywały, że kandydaci na rodziców zastępczych będą mogli uzyskać wstępną kwalifikację do tej funkcji, a potem przystąpić do szkolenia prowadzonego przez innego organizatora rodzinnej pieczy zastępczej niż ten właściwy ze względu na miejsce zamieszkania. Ostatecznie będzie to możliwe w trzech sytuacjach - gdy organizator w ciągu miesiąca od złożenia wniosku nie przeprowadzi wstępnej kwalifikacji, jeśli wyrazi zgodę, aby kandydat uzyskał ją w innym powiecie, albo jeśli okaże się ona negatywna.
- Warto byłoby uzupełnić przepis tak, aby organizator z innego samorządu miał obowiązek sprawdzenia, z jakich powodów macierzysty powiat wydał negatywną opinię - uważa Mirosław Sobkowiak.
W porównaniu z projektem z ubiegłego roku zmodyfikowane zostały przepisy związane z wynagrodzeniami dla rodziców zastępczych zawodowych i osób prowadzących rodzinne domy dziecka. Pierwotnie MRiPS chciało, aby ich pensja była nie mniejsza niż najniższe wynagrodzenie za pracę (a dla rodzin zastępczych będących pogotowiem rodzinnym 124 proc. jego kwoty). W nowym projekcie jest przepis, który mówi, że wynagrodzenie wynosi 3100 zł (124 proc. tej kwoty dla pogotowia rodzinnego) oraz że będzie ono podlegać waloryzacji o wskaźnik inflacji na takich samych zasadach jak świadczenie na pokrycie kosztów utrzymania dziecka.
- Pierwsza propozycja była lepsza, bo gwarantowała stały wzrost pensji rodzica zastępczego. Wprawdzie teraz mamy wysoką inflację, ale to może się zmienić - podkreśla Joanna Luberadzka-Gruca. ©℗
Opieka nad dziećmi / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt ustawy po konsultacjach