Tegoroczny deficyt będzie niższy od zaplanowanych ponad 40 mld zł. Myślę, że w okolicach dwudziestu kilku miliardów złotych - mówi Sebastian Skuza wiceminister finansów.
Tegoroczny deficyt będzie niższy od zaplanowanych ponad 40 mld zł. Myślę, że w okolicach dwudziestu kilku miliardów złotych - mówi Sebastian Skuza wiceminister finansów.
Jaki jest stan gry wokół VAT na żywność i paliwa?
Jesteśmy w dialogu z Komisją Europejską. Wiadomość o zgodzie komisji na obniżkę VAT na żywność jest dobra, choć jeszcze nieoficjalna.
Od kiedy ten VAT byłby niższy?
Istotne są kwestie organizacyjne. Niezbędne będzie przestawienie kas fiskalnych na stawkę 0 na żywność, dlatego mówimy o 1 lutego 2022 r. jako dacie wejścia w życie tego rozwiązania.
Dziś stawki na żywność mamy bardzo różne - 5, 8, a nawet 23 proc., jak np. w przypadku owoców morza. Czy wszystkie produkty będą objęte zerowym VAT?
Zmiany będą dotyczyć produktów, na które dziś mamy stawkę VAT 5 proc.
O ile mniejsze wpływy do budżetu będzie to oznaczało?
Zobaczymy, jaka będzie decyzja Komisji. Mogę tylko obiecać, że założenia budżetowe są tak skonstruowane, że na pewno nie będzie potrzeby szybkiej nowelizacji z tego powodu.
Nadal mamy wysoką inflację. Na jakie efekty tarczy liczycie, także w kontekście inflacji? Czy stać nas na jej ewentualne przedłużenie? I co musiałoby się zdarzyć, żeby ministerstwo zarekomendowało przedłużenie?
Będziemy analizować sytuację i reagować elastycznie. Tarcza już zaczęła obowiązywać. Jej skutki na przyszły rok są już uwzględnione w ustawie budżetowej przyjętej przez Sejm, zarówno po stronie wydatków, jak i dochodów. Po stronie wydatkowej na działania łagodzące skutki inflacji zarezerwowaliśmy 6,4 mld zł. A co do przyszłych działań - reakcja powinna być dostosowana do potencjalnych potrzeb i możliwości budżetowych. Mogę powiedzieć, że dotychczasowe działania to ruch w dobrym kierunku i dla konsumenta, i dla budżetu.
Jak zamknie się tegoroczny budżet? Jaki będzie deficyt i na ile inflacja pomogła w realizacji planu dochodów i wydatków?
Deficyt będzie niższy od zaplanowanych ponad 40 mld zł. Myślę, że w okolicach dwudziestu kilku miliardów złotych. Wykonanie będzie dużo lepsze wobec nowelizacji, nie mówiąc o pierwotnej ustawie budżetowej. Kilka miesięcy temu, przy nowelizacji, szacowane przez ministerstwo zwiększone dochody wyniosły ok. 70 mld. Przy czym skutek inflacji był szacowany na 9,2 mld zł. Wzrost dochodów wynika przede wszystkim z rozwoju gospodarczego i z tego trzeba się cieszyć.
W zeszłym roku w grudniu poszła duża wpłata do ZUS, która zrobiła finansową poduszkę na ten rok. Czy rząd myśli o tworzeniu sobie takich bezpieczników dzięki dobrej sytuacji budżetowej?
W tym roku nie będziemy robić wpłaty do FUS.
Na ile przyszłoroczny budżet jest bezpieczny? Deficyt budżetowy ma wynieść niecałe 30 mld zł. Co z całym deficytem finansów publicznych?
30 mld to niewiele ponad 1 proc. PKB. Cały deficyt finansów publicznych szacuje się na 2,9 proc. PKB. Biorąc pod uwagę pandemię, utrzymanie kryteriów fiskalnych i deficytu, a także długu publicznego w rozumieniu przepisów unijnych - to bardzo dobre wyniki.
Czy widzi pan jakieś niepokojące symptomy, które mogą zmusić do znowelizowania budżetu w przyszłym roku?
Budżet jest przygotowany z pewnymi buforami i na razie nie widzę takiej konieczności.
Sytuacja jest komfortowa. Ale czy i gdzie widzi pan ryzyka w przyszłym roku? Wchodzi Polski Ład, jego skutki mogą być inne od szacowanych przez MF?
Jeśli chodzi o Polski Ład, to absolutnie nie widzę tu ryzyka. Skutki zostały przeliczone i uwzględnione w projekcie ustawy budżetowej, także ubytek PIT. Nie sądzę, żeby korekty w dochodach wynikające z opodatkowania i oskładkowania działalności gospodarczej prowadzonej przez osoby fizyczne mogły być powodem załamania. Nie mamy też wzrostu bezrobocia, a przez to spadku funduszu płac.
A inne ryzyka? Omikron?
To największe i jednocześnie trudno przewidywalne ryzyko. Mamy już spadki liczby zachorowań w czwartej fali, ale czy będzie kolejna, kiedy dotrze i jakie będą jej skutki - ciężko prognozować, zwłaszcza resortowi finansów. Mam nadzieję, że koszty związane z pandemią będą ograniczone w stosunku do tego, co było w latach 2020-2021. Ale rzeczywiście tu ryzyko istnieje. Rząd jest teraz atakowany za szacunki dotyczące inflacji. Ale przypomnę, że w momencie składania budżetu także instytucje międzynarodowe - jak Bank Światowy czy MFW - prognozowały 3,6 i 3,3 proc. inflacji.
Jak będzie wyglądała w przyszłych latach ścieżka konwergencji, jeśli chodzi o deficyt i dług?
Zakładamy, że kryteria konwergencji, jeśli chodzi o deficyt i dług, będą wypełnione w 2022 r. Już w tym roku dług sektora finansów publicznych w rozumieniu general goverment będzie najprawdopodobniej zbliżony do 56 proc. PKB, na przyszły rok w ustawie budżetowej założyliśmy niewielki spadek tej relacji. A deficyt - 2,9 PKB. To dobry rezultat.
Jak wygląda na koniec roku bilans Funduszu Przeciwdziałania COVID-19? I jaki jest plan na przyszły rok?
Fundusz jest zarządzany przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Według sprawozdania za listopad br. wydatki wyniosły ok. 53 mld zł. Konstrukcja funduszu stanowi elastyczne narzędzie przeciwdziałania skutkom pandemii.
W grudniu 8 mld zł subwencji zostało przekazanych samorządom. Mają one dowolność w wykorzystaniu ich na inwestycje albo wydatki bieżące. Wygląda na to, że raczej pieniądze pójdą na oświatę, regulację wcześniej zaciągniętych zobowiązań, do jednostek budżetowych. Potraktowano te pieniądze jako koło ratunkowe. Czy to nie symptom, że sytuacja w samorządach różowa nie jest?
Te pieniądze od początku, zgodnie z naszymi założeniami, miały być wydawane przez samorządy według ich potrzeb i pomóc równoważyć stronę bieżącą budżetu. Nie widzę tu niespójności. Jednostki samorządu terytorialnego, zarówno poprzez rządowy fundusz inwestycji lokalnych, jak również Polski Ład mają zapewnione duże środki na inwestycje. W ramach pierwszego Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych samorządy dostały 6 mld zł na cel inwestycyjny nieoznaczony. Dzięki temu lokalne władze uzyskały znaczną swobodę manewru w swoich budżetach i znaczne odciążenie strony wydatkowej. Corocznie wydatki własne samorządów na inwestycje to ok. 30 mld. A pierwszy nabór z funduszu Polski Ład to ok. 24 mld. Fakt, że jeszcze w promesach, ale jest to kwota tego rzędu. Samorządy dostały też 4 mld zł na wodociągi i kanalizację. Zatem jednostki samorządu terytorialnego zostały bardzo odciążone, jeśli chodzi o wydatki inwestycyjne. Te 8 mld to dodatkowa subwencja, dzielona algorytmem, która miała rekompensować ubytki w PIT. Oczywiście te kwoty były jeszcze korygowane wskaźnikiem zamożności. Tu będę podkreślał, że jednostki samorządu otrzymają łącznie więcej - z uwzględnieniem tych 8 mld zł - z tytułu CIT, PIT, niż same prognozowały przed ogłoszeniem Polskiego Ładu.
Samorządy twierdzą, że będą miały coraz mniej dochodów własnych, a od rządu będą dostawały kieszonkowe.
Nie mogę się z tym zgodzić. Związek Gmin Wiejskich RP, opiniując projekt nowelizacji ustawy o dochodach JST, zrozumiał ideę Polskiego Ładu, który znacznie skurczy - zwłaszcza w jednostkach mniej zamożnych - podstawę PIT. Nie było z tej strony wniosku o zwiększenie udziału w podatkach, tylko np. by podwyższyć kwotę referencyjną, czyli prognozowane wpływy z PIT i CIT, czy też zmodyfikować zasady naliczania części subwencji rozwojowej.
Generalnie uważam, że lepiej mieć jeden procent od miliardów niż 100 proc. od zera. A w przypadku np. gmin wiejskich baza PIT może się skurczyć w sposób nieproporcjonalny. Nie mogę się też zgodzić, że subwencja to kieszonkowe. Ta część subwencji rozwojowej będzie naliczana algorytmem, gdzie przede wszystkim będzie brana pod uwagę liczba mieszkańców. Wprowadziliśmy tam dwie zasady. Pierwsza zakłada, że te jednostki samorządu, które wydają na inwestycje najwięcej na mieszkańca, otrzymają więcej subwencji rozwojowej. Na to samo mogą liczyć również takie gminy, które kwotowo może nie mają dużych wydatków, ale wartość inwestycji w ich budżecie rośnie np. 2-, 3-krotnie. To nie będą środki, o które trzeba będzie prosić.
Te argumenty wielu samorządowców nie przekonują. Rafał Trzaskowski mówi, że trzeba będzie jeździć do ministerstwa i prosić o pieniądze.
Absolutnie nie, wszystko jest rozdzielane w oparciu o algorytm. Subwencja rozwojowa to minimum 3 mld zł, począwszy od 2023 r., ale będzie też mechanizm zabezpieczający dochody JST. Będzie obowiązywać tzw. wartość referencyjna wpływów z PIT i CIT - teoretyczna, zwaloryzowana wskaźnikiem minimalnego PKB z CIT i PIT, uwzględniającego zarówno wyższą inflację, jak i wyższe PKB. Jeśli kwota referencyjna będzie wyższa od dochodów z PIT i CIT, to strona rządowa będzie zobowiązana tę lukę wypełnić subwencją rozwojową. Tak więc może zmienić się struktura dochodów JST, ale i tak środki z tej subwencji można traktować na równi z własnymi. Powstaje fałszywa narracja, że 8 mld zł zostało „rzucone” tylko raz, a później o środki trzeba będzie prosić. Tymczasem obecnie już wielu włodarzy przyznaje, że tylu środków na inwestycje jeszcze nie było.
Samorządy podkreślają, że nie ma jak planować przyszłych budżetów, skoro nie wiadomo, jak duża będzie ta subwencja rozwojowa.
Odpowiedź jest tak prosta, że aż genialna. Można „wyprognozować” kwotę z PIT i CIT. Jeżeli ta kwota się nie sprawdzi, to co do zasady w tę lukę powinna wejść kwota subwencji rozwojowej. Dzięki temu planowanie budżetów będzie prostsze, a nie trudniejsze.
Kiedy w takim razie będzie komunikat MF o wysokości subwencji rozwojowej w 2023 r.?
Komunikat pojawi się na etapie tworzenia budżetu państwa na 2023 r. Już w sierpniu przekażemy pierwszą wersję do Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Ten bud żet będzie musiał zawierać porównanie kwoty referencyjnej wyliczonej dla jednostek samorządu z PIT i CIT, pokazanie tego, co jest w bud żecie zaplanowane, i jeżeli ta kwota będzie ujemna, to musi być pokazana wysokość części subwencji rozwojowej.
Agencja ratingowa Fitch wpisała polskie samorządy na listę obserwacyjną ze wskazaniem negatywnym. W konsekwencji ich ratingi mogą być obniżone, a to spowoduje, że pieniądze dla nich będą droższe.
Agencja Fitch wykazała się niezrozumieniem całego systemu - w ich ocenie uwzględniony jest tylko skutek Polskiego Ładu. Założono, że JST stracą, a subwencja 8 mld zł jest jednorazowa. A ja mówię inaczej: później samorządy nie będą miały strat. Są zabezpieczone nie tylko przed zmianami systemowymi wynikającymi z Polskiego Ładu, ale również przed załamaniem koniunktury. Mają przecież gwarancję uzupełnienia odpowiedniego poziomu dochodów własnych.
A kiedy będzie drugi nabór dla samorządów w ramach funduszu Polskiego Ładu?
O dokładną datę należałoby spytać Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Ja tylko przypomnę, że wspomniane 8 mld zł uzupełnienia subwencji włodarze mieli dostać do 28 grudnia, a dostali w minionym tygodniu. W mojej ocenie pierwszy nabór z funduszu inwestycji strategicznych był stosunkowo dobrze przyjęty. To są środki, które pomogą zrealizować inwestycje wskazane przez samorządy.
Samorządowcy skarżą się na spadające nadwyżki operacyjne w ich budżetach. A to takie wolne środki traktują dziś jako pewien wskaźnik autonomii finansowej JST.
Nadwyżka operacyjna po III kwartale - choć może nie do końca miarodajna przy ocenie całego roku - jest najwyższa w historii i wynosi 30,1 mld zł. Przykładowo: Białystok osiągnął 139 mln zł nadwyżki, Bydgoszcz - 231 mln, Chorzów - 75 mln, Częstochowa - 120 mln, Gdańsk - 429 mln, Gliwice - 171 mln, Katowice - 272 mln, Opole - 122 mln, Płock - 131 mln, Rybnik - 104, Szczecin - 240, Warszawa - 1868 mln, Zabrze - 7,5 mln zł. Szacujemy, że samorządy wejdą w przyszły rok z buforem ok. 27 mld zł nadwyżki środków, która pozwoli zbilansować bieżące budżety.
Jaki wpływ na budżety samorządów będzie miało przekazanie wypłat 500+ do ZUS?
Wielokrotnie słyszałem ze strony samorządowców, że to zadanie jest dla nich trudne, że powinni dostawać wyższe dotacje. Jeżeli natomiast mówimy o kwestii reguł fiskalnych dla samorządów, to wyjęcie środków z tytułu dotacji z algorytmu samorządowej reguły fiskalnej nie ma żadnego znaczenia dla zdolności zadłużania się czy wyliczania nadwyżek. Tylko może w jednym roku przejściowym, covidowym, była taka sytuacja, że reguła fiskalna była rozluźniona w taki sposób, że zadłużenie odnoszono do 80 proc. dochodów ogółem. Zatem nie jest prawdziwa narracja o pogorszeniu sytuacji finansowej jednostek samorządu terytorialnego w wyniku zmian systemowych dotyczących wypłat 500+.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama