W skrajnych przypadkach, np. śmierci w miejscu publicznym, na stwierdzenie zgonu trzeba czekać wiele godzin. Dlatego do niestandardowych sytuacji wzywany będzie koroner. Jednak w normalnych warunkach nadal będzie to zadanie lekarza pierwszego kontaktu - mówi Wojciech Labuda, pełnomocnik prezesa Rady Ministrów do spraw reformy regulacji administracyjnych związanych z ruchem naturalnym ludności i ochrony miejsc pamięci.

W wykazie prac legislacyjnych rządu pojawiła się zapowiedź nowelizacji ustawy o cmentarzach. Które to już podejście do zmiany przepisów z 1959 r.?
Od 2015 r. podejmowano dwie zasadnicze próby regulacji na nowo prawa pośmiertnego. Prace toczyły się dwutorowo – kwestie związane z cmentarzami i pochówkami zachowano w ramach ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych i powierzono głównemu inspektorowi sanitarnemu, natomiast zagadnieniami stwierdzania, dokumentowania i rejestracji zgonów zajęło się bezpośrednio Ministerstwo Zdrowia w ramach projektu tzw. ustawy o koronerze. Pierwszy projekt, przygotowany przez GIS, nie został upubliczniony, natomiast drugi z nich przekazano do szerokich konsultacji społecznych pod koniec 2019 r., jednak w międzyczasie doszło do zmiany rządu. Obecnie, mając już nieco inne, szersze założenia, ale też wiele doświadczeń stosowania dotychczasowych przepisów, ponownie podjęliśmy się stworzenia nowej ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych.
Co sprawiło, że wracamy do tego tematu?
Myślę, że temat dojrzał już wystarczająco, a w dodatku epidemia COVID-19 pokazała, jak ważny jest to obszar do uregulowania. Dała impuls, by pochylić się nad przepisami, które są archaiczne i sprawiają dużo problemów, wynikających także z wybiórczego patrzenia na wiele procesów. Stąd powrót do pierwotnego założenia, czyli kompleksowej regulacji prawa pośmiertnego, dotyczącego procesu, który zaczyna się w momencie śmierci, a kończy wraz z pochówkiem.
Czy nowe przepisy korzystają z rozwiązań obecnych w poprzednich projektach, czy czeka nas rewolucja?
Powiedziałbym, że projekt, który przygotowaliśmy, jest kompilacją poprzednich projektów. Oczywiście naniesiono wiele zmian. Jeśli możemy w ogóle mówić o jakiejś rewolucji, to o tej cyfrowej. Od czasu prac nad ustawą o koronerze cyfryzacja bardzo dynamicznie się rozwinęła – zwłaszcza jeśli chodzi o systemy państwowe czy dostęp do usług elektronicznych dla obywateli. Chcemy to wykorzystać.
Co się zmieni?
Dzisiaj w całości obieg dokumentów dotyczących zgonu jest papierowy – lekarze wydają kilkuczęściową kartę zgonu, z którą obywatel musi udać się do USC. Inną część formularza należy przekazać na cmentarz w celu pochówku. Taki analogowy system powoduje, że dane o przyczynach zgonu są przekazywane do Głównego Urzędu Statystycznego dopiero z urzędów stanu cywilnego. Ich przetwarzanie i interpretacja trwają czasem wiele miesięcy. Stąd podstawowym założeniem było zelektronizowanie procesu w całości. Oczywiście, mając na uwadze, że kolejne podmioty w tym łańcuchu, w szczególności branża pogrzebowa czy cmentarze, mogą się cyfryzować w różnym tempie.
Założeniem projektu jest wydawanie wyłącznie elektronicznych kart zgonu. Wówczas dane w nich zawarte będą automatycznie rozdysponowywane po poszczególnych organach administracji w takim zakresie, w jakich są one konkretnymi danymi zainteresowane. USC otrzyma informacje istotne z punktu widzenia rejestracji stanu cywilnego, zaś do GUS trafią dane istotne z punktu widzenia statystyki publicznej.
Jak nowy mechanizm będzie wyglądał od strony obywatela?
Będzie przypominał ten funkcjonujący przy e-receptach. Obywatel otrzyma numer karty zgonu, który będzie mógł przekazać firmie pogrzebowej czy też posłużyć się nim na cmentarzu.
Ale mówimy tutaj o okresie od śmierci do pochówku. Tymczasem po nim należy poinformować wiele innych organów o tym zdarzeniu. Tu też czekają nas zmiany? Koniec biegania z odpisami aktu zgonu?
Elektroniczna karta zgonu będzie miała tę zaletę, że wymiana informacji w niej zawartych będzie miała miejsce w czasie rzeczywistym. Co więcej, dane te od razu będą się również aktualizować np. w rejestrze PESEL. A do niego wiele organów administracji ma już obecnie dostęp. Nie będzie więc konieczności osobistego udawania się do USC, aby zarejestrować zgon. Odpis, zgodnie z już obowiązującymi przepisami, będzie można również uzyskać zdalnie. W tych, często trudnych życiowo sytuacjach, pozwoli to zdecydowanie odciążyć obywatela od biurokratycznych obowiązków.
Warto również wspomnieć, iż od kwietnia ubiegłego roku ZUS i inne organy rentowe mają możliwość za pomocą usług sieciowych (czyli zdalnie) pobierać odpisy skrócone aktów stanu cywilnego. Stąd jeśli obywatel będzie chciał np. złożyć wniosek o wypłatę zasiłku pogrzebowego, to ZUS teoretycznie ma możliwość uzyskania takiego dokumentu. Teoretycznie, bo przepisy już obowiązują, natomiast intensywne prace nad wdrożeniem funkcjonalnego systemu wciąż trwają. Istnieje szansa, że zostaną zakończone jeszcze w tym roku. W przypadku innych organów rentowych (np. służb mundurowych) jeszcze nad tym pracujemy. Wkrótce przedstawimy też przepisy radykalnie upraszczające postępowanie w sprawie zasiłków pogrzebowych. Chodzi m.in. o to, by klient zakładu emerytalnego nie musiał informować o tym, co już znajduje się w zasobach systemów państwowych i by mógł załatwiać sprawy w całości elektronicznie.
Ustawa przewiduje też wprowadzenie postulowanej od lat instytucji koronera.
Tak, ma ona służyć przede wszystkim rozwiązaniu problemów z bulwersującymi przypadkami, gdy nie ma lekarza (lub bardzo trudno takiego znaleźć), który mógłby stwierdzić zgon, szczególnie w przypadku zgonów w miejscach publicznych. W efekcie w skrajnych sytuacjach trzeba czekać na to wiele godzin. To niedopuszczalne. Stąd też właśnie do takich mniej typowych przypadków wzywany będzie lekarz koroner. Nie chcemy natomiast zastępować lekarzy pierwszego kontaktu przy stwierdzaniu zgonów w standardowych przypadkach, bowiem oni mają najlepszą wiedzę na temat tego, na co pacjent mógł umrzeć. Dopiero w wyjątkowych sytuacjach pomocniczo wkraczać ma koroner, np. gdy lekarze mają wątpliwości co do przyczyn zgonu. Wszystko również po to, by podnosić jakość danych o przyczynach zgonów.
Kto będzie mógł nim zostać?
Koronerami będą lekarze z odpowiednim przygotowaniem, w szczególności w obszarze związanym z medycyną sądową, ratunkową czy anestezjologią. Natomiast w okresie przejściowym, aby zapewnić dostępność koronerów od momentu wejścia w życie ustawy, wymogi zostaną złagodzone.
Czy ktoś jeszcze będzie mógł stwierdzić zgon?
Wprowadzamy możliwość stwierdzenia zgonu przez kierowników zespołów ratownictwa medycznego, jeśli nastąpił on po rozpoczęciu działań ratunkowych, bądź jeśli po przyjeździe zespołu okazało się, że osoba zmarła.
Czy nie obawiają się państwo sytuacji, że karetki będą masowo wzywane do osób zmarłych?
Liczymy, że nie będzie dochodzić do nadużywania systemu ratownictwa medycznego. Staramy się edukować społeczeństwo, że karetkę wzywa się w uzasadnionych przypadkach. Ponadto o wysłaniu zespołu ratownictwa decydować będzie dyspozytor medyczny – i uczyni to jedynie po uzyskaniu informacji, że wezwanie dotyczy osoby jeszcze żyjącej.
Skoro ratownicy w karetce będą mogli stwierdzać zgony, to może w ogóle mogliby być koronerami?
Na razie tego nie rozważaliśmy. Stwierdzanie zgonu przez kierowników zespołu ratownictwa – nielekarzy będzie miało miejsce jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Poza tym uznajemy jednak, że aby zostać koronerem, potrzebne będzie odpowiednie przygotowanie, które zapewniają studia lekarskie.
Skąd pomysł podniesienia statusu działalności przedsiębiorców pogrzebowych do rangi działalności regulowanej? Zdecydowały kwestie społeczne czy doświadczenia związane np. z nadużyciami?
Propozycja zarejestrowania działalności pogrzebowej wynika z jej specyfiki i choćby zagrożeń sanitarnych z nią związanych, a także konieczności stosowania szczególnie wysokich standardów etycznych. Proponujemy najbardziej łagodną formę regulacji, co pozwoli na pozyskanie wiedzy, kto i gdzie prowadzi taką działalność. Tym bardziej, że docierają do nas również sygnały, że w tej branży istnieje szara strefa. Rejestr pozwoli określić, ile dokładnie jest takich przedsiębiorstw. Dzięki temu organy inspekcji sanitarnej, które już dziś kontrolują takie przedsiębiorstwa, będą miały łatwiejsze zadanie.
Co to zmienia dla samych przedsiębiorców?
Działalność regulowana oznacza, że przedsiębiorca będzie wyłącznie zgłaszał, że taką działalność prowadzi. Oczywiście ze względów sanitarnych czy środowiskowych określone zostaną ogólne wymogi, którym przedsiębiorstwa trudniące się przechowywaniem, transportem i kremacją zwłok będą musiały sprostać. Natomiast ich spełnienie nie będzie sprawdzane w momencie wejścia do rejestru. Po dokonaniu zgłoszenia działalność oczywiście będzie można skontrolować. Warto również podkreślić, że rejestr przedsiębiorców będzie elektroniczny. Dostęp do niego będzie wiązał się z możliwością skorzystania z wielu usług, m.in. elektronicznych kart zgonu w szerszym zakresie.
Jak na ostateczną treść projektu wpłynęła pandemia?
Pandemia i nadmiarowe zgony z nią związane zwróciły uwagę na to, że państwo musi mieć informację o tym, co się dzieje i na co umierają obywatele. Zaś papierowy obieg dokumentów powodował, że dane te trafiały do baz z bardzo dużym opóźnieniem. Oczywiście w trakcie pandemii doraźnie dawaliśmy sobie radę – choćby dzięki informacjom ze szpitali, NFZ czy wdrażając nadzwyczajne procedury w GUS. Natomiast brakowało rozwiązań systemowych.
W odniesieniu do konkretnych przepisów to obecna regulacja wymaga informowania o zgonie z powodu choroby zakaźnej. Nie rozróżnia jednak, co do których chorób istnieje taki obowiązek. Tymczasem nie w każdym przypadku występuje zagrożenie sanitarne tak, by konieczne były specjalne procedury dotyczące postępowania. Stąd w ramach nowelizacji proponujemy obowiązek informowania odpowiedniego organu inspekcji sanitarnej o zgonie w przypadku np. wąglika, ale już nie grypy. Oczywiście informacja na temat tego, że ktoś zmarł na grypę, będzie przekazywana, jednak wyłącznie do celów statystycznych i w formie elektronicznej.
Ustawa ma również podejmować kwestie pogrzebów świeckich i zasad postępowania ze szczątkami ludzkimi. Czy możemy się spodziewać regulacji umożliwiającej np. rozsypanie prochów w jakimś szczególnym miejscu?
Podstawowym założeniem projektu jest unormowanie kwestii, które tego wymagały. Jej celem nie jest wprowadzenie rewolucji – zwłaszcza tej obyczajowej. Kwestie pochówku budzą wiele emocji. Część społeczeństwa pewnie opowiedziałaby się za możliwością choćby wspomnianego rozsypywania prochów, jednak myślę, że równie liczna grupa wolałaby utrzymać status quo. Stąd uznaliśmy, że chcemy unormować pewne podstawowe kwestie i jedyna rewolucja, na jaką się decydujemy, to wspomniana rewolucja cyfrowa. ©℗
Obywatel otrzyma numer karty zgonu, który będzie mógł przekazać firmie pogrzebowej lub administracji cmentarza
Rozmawiała Dorota Beker
fot. Krystian Maj/Materiały prasowe
Wojciech Labuda, pełnomocnik prezesa Rady Ministrów do spraw reformy regulacji administracyjnych związanych z ruchem naturalnym ludności i ochrony miejsc pamięci